Ekstraklasa koszykarzy - Łączyński: mamy kompletny skład
Koszykarze Anwilu od zwycięstwa z AZS-em Koszalin 93:85 rozpoczęli sezon ekstraklasy. "Mamy kompletny skład. Nikogo nie brakuje w tej drużynie" - powiedział rozgrywający gospodarzy Kamil Łączyński. Ocenił, że zespół nie może jednak tracić tylu punktów u siebie.
Pierwsza kwarta meczu 1. kolejki w hali Mistrzów we Włocławku była bardzo wyrównana. Na dobrą grę nowego koszykarza Anwilu Ivana Almeidy oraz podkoszowego Pawła Leończyka odpowiadał "trójkami" były zawodnik tego klubu Kacper Młynarski. Po 10 minutach podopieczni Igora Milicicia prowadzili z przyjezdnymi 23:22.
"Liczą się zwycięstwa, bo z tego jesteśmy rozliczani. Ważne, żeby w końcowym rozrachunku mieć o jeden punkt więcej niż przeciwnik. Wiedzieliśmy, że AZS będzie mocno zagęszczał strefę podkoszową i będziemy mieli wiele pozycji na obwodzie. Rzeczywiście tak było i staraliśmy się to wykorzystywać. Dzięki Bogu dzisiaj skuteczność nas nie zawiodła i trafialiśmy ważne rzuty z dystansu. Straciliśmy jednak u siebie 85 punktów. Mamy taką zasadę, że nie powinno być to powyżej 70 oczek. Dużo jest więc do poprawy. Błędów w obronie nie możemy powielać w kolejnych meczach" - wskazał Łączyński.
Do przerwy AZS przegrywał już 34:42. Gospodarze zdominowali strefę podkoszową. Schodząc na przerwę mieli 21 zbiórek przy 13 gości. Trzecia kwarta upłynęła pod znakiem popisów Almeidy, który po tym, jak został MVP meczu o Superpuchar i dobrze wyglądał w sparingach, po raz kolejny pokazał, że może być gwiazdą polskiej ekstraklasy. W niedzielę jego licznik zatrzymał się na 21 punktach, 4 zbiórkach i 3 asystach.
Włocławscy kibice mogli być również zadowoleni z postawy Chorwata Ante Delasa (18 pkt.), Leończyka (15 pkt. i 8 zb.) i Łączyńskiego - 15 pkt. (pięć za 3 pkt.) i 13 asyst. W drużynie z Koszalina w tym fragmencie bardzo dobrze grał Amerykanim Melsahn Basebe (17 "oczek" w całym meczu), dzięki któremu przed ostatnimi dziesięcioma minutami goście nadal byli w grze (63:70). Anwil do końca spotkania utrzymywał kilkupunktową przewagę i dość pewnie dowiózł zwycięstwo do końcowego gwizdka.
"Mamy kompletny skład. Są ludzie, którzy potrafią grać tyłem i przodem do kosza, wysocy z dobrym rzutem z dystansu, a także kreatorzy. To, co jest na papierze, zostaje jednak na papierze. Mecz weryfikuje nasze losy i ambicje. Miejmy nadzieję, że opinia o naszej drużynie, jako tej, która ma spory potencjał, przełoży się na wygrane" - dodał rozgrywający włocławian.
Jego zdaniem najważniejszy był zryw zespołu w trzeciej kwarcie, gdy Anwil prowadził już siedemnastoma punktami, a rywale zmuszani byli często do fauli pod koszem. "To pozwoliło trzymać nam bezpieczną odległość przy kolejnych zrywach gości" - dodał Łączyński.
Najskuteczniejszy w zespole AZS-u Koszalin był Młynarski.
"Dla mnie był to bardzo fajny mecz. Kibice przyjęli mnie bardzo przyjaźnie, za co im dziękuję. Trochę mam do siebie pretensji o początek meczu, gdyż dałem się za bardzo otworzyć Pawłowi Leończykowi. Jako zespół zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Wróciliśmy ze stanu - 17 w trzeciej kwarcie i możemy wyjść z hali z podniesionymi głowami. Bardzo dużo punktów nam rzucili, ale Anwil jest bardzo mocny w ataku. My jesteśmy młodą drużyną i będziemy starali się grać efektowną i przyjemną dla oka koszykówkę. Nie jestem już młodym chłopakiem. Mam 25 lat i chciałbym być liderem zespołu" - powiedział Młynarski, który rzucił w spotkaniu z Anwilem 18 pkt.
Teraz włocławian czeka wyjazdowe spotkanie z Miastem Szkła Krosno, a AZS podejmie u siebie wicemistrzów kraju - Polski Cukier Toruń. Oba mecze rozegrane zostaną 7 października.