Ekstraklasa piłkarska - remis Zagłębia i pewny triumf Arki Gdynia
8. kolejka ekstraklasy piłkarskiej rozpoczęła się od pojedynków w Lubinie i Gdynii. Zagłębie na własnym boisku zremisowało z Wisłą Płock 2:2. Z kolei Arka dość niespodziewanie wygrała u siebie z Wisłą Kraków aż 3:1.
Zagłębie straciło w tym sezonie pierwsze gole na własnym stadionie i pierwsze punkty. Lubinianie prowadzili do przerwy już 2:0, ale świetną zmianę dał Gruzin Giorgi Merebaszwili i Wiśle udało się wywieść cenny remis.
Początek spotkania mógł być zaskoczeniem dla miejscowych kibiców, bo to nie ich Zagłębie było stroną dominującą, ale Wisła, która po wcześniejszych siedmiu spotkaniach miała na koncie zaledwie trzy zdobyte gole. To mogło się zmienić już na początku starcia z lubinianami, ale po dośrodkowaniu Dominika Furmana z rzutu rożnego Jakub Łukowski w czystej pozycji fatalnie spudłował.
Obraz gry zaczął się zmieniać po kwadransie. Podopieczni trenera Piotra Stokowca wyżej podeszli pressingiem i Wisła miała problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Gospodarze uzyskali przewagę, ale długo nie przekładało się to na sytuacje bramkowe.
Pierwszy bramce Seweryna Kiełpina zagroził po indywidualnej akcji Jakub Świerczok, ale zabrakło skutecznego wykończenia. Kilka chwil później napastnik Zagłębia miał jeszcze lepszą szansę, lecz tym razem fatalnie przestrzelił z jedenastu metrów. Świerczok szukał gola i w końcu go znalazł. Po podaniu Filipa Starzyńskiego "zakręcił" Damianem Byrtkiem i strzałem z bliska nie dał szans Kiełpinowi.
Minęło 120 sekund i było już 2:0. Wisła rozgrywała piłkę w defensywie i Furman nie podnosząc głowy zagrał w kierunku swojego bramkarza. Jednak w polu karnym stał jeszcze Bartłomiej Pawłowski. Pomocnik Zagłębia spokojnie przyjął piłkę, minął Kiełpina i trafił do pustej bramki.
Trener Jerzy Brzęczek nie czekał z roszadami w składzie i już w przerwie za Adama Dźwigałę wprowadził Merebaszwiliego. I reprezentant Gruzji dał świetną zmianę, bo to głównie dzięki niemu w 70. minucie ponownie był remis.
Najpierw pomocnik gości przedarł się lewą stroną, gdzie przepchnął Lubomira Guldana, dograł do środka, a tam Mateusz Piątkowski z bliska wepchnął piłkę do siatki. Niewiele ponad dziesięć minut później Gruzin znowu wdał się w pojedynek ze słowackim obrońcą, któremu tym razem pomagał jeszcze Arkadiusz Woźniak. I to właśnie ten drugi podciął Merebaszwiliego, a sędzia Zbigniew Dobrynin wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Nico Varela i potężnym uderzeniem w środek bramki nie dał szans Martinowi Polackowi.
Kolejne minuty pokazały, że żadna z drużyn nie zadowoli się remisem, bo akcje szybko przenosiły się z jednej bramki pod drugą. W tym okresie bliżsi zdobycia kolejnego gola byli goście, ale za pierwszym razem Varela chybił strzelając głową, a kilka chwil później Polacek zdołał podbić piłkę po dokładnym dośrodkowaniu do Urugwajczyka.
W ostatnich minutach tempo gry wyraźnie siadło i obie ekipy wyraźnie szanowały już jeden punkt. Ale właśnie wtedy, w doliczonym już czasie lubinianie mogli, a nawet powinni zadać kolejny cios. Po dośrodkowaniu Guldana Starzyński jednak nie trafił w piłkę z kilku metrów i spotkanie zakończyło się remisem.
***
W drugim piątkowym meczu 8. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Arka pokonała u siebie Wisłę Kraków 3:1 (2:1). Co prawda goście już w 5. minucie objęli prowadzenie po znakomitym uderzeniu z dystansu Patryka Małeckiego, ale gdynianie odpowiedzieli trzema golami.
Tym samym żółto-niebiescy przerwali serię sześciu spotkań bez zwycięstwa – dwa ostatnie zakończyły się ich porażkami 0:3. Z kolei krakowianie w trzech kolejnych potyczkach zdobyli tylko punkt.
Spotkanie rozpoczęło się jednak znakomicie dla wiślaków, którzy w 5. minucie objęli prowadzenie. Przepięknym strzałem z ponad 30 metrów popisał się Patryk Małecki, po którym piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Inna sprawa, że w tej sytuacji żaden z defensorów Arki nie spróbował zablokować uderzenia lewego pomocnika rywali.
Składnie grający goście nadal mieli sporą przewagę i niewiele brakowało, aby po bliźniaczych akcjach w 15. i 21. minucie podwyższyli wynik. Najpierw strzał Tomasza Cywki obronił Pavels Steinbors, potem piłka po uderzeniu Carlitosa przeszła obok słupka.
Z czasem do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, którzy groźni byli zwłaszcza po stałych fragmentach. W 27. minucie po centrze z rzutu wolnego Adama Marciniaka do remisu mógł doprowadzić Rafał Siemaszko, a cztery minuty później po wrzucie z autu bliski szczęścia był Grzegorz Piesio.
Starania arkowców zakończyły się powodzeniem w 33. minucie. I tak jak obrońcy gdynian zlekceważyli przy pierwszym golu Małeckiego, tak w tej sytuacji rośli środkowi obrońcy Wisły niepoważnie potraktowali niższego o głową Rafała Siemaszkę, który po kontrze i dośrodkowaniu z lewej strony Marciniaka pokonał Michała Buchalika skuteczną główką z 12. metrów. I ten gol odmienił losy meczu.
Pięć minut później było 2:1 dla gospodarzy. Piesio wypatrzył w polu karnym Yannicka Kakoko, a ten będąc sam przed bramkarzem „Białej Gwiazdy” sprytnym strzałem po raz drugi umieścił piłkę w siatce.
Sporo emocji było także w końcówce pierwszej połowy. Najpierw Buchalik nie dał się zaskoczyć z ostrego kąta Piesiowi, za chwilę golkiper Arki obronił uderzenie z rzutu wolnego Carlitosa. Po rzucie rożnym w dogodnej okazji spudłował Zoran Arsenic.
Początek drugiej połowy zdecydowanie należał do gdynian. W 50. minucie bramkarz przyjezdnych wybił na róg piłkę po efektownym uderzeniu z powietrza Michała Nalepy, a za chwilę po akcji Siemaszki świetnej sytuacji nie wykorzystał Marcus Vinicius.
Jeszcze lepszą okazję zmarnował w 68. minucie Ivan Gonzalez. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym przez Carlitosa i zgraniu głową Arkadiusza Głowackiego, drugi stoper gości nie zdołał zdobyć bramki z dwóch metrów.
Podobnych problemów nie miał natomiast w 81. minucie Ruben Jurado, który zastąpił Siemaszkę. Po strzale Piesia i niezbyt pewnej interwencji Buchalika skuteczną główką hiszpański napastnik ustalił wynik tego emocjonującego i stojącego na dobrym poziomie spotkania.