US Open 2017 - Stephens i Keys w finale singla kobiet
Amerykanka Sloane Stephens pokonała rozstawioną z "dziewiątką" rodaczkę Venus Williams 6:1, 0:6, 7:5 w półfinale US Open 2017. W drugim spotkaniu tej fazy wielkoszlemowego turnieju kolejna reprezentantka USA Madison Keys wygrała z rodaczką CoCo Vandeweghe 6:1, 6:2.
Spotkanie 37-letniej Williams z młodszą o 13 lat Stephens, która po przewlekłych kłopotach zdrowotnych wróciła do rywalizacji w lipcu, było zapowiadane jako pojedynek doświadczenia z wolą walki o powrót do czołówki. Mecz miał nierówny przebieg. Zaczął się po myśli drugiej z Amerykanek, która nadspodziewanie szybko - już po 24 minutach gry - zapisała na swoim koncie pierwszego seta. Weteranka doprowadziła do wyrównania, nie tracąc w drugiej odsłonie nawet gema.
Najwięcej emocji przyniosła decydująca partia, która zaczęła się od prowadzenia Stephens 2:0. Jej bardziej utytułowana rodaczka odrobiła jednak od razu stratę. W tej części meczu kibice nie mogli narzekać na jakość widowiska - obejrzeli wiele efektownych wymian. Przełamanie na wagę zwycięstwa młodsza z tenisistek zanotowała w 11. gemie. W ostatniej akcji Williams posłała return w siatkę. Zwyciężczyni tuż po spotkaniu siedziała przez chwilę na krzesełku obok kortu i kręciła z niedowierzaniem głową, uśmiechając się przy tym.
Obu zawodniczkom we znaki dały się nerwy. Miało to przełożenie na liczbę niewymuszonych błędów, których Williams miała aż 51, przy 27 po stronie rywalki.
Stephens po raz drugi w karierze wystąpiła w półfinale imprezy tej rangi. W 2013 roku dotarła do tego etapu w Australian Open. W Nowym Jorku jej najlepszym wynikiem była dotychczas 1/8 finału sprzed czterech lat. Jest pierwszą od 20 lat nierozstawioną zawodniczką z USA w finale tego turnieju. Poprzednią była...Venus Williams.
"Nie wiem, jak ja to zrobiłam. To z pewnością efekt ciężkiej pracy. Przeszłam długą drogę, by wrócić, ale ten sukces sprawia, że było warto. Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że w tym roku dotrę dwa razy do półfinału w turniejach WTA i do finału w Wielkim Szlemie, to chyba bym zemdlała. Tak się teraz czuję" - podkreśliła Stephens.
37-letnia Williams jest najstarszą półfinalistką US Open w Open Erze liczonej od 1968 roku (a czwartą pod tym względem w całej rywalizacji wielkoszlemowej). Do tego etapu w tej imprezie dotarła po raz pierwszy od 2010 roku. W dorobku ma siedem tytułów wielkoszlemowych, z czego dwa wywalczyła w Nowym Jorku (2000 i 2001).
W tym sezonie doświadczona zawodniczka dwa razy wystąpiła w decydującym spotkaniu zmagań wielkoszlemowych. W Australian Open lepsza od niej okazała się jej młodsza siostra Serena, a w Wimbledonie Hiszpanka Garbine Muguruza.
"To był z pewnością bardzo nierówny mecz. Starałam się być agresywna i kontynuować grę, która pozwala odnieść zwycięstwo. W końcówce popełniłam jednak zbyt wiele błędów" - podsumowała czwartkowy występ Williams, która w poniedziałek awansuje na piąte miejsce w rankingu WTA.
***
W drugim półfinale będąca w dobrej formie Keys bez problemu uporała się ze starszą o trzy lata Vandeweghe. Pierwszego seta wygrała po spędzeniu na korcie zaledwie 23 minut. Jedynego w tej odsłonie gema oddała rywalce dopiero przy stanie 5:0. W drugiej partii kontynuowała dobrą passę, choć kibiców zaniepokoiło to, że przy prowadzeniu 4:1 poprosiła o przerwę medyczną i opuściła kort. Wróciła na niego po kilku minutach z mocno obandażowanym prawym udem. Nie miało to jednak negatywnego wpływu na jej dyspozycję. Piłkę meczową zapewniła sobie asem serwisowym. W ten sam sposób chwilę później zakończyła trwające 66 minut spotkanie.
Słynąca z mocnego uderzenia Vandeweghe była chwalona przy okazji wcześniejszych meczów w Nowym Jorku za ograniczenie charakterystycznej dla niej dużej liczby prostych błędów i cierpliwą grę. W czwartek jednak nie była zupełnie w stanie przeciwstawić się dobrze spisującej się przeciwniczce, notując przebłyski tylko w pojedynczych akcjach.
Najlepszym dotychczas wynikiem Keys w Wielkim Szlemie był półfinał Australian Open z 2015 roku. W Nowym Jorku mogła zaś pochwalić się dotarciem do 1/8 finału (2015-16).
22-letnia zawodniczka, w której sztabie szkoleniowym jest utytułowana Amerykanka Lindsay Davenport, po zakończeniu poprzedniego sezonu przeszła operację lewego nadgarstka. Do rywalizacji wróciła w marcu, ale trzy miesiące później musiała poddać się jeszcze dodatkowo zabiegowi z powodu bólu w ramieniu. Powrót do wysokiej formy zasygnalizowała, triumfując na początku sierpnia na kortach twardych w Stanford.
"Wciąż mam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę. Jeszcze się trzęsę. Wiele myśli przewija się teraz przez moją głowę i ciężko mi to ubrać w słowa, ale wydaje mi się, że zagrałam dziś naprawdę dobrze. Nigdy nie czułam się lepiej niż teraz" - zaznaczyła Keys.
Vandeweghe, która w trzeciej rundzie wyeliminowała rozstawioną z "10" Agnieszkę Radwańską, powtórzyła swój największy sukces w Wielkim Szlemie. W styczniu dotarła do półfinału Australian Open, a w lipcu do ćwierćfinału Wimbledonu. W Nowym Jorku dotychczas najlepszym wynikiem tenisistki urodzonej w tym mieście była druga runda. Jej szkoleniowcem jest słynny przed laty Australijczyk Pat Cash.