US Open 2017 - Agnieszka Radwańska odpadła w 3. rundzie
Rozstawiona z "10" Agnieszka Radwańska na trzeciej rundzie zakończyła udział w wielkoszlemowym turnieju US Open. Polska tenisistka przegrała w Nowym Jorku z reprezentantką gospodarzy CoCo Vandeweghe (20.) 5:7, 6:4, 4:6.
Radwańska tego dnia miała przeciwko sobie nie tylko potężnie zbudowaną rywalkę, ale i publiczność zasiadającą na mogącym pomieścić 23 771 widzów korcie centralnym - Arthur Ashe Stadium.
Prawie 26-letnia Vandeweghe słynie z bardzo silnego uderzenia i o ile ma dobry dzień, to jest bardzo skuteczna. Sobotnie spotkanie zaczęła jednak od autowych zagrań, a grająca cierpliwiej Polka objęła prowadzenie 3:0. Amerykanka jednak rozkręcała się z każdą kolejną minutą, czego efektem było wygranie przez nią pięciu kolejnych gemów.
Kibice mogli zacierać z radości ręce w końcówce - zawodniczki rozegrały wiele długich i efektownych wymian. W 10. gemie Polka prowadziła 40:15, ale wykorzystała dopiero czwartą okazję na przełamanie, broniąc wcześniej trzy piłki setowe. Zawodniczka z USA kilka razy psuła pierwsze podanie, a następnie w wymianach posyłała piłkę na aut lub w siatkę. Po ostatniej akcji rzuciła ze złością rakietą o kort. Ostatnie słowo w tej partii należało jednak do niej.
W drugiej odsłonie na jedynego "breaka" trzeba było czekać aż do samego końca. Przy stanie 1:1 Vandeweghe zmarnowała okazję na niego, a w szóstym gemie podopieczna Tomasza Wiktorowskiego nie wykorzystała prowadzenia 40:15. W końcówce pomogła jej nieco rywalka, która znów zaczęła popełniać proste błędy, za co złościła się sama na siebie.
W decydującej partii Amerykanka, trenowana przez słynnego przed laty australijskiego tenisistę Pata Casha, ograniczyła niecelne zagrania i starała się zmuszać do błędów Polkę. Ta, przegrywając 0:2, odrobiła stratę. Trzy kolejne gemy były efektem przełamań. Reprezentantka gospodarzy znów zdenerwowana rzucała rakietą, ale ostatecznie to ona cieszyła się ze zwycięstwa. W kluczowych momentach pomagała sobie serwisem, a przy podaniu krakowianki returnem.
Mecz trwał prawie trzy godziny. Radwańska zanotowała 25 uderzeń wygrywających i 29 niewymuszonych błędów. Jej przeciwniczka miała ich - odpowiednio - 49 i 54. Dodatkowo Amerykanka posłała cztery asy. Obie zawodniczki nie wystrzegły się podwójnych błędów.
Był to siódmy pojedynek tych tenisistek, a drugi w tym roku. Bilans jest wciąż korzystny dla Radwańskiej, która wygrała pięć z tych konfrontacji (wszystkie na kortach twardych, na których rywalizuje się też w Nowym Jorku), w tym w dwóch setach (6:3, 6:2) niespełna miesiąc temu w pierwszej rundzie turnieju WTA w Toronto. Jedynej do soboty porażki doznała przed rokiem na trawie w Birmingham.
Polka po raz 12. z rzędu startowała w US Open. To jedyny turniej wielkoszlemowy, w którym jeszcze nigdy nie znalazła się w "ósemce". Na 1/8 finału zatrzymała się pięciokrotnie - w latach 2007-08 i 2012-13 oraz w poprzednim sezonie.
Vandeweghe w styczniu dotarła do półfinału Australian Open, a w lipcu do ćwierćfinału Wimbledonu, natomiast w US Open do tego roku jej najlepszym wynikiem była druga runda. O miejsce w "ósemce" powalczy z Czeszką Lucie Safarovą.
Radwańska w tym sezonie zmagała się z kłopotami zdrowotnymi i spadkiem formy. W lipcu wyszła za mąż za swojego sparingpartnera i drugiego trenera Dawida Celta. Ostatnio w New Haven dotarła do półfinału.
Na pierwszej fazie zmagań z nowojorskim turniejem pożegnała się Magda Linette.