US Open 2017 - Agnieszka Radwańska awansowała do 3. rundy
Rozstawiona z "10" Agnieszka Radwańska awansowała do trzeciej rundy wielkoszlemowego turnieju US Open 2017. Polska tenisistka pokonała w Nowym Jorku Julię Putincewą z Kazachstanu 7:5, 6:2.
Mierząca 163 cm Putincewa nieraz już pokazała, że przy odpowiednim skupieniu może być groźna dla wyżej notowanych rywalek. Jej poprzednia konfrontacja z krakowianką - trzy lata temu w pierwszej rundzie Australian Open - zakończyła się w trzech setach. W czwartek sprawiła Polce sporo problemów w pierwszej odsłonie.
Zarówno 11. w rankingu WTA podopieczna Tomasza Wiktorowskiego, jak i 50. w tym zestawieniu Kazaszka nie miały zwyczajowego w Wielkim Szlemie dnia przerwy między swoimi spotkaniami pierwszej i drugiej rundy. Ich mecze otwarcia zostały przełożone z wtorku na środę z powodu deszczu.
Radwańska zaczęła - podobnie jak dzień wcześniej w spotkaniu z Chorwatką Petrą Martic - od straty podania. Skoncentrowana oraz odważnie i mocno grająca Rosjanka, która od pięciu lat reprezentuje Kazachstan, poszła za ciosem i szybko objęła prowadzenie 2:0. Polka doprowadziła jednak do wyrównania.
Znakiem rozpoznawczym urodzonej w Moskwie tenisistki jest wybuchowy charakter. Przekonywały się o tym nieraz już przeciwniczki (m.in. Magda Linette, której Putincewa po porażce podała rękę, ani przez moment nie patrząc w jej stronę) oraz trener zawodniczki, z którym niedawno...pokłóciła się w trakcie meczu. W czwartek jej impulsywność zaczęła dawać o sobie znać od piątego gema. Po nieudanej akcji uderzyła się ze złością w udo, chwilę później krzyczała wściekła na siebie, a następnie uderzyła z impetem piłkę. Nieraz jakby rozmawiała sama ze sobą lub wzburzona kierowała słowa w stronę swojego szkoleniowca, wywołując tym rozbawienie niektórych kibiców. Nie zabrakło też lekkiego uderzania rakietą o kort po kolejnej pomyłce.
Grająca wysokie piłki 22-letnia Kazaszka zanotowała przy stanie 2:2 "breaka", ale starsza o sześć lat rywalka odpowiedziała od razu tym samym. W końcówce tej odsłony obie tenisistki popisywały się efektownymi zagraniami - skrótami i minięciami. Radwańska przy prowadzeniu 4:3 zmarnowała cztery okazje na przełamanie. Nadrobiła to w kluczowym dla losów tej partii 12. gemie.
Rozstrzygnięcie pierwszej odsłony wyraźnie podłamało Putincewą, która zaczęła znów popełniać błędy na początku seta numer dwa. W efekcie tym razem to Polka wygrywała w nim 2:0. Po czwarty gemie (3:1 dla krakowianki) niżej notowana z tenisistek usiadła na korcie obok pola gry, sygnalizując, że ma problemy zdrowotne. Początkowo wydawało się, że zmaga się ze skurczem mięśni. Dość szybko wróciła na kort, a po przegraniu kolejnego gema poprosiła o przerwę medyczną, podczas której fizjoterapeutka masowała jej plecy.
W dalszej części spotkania nie była już w stanie zagrozić krakowiance, która - po godzinie i 44 minutach spędzonych tego dnia na korcie - wykorzystała pierwszą piłkę meczową.
Był to trzeci pojedynek tych tenisistek. Wszystkie wygrała Polka.
W kolejnej rundzie rywalką Radwańskiej będzie rozstawiona z "20" reprezentantka gospodarzy CoCo Vandeveghe.
Polka po raz 12. z rzędu startuje w US Open. To jedyny turniej wielkoszlemowy, w którym jeszcze nigdy nie znalazła się w "ósemce". Na 1/8 finału zatrzymała się pięciokrotnie - w latach 2007-08 i 2012-13 oraz w poprzednim sezonie.
***
"To z pewnością był trudny mecz. Wszyscy wiemy, że Julia to bardzo waleczna zawodniczka. Na pewno kluczowy był pierwszy set - był bardzo długi i ciężki. Wydaje mi się, że w ważnych momentach zanotowałam kilka dobrych zagrań" - podsumowała rozstawiona w Nowym Jorku z "10" Radwańska.
"Byłam skupiona na tym, by zapisać na swoim koncie pierwsze gemy w drugim secie. Starałam się wówczas grać bardziej agresywnie, miałam też wtedy większą pewność w grze i byłam bardzo skoncentrowana na swoim serwisie. To wszystko wówczas zaskoczyło" - analizowała krakowianka.
W sobotę o awans do 1/8 finału zagra z reprezentantką gospodarzy CoCo Vandeveghe. Z rozstawioną z "20" rywalką zmierzy się po raz siódmy w karierze, a drugi w tym roku. Bilans jest korzystny dla Radwańskiej, która wygrała pięć z dotychczasowych konfrontacji, w tym sprzed niespełna miesiąca w pierwszej rundzie turnieju WTA w Toronto (6:3, 6:2).
"Grałyśmy ostatnio ze sobą zaledwie kilka tygodni temu, więc z pewnością znamy się dobrze. Spotkania z CoCo zawsze są trudne. To bardzo agresywnie grająca i naprawdę silna rywalka. Muszę pomyśleć o tym, co zrobić, by uzyskać takim sam wynik jak w Toronto" - zaznaczyła z uśmiechem podopieczna Tomasza Wiktorowskiego.