Superliga tenisistów stołowych - siedmiu cudzoziemców w Gwieździe Bydgoszcz
Siedmiu zagranicznych tenisistów stołowych wystąpi w nowym sezonie superligi w Zooleszcz Gwieździe Bydgoszcz. "Najwięcej propozycji zmiany klubu miał Harmeet Desai, odkrycie poprzednich rozgrywek" - powiedział PAP menedżer brązowych medalistów Zbigniew Leszczyński.
W Bydgoszczy zakontraktowano zawodników z Indii: Desaia i Sathiyana Gnanasekarana, dwukrotnego mistrza świata w ping-pongu (gra bez profesjonalnych okładzin) Anglika Andrew Baggaleya, Chińczyka Wei Caia, Rosjanina Wiaczesława Burowa, Koreańczyka Dong Hoon Kanga i Paragwajczyka z włoskim paszportem Marcelo Aguirre. W porównaniu z poprzednim sezonem, zespół opuścili Chińczyk Zhai Chao i Węgier Adam Pattantyus.
"Komuś może się wydawać, że mamy nieograniczony budżet, stąd duża liczba cudzoziemców. Tymczasem dysponujemy skromnymi funduszami, a nasze transfery to przemyślane ruchy, nie ukrywam, że dopisuje też nam szczęście. Kiedy rok temu przychodził Desai, słyszałem od rywali lekceważące opinie o tym tenisiście. Wszyscy zmienili zdanie po tym, jak zobaczyli co potrafi. W superlidze wygrał 8 z 10 pojedynków i dostał kilka ciekawych propozycji z Polski, Niemiec i Francji. Widziałem te oferty, były lepsze finansowo od naszej, ale zdecydował się pozostać w Bydgoszczy i co więcej, namówił do gry swego kolegę Gnanasekarana. Powiedział, że chce odwdzięczyć się za szansę jaką mu daliśmy" - stwierdził Leszczyński, który od niedawna jest również prezesem Polskiego Związku Tenisa Stołowego.
W poprzednich rozgrywkach Zooleszcz Gwiazda była największym zaskoczeniem in plus, a jej brązowy medal to duża niespodzianka.
"Nie ma lepszej ligi w Europie, nie ma co się czarować, że wyżej jest niemiecka czy francuska. Wystarczy popatrzeć jakiej klasy i ilu jest u nas Chińczyków, innych Azjatów, ilu mamy graczy z pierwszej setki listy światowej. Chińczyk Zhai Chao przychodził do nas po sezonie we Francji, gdzie miał bilans 12-1. W Polsce ledwo wykręcił 10-5 i wrócił do Francji, gdzie mu łatwiej zarobić" - dodał menedżer bydgoszczan.
Nowy sezon rozpocznie się za dwa miesiące, a ekipę Leszczyńskiego czeka maraton meczów. W cztery dni rozegra trzy spotkania - z rywalami z Bytomia, Jarosławia i Zielonej Góry.
"Na razie mam ból głowy związany z obsadzeniem składu. Pewniakiem jest Tomasz Tomaszuk, bo w każdym meczu musi grać jeden Polak. Co do pozostałych dwóch miejsc, sporo wyjaśni się zapewne po World Tourach w Ołomuńcu i Linzu. Te zawody będą najlepszym wyznacznikiem aktualnej formy naszych zagranicznych pingpongistów. Zawsze na początku sezonu w dobrej formie był Baggaley, może postawię też na Hindusów. Na pewno będziemy dysponowali długą i wyrównaną ławką rezerwowych i niewykluczone, że w tych trzech kolejkach zagra czterech-pięciu zawodników" - przyznał Leszczyński.
W grupie polskich zawodników są młodzi Tomaszuk, Kacper Makowski i Mateusz Ufnal. "Liczę, że pomogą w walce o utrzymanie. A może znów sprawimy niespodziankę i dostaniemy się do play off, to byłby wielki wyczyn" - podsumował.