Wimbledon 2017 - triumf Łukasza Kubota i Marcelo Melo w deblu!
Rozstawieni z "czwórką" Łukasz Kubot i brazylijski tenisista Marcelo Melo pokonali Austriaka Olivera Maracha i Chorwata Mate Pavica 5:7, 7:5, 7:6 (7-2), 3:6, 13:11 w finale Wimbledonu. To drugi wielkoszlemowy tytuł Polaka, który poprzednio również triumfował w deblu.
W sobotnim spotkaniu nie zabrakło ani widowiskowych wymian, ani wielu zwrotów akcji. Rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero po czterech godzinach i 39 minutach gry. Triumf Kubota z trybun obejrzały m.in. dawne gwiazdy tenisa - słynna Amerykanka czeskiego pochodzenia Martina Navratilova i Francuzka Marion Bartoli, ale i znana amerykańska aktorka Hilary Swank.
W obu parach w pierwszym secie przez długi czas dobrze funkcjonował serwis, dzięki czemu wygrywały szybko swoje gemy serwisowe. Przełamanie na wagę objęcia prowadzenia w całym spotkaniu Marach i Pavic zanotowali przy stanie 5:5 przy podaniu Kubota. Ostatni gem kolejnej odsłony był popisem Polaka, który efektownym lobem w sam róg kortu przypieczętował "breaka". Do wyłonienia zwycięzców trzeciej partii potrzebny był tie-break, a w nim zdecydowanie lepszy był polsko-brazylijski duet.
W przerwie Marach wezwał fizjoterapeutę i wskazywał, że ma kłopoty z lewym udem. W trakcie kolejnego seta ponownie prosił o pomoc medyczną. Kibice zobaczyli w tej części spotkania trzy przełamania z rzędu - dwa zanotowali Austriak i Chorwat. Pierwszy z nich popełniał coraz więcej błędów, ale nadrabiał to świetnie spisujący się tego dnia tenisista z Bałkanów. W polu serwisowym pomyłki kosztujące utratę punktów notował też Kubot.
Najwięcej emocji przyniosła decydująca partia. Na "breaka", którego stawką był wielkoszlemowy triumf, czekano 23 gemy. Gdy lubinianin i jego partner wyszli na prowadzenie 5:4, osoby zasiadające w ich boksie - w tym Wojciech Fibak i Ryszard Krauze - podnieśli się i na stojąco mobilizowali brawami zawodników. Marach wyraźnie opadał z sił, ale wciąż sytuację ratował w ważnych momentach Chorwat. W 12. gemie Kubot z Melo nie wykorzystali dwóch piłek meczowych. Mimo narastającego zmęczenia tenisiści pokazali kilka wymian z imponującymi zagraniami.
Kolejne podwójne błędy notował Polak. Przy jego podaniu - przy stanie 8:8 - wraz z partnerem wyszedł z dużych opresji. Przegrywali już 0:40, ale wówczas 35-letni zawodnik zaczął punktować dzięki serwisowi. Do zabawnej sytuacji doszło w 21. gemie - Pavic odbierając serwis rywala trafił Maracha prosto w pośladek. Ten - tak jak i publiczność - skwitował to śmiechem.
Przy stanie 11:11 - po czterech i pół godziny gry - szef turniejowych sędziów zdecydował, że spotkanie zostanie przerwane, a w tym czasie zamknięto dach i włączono światło. W nowych warunkach rozegrano już tylko dwa gemy. Brazylijczyk szybko utrzymał podanie, a Chorwat, który wcześniej nie zawodził w tym elemencie, dał się przełamać na sam koniec do 0.
Po ostatniej akcji Kubot i Melo padli szczęśliwi na kort. Polak tradycyjnie odtańczył kankana. Następnie obaj poszli ściskać bliskie osoby zasiadające w ich boksie. Nie zabrakło płaczu ze wzruszenia. Łzy, ale smutku, poleciały też Pavicowi.
Polsko-brazylijski debel w tegorocznym Wimbledonie stoczył cztery pięciosetowe pojedynki. Za sobotnie zwycięstwo otrzyma czek na 400 tysięcy funtów. Ich rywale dostaną połowę tej sumy.
Kubot i Melo jeszcze przed rozpoczęciem Wimbledonu byli wymieniani w gronie faworytów. W tym sezonie byli niepokonani na trawie. Triumfowali niedawno w 's-Hertogenbosch i Halle. Wcześniej wygrali dwa prestiżowe turnieje ATP Masters 1000 w Miami i Madrycie.
Lubinianin trzy lata temu - w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem - zwyciężył w Australian Open. Młodszy o rok Melo również wcześniej miał w dorobku jeden wielkoszlemowy tytuł w grze podwójnej - razem z Chorwatem Ivanem Dodigiem cieszył się z sukcesu we French Open 2015.
35-letni Kubot jest trzecim reprezentantem Polski, który zagrał w finale londyńskiego turnieju, ale zarówno Jadwiga Jędrzejowska w 1937 roku, jak i Agnieszka Radwańska pięć lat temu musiały uznać wyższość swoich rywalek w singlu.
Sukces w zawodach tej rangi - poza lubinianinem - z biało-czerwonych odnieśli jeszcze Jędrzejowska (French Open 1939) i Fibak (Australian Open 1978), którzy także wygrali w deblu. Kubot jako jedyny z Polaków może pochwalić się dwoma zwycięstwami w takich imprezach.
Zarówno Marach, który w niedzielę będzie obchodził 37. urodziny, jak i młodszy o 13 lat Pavic, nigdy wcześniej nie dotarli do finału w zawodach tej rangi. W ćwierćfinale w Londynie wyeliminowali Marcina Matkowskiego i Białorusina Maksa Mirnego.
Kubot i Austriak w przeszłości grali razem - w latach 2009-10 odnieśli pięć zwycięstw w turniejach ATP.
***
"Uważam, że kluczem było pozostanie silnym mentalnie, zwłaszcza po przerwie w piątej partii, gdy zasuwano dach. Trzeba być wtedy gotowym na to, by wrócić na kort i walczyć tak jak to zrobiliśmy. Nawet jeśli straciliśmy wcześniej dwie piłki meczowe, to potem wciąż walczyliśmy. Nie zablokowało nas to i nie przegraliśmy przez to. Dlatego uważam, że to była mentalna wojna, która zakończyła się naszym zwycięstwem. Myślę, że trzy wcześniejsze pięciosetowe mecze bardzo nam tu pomogły. Powiedziałem Łukaszowi, że to po prostu kolejna taka bitwa, trzy mamy już za sobą i kolejną również wygramy" - podkreślił na konferencji prasowej Melo.
"To niesamowite, jakie wyniki zanotowaliśmy. Różnimy się pod wieloma względami. Kluczem jest znalezienie równowagi. Na początku sezonu na trawie powiedziałem mu, że ja mam zamiar być tym solidnym, a on ma wygrywać mecze. On ma znacznie bardziej agresywny styl gry niż ja. Zawsze starałem się stwarzać mu okazje do kończenia akcji. I to robił też dziś. Wszyscy wiedzą, na co go stać. Wygrał wcześniej Australian Open.
- Kiedy po raz pierwszy połączyliśmy siły, to wygraliśmy w Wiedniu. Potem znów wystartowaliśmy razem w tej samej imprezie i ponownie w niej zwyciężyliśmy. Ten sezon układa się dla nas jak na razie naprawdę dobrze, od poniedziałku będę liderem w rankingu deblistów. Po raz pierwszy byłem nim w 2015 roku, też po wspólnej grze z Łukaszem. Teraz wrócę na fotel lidera również dzięki grze z nim. Widzicie więc, jak duży ma wkład w moje osiągnięcia" - podkreślił Melo.
"Wszyscy, a zwłaszcza Brazylijczycy, wiedzą, jak bardzo chciałem wygrać ten turniej. Po sukcesie w Paryżu mówiłem, że koncentruję się na tym, by zwyciężyć w Londynie. Wimbledon to Wimbledon. Wszystko w tym roku podporządkowałem przygotowaniom do tej imprezy. Przed finałem powiedziałem Łukaszowi człowieku, zrobiłem wszystko, by zagrać na tym korcie. Chcę się tym cieszyć jak tylko mogę. Udało mi się wystąpić w finale wcześniej raz, ale teraz chcę wygrać i mogę to zrobić" - wspominał Melo.