Wimbledon 2017 - Hiszpanka Muguruza najlepsza w singlu kobiet
Rozstawiona z "14" Garbine Muguruza pokonała Amerykankę Venus Williams (10.) 7:5, 6:0 w finale Wimbledonu. W sobotę hiszpańska tenisistka po raz pierwszy wygrała londyński turniej, a jednocześnie wywalczyła drugi w karierze wielkoszlemowy tytuł.
O ile pierwsza partia odbywającego się na mocno już zniszczonym korcie centralnym meczu była zacięta, to druga była zaskakująco jednostronna. To Williams jako pierwsza - przy stanie 5:4 - w inauguracyjnej odsłonie miała dwie piłki setowe. Zmarnowane okazje zemściły się w kolejnym gemie, gdy szansę na pierwsze w tym spotkaniu przełamanie wykorzystała Muguruza, a po chwili przypieczętowała zwycięstwo w tej partii.
W drugiej nie straciła już żadnego gema. Amerykanka kilkakrotnie popisała się efektownymi zagraniami, ale nie miało to wpływu na wynik. Grająca z obandażowanym lewym udem Hiszpanka wykorzystała trzecią piłkę meczową. Przy ostatniej akcji Muguruza poprosiła o "challenge" i gdy okazało się, że zagranie rywalki było autowe, to padła z radości na kolana, a następnie ukryła twarz w dłoniach.
Finałowy pojedynek trwał 77 minut. Muguruza zanotowała 11 niewymuszonych błędów, a jej przeciwniczka o 14 więcej. Obie zawodniczki w drodze do finału straciły po jednym secie.
Była to piąta konfrontacja tych tenisistek. Hiszpanka wygrała po raz drugi. Była też lepsza w poprzednim meczu z Williams - w majowym ćwierćfinale w Rzymie.
Muguruza już wcześniej miała dobre wspomnienia związane z Wimbledonem - dwa lata temu dotarła do finału, ale w nim musiała wówczas uznać wyższość Sereny Williams, młodszej siostry Venus.
Pochodząca z Wenezueli niespełna 24-letnia zawodniczka pierwszy sukces w Wielkim Szlemie zanotowała w poprzednim sezonie. Triumfowała wówczas we French Open. W decydującym spotkaniu pokonała wówczas... Serenę Williams.
Jest drugą Hiszpanką, która poznała smak zwycięstwa w singlowych zmaganiach Wimbledonu. W 1994 roku dokonała tego Conchita Martinez, która podczas bieżącej edycji pomagała Muguruzie, zastępując u boku zawodniczki nieobecnego w Wielkiej Brytanii trenera Sama Sumyka.
Starsza o 13 lat od sobotniej rywalki Venus Williams po raz dziewiąty wystąpiła w decydującym spotkaniu Wimbledonu. W dorobku ma pięć triumfów (ostatni z 2008 roku), a łącznie siedem w imprezach wielkoszlemowych (dwa razy w US Open). Jest najstarszą finalistką londyńskiego turnieju od 23 lat, gdy do tego etapu dotarła Amerykanka czeskiego pochodzenia Martina Navratilova.
Dzięki sobotniemu sukcesowi Muguruza awansuje w poniedziałek o 10 pozycji i będzie piątą rakietą świata. Na poprawę notowań i powrót do Top10 może liczyć też Williams, która przesunie się z 11. na dziewiątą lokatę.
Hiszpanka otrzyma czek na 2,2 mln funtów. Amerykanka otrzyma połowę tej sumy.
Po finale kobiecego singla wielkoszlemowego Wimbledonu, w którym hiszpańska tenisistka Garbine Muguruza pokonała Amerykankę Venus Williams 7:5, 6:0, powiedziały:
Muguruza: "Dwa lata temu, gdy przegrałam tu w finale z Sereną (młodszą siostrą Venus - PAP), to ona powiedziała mi, że kiedyś tu wygram i oto jestem! Czy mam wiadomość dla Sama Sumyka (trener Hiszpanki nie przyleciał z nią do Wielkiej Brytanii, by zostać z żoną, która jest w ciąży - PAP)? To trofeum nią jest. Zawsze będąc w Londynie patrzę na ścianę z nazwiskami dotychczasowych zwycięzców i historią turnieju. Już raz tu przegrałam finał i nie chciałam, by to się powtórzyło.
- Venus to niesamowita zawodniczka. Oglądałam ją, dorastając. Byłam bardzo podekscytowana faktem, że mogę zmierzyć się i wygrać z kimś, kto był dla mnie wzorem. Zadziwiające, że wciąż jest głodna zwycięstw. Wygrała już niemal wszystko. Nie jest już młoda, by czekać z niecierpliwością na każdy mecz. Nie wiem, czy będę w stanie być taka sama, gdy będę w jej wieku. Pewnie nie, bo ona jest tylko jedna. W tym roku dotarła dwa razy do finału Wielkiego Szlema i jest teraz jedną z najlepszych zawodniczek na świecie.
- Pierwsza partia była bardzo, bardzo zacięta. Obie miałyśmy wiele szans i cieszę się, że wykorzystałam jedną ze swoich. Kiedy broniłam piłek setowych powiedziałam sobie to normalne, gram przecież z Venus. Po prostu wciąż walczyłam i starałam się zachować spokój, czekając na swoją okazję. Wiedziałam, że nawet jak przegram seta, to wciąż będę miała szansę, by wygrać dwa kolejne. Więc nie robiłam dramatu.
- Zawsze jestem bardzo zmotywowana na turniejach wielkoszlemowych. Odkąd przegrałam tu w finale dwa lata temu, to bardzo chciałam to zmienić. Przyjechałam tu z myślą, że jestem przygotowana i dobrze się czuję. W trakcie turnieju z meczu na mecz czułam się coraz lepiej. W każdym kolejnym spotkaniu podnosiłam swój poziom. Trudno jest czuć się dobrze zarówno pod względem tenisowym, fizycznym i mentalnym. W tej imprezie to wszystko się u mnie połączyło. Zazwyczaj albo coś cię boli, albo jesteś zmęczony, albo szwankuje pewność siebie.
- Na początku nie przepadałam za grą na trawie. Męczyłam się. Zajęło mi chwilę zanim uzmysłowiłam sobie, że muszę do tego podejść spokojnie i po prostu przystosować się do tej nawierzchni. Wszystko zmieniło się, gdy dotarłam tu do finału dwa lata temu. Powiedziałam sobie wówczas: przestań narzekać, twoja gra pasuje do trawy. Od tego momentu lubię takie korty i jestem pozytywnie nastawiona do gry na nich".
Williams: "Garbine grała dziś tenis na najwyższym poziomie. Trzeba jej to oddać. Uczyć się można zarówno ze swoich zwycięstw, jak i z porażek. Z pewnością wyciągnę wnioski z tego spotkania. W drugim secie popełniłam zbyt wiele błędów, które nie powinny były mi się przytrafić. Chciałam zanotować ważne uderzenia, ale lądowały poza polem gry. Przed meczem sędzia oglądała kort przy linii końcowej i uznała, że nadaje się do gry. Zgodziłam się z nią.
- Tęsknię za Sereną. Starałam się robić wszystko tak jak ona. Będą na to kolejne okazje. Mam za sobą dwa wspaniałe tygodnie. Nie mogę się doczekać reszty lata. Jestem w dobrej formie, będę się liczyć w ważnych turniejach w tym sezonie. Nie chcę poprzestawać na finałach, chcę zwyciężać".