DPŚ - Polacy po raz ósmy mistrzami świata na żużlu
Polscy żużlowcy w sobotę w Lesznie wywalczyli tytuł drużynowego mistrza świata, tym samym obronili złoty medal wywalczony przed rokiem. Drugie miejsce zajęli Szwedzi, trzecie Rosjanie. Anglicy zakończyli zawody w Lesznie na 4 miejscu.
Leszno po raz trzeci w historii okazało się szczęśliwe dla polskich żużlowców. Podopieczni Marka Cieślaka, podobnie jak w 2007 i 2009 roku, sięgnęli po tytuł drużynowego mistrza świata. Zwycięstwo zapewnił Maciej Janowski w 18. wyścigu, w którym pokonał Szweda Andreasa Jonssona.
Finał DPŚ okazał się "speedwayem dwóch prędkości". Podczas gdy Polacy walczyli o pierwsze miejsce z reprezentacją "Trzech Koron", w cieniu trwała rywalizacja o brązowy medal. Niestety, Rosjanie i Anglicy sporadycznie włączali się do walki o czołowe lokaty, głównie wtedy, gdy pod taśmą stawali Emil Sajfutdinow czy Chris Harris. Pozostali zawodnicy zwykle stanowili tylko tło dla pojedynków polsko-szwedzkich.
W zespole biało-czerwonych nie było praktycznie słabych punktów. Żaden z reprezentantów nie zawiódł. Nie licząc jednego zera Patryka Dudka, zresztą już po rozstrzygnięciu kwestii tytułu mistrza świata, pozostali zawodnicy przyjeżdżali na pierwszej lub drugiej pozycji.
Szwedzi dość długo dotrzymywali kroku gospodarzom. Głównie za sprawą Fredrika Lindgrena oraz Antonio Lindbaecka. Menedżer Skandynawów Morgan Andersson we właściwym momencie skorzystał z jokera – Lindbeack sięgnął po pełną pulę finiszując przed Piotrem Pawlickim i Szwedzi zaczęli odrabiać straty. Po trzech seriach prowadzenie Polaków wynosiło tylko dwa punkty (30:28).
W kolejnych biegach biało-czerwoni startowali z lepszych, zewnętrznych pól i szybko powiększyli dystans.
Przed nominowanym wyścigami przewaga Polaków była już wyraźna (41:36), a gdy wyścig numer 17 wygrał Bartosz Zmarzlik, a Lindgren przyjechał dopiero trzeci, było już niemal pewne, że gospodarze turnieju obronią tytuł. Kilka minut później Janowski postawił kropkę nad "i" pewnie pokonując Jonssona.
Do ostatniego biegu trwała walka o brąz. Rosjanie w decydującym starciu postawili na zawodnika miejscowej Fogo Unii Sajfutdinowa, który musiał jednak z czwartej pozycji gonić rywala, ale ostatecznie jego dwa punkty dały medal „Sbornej”.
Wyniki:
1. Polska 50 pkt
Maciej Janowski 14 (3,3,2,3,3)
Piotr Pawlicki 14 (2,3,2,3,3)
Bartosz Zmarzlik 13 (2,3,2,3,3)
Patryk Dudek 9 (2,3,2,2,0)
Bartosz Smektała (ns)
2. Szwecja 42 pkt
Antonio Lindbaeck 20 (3,2,6j,3,3,3)
Fredrik Lindgren 11 (3,2,3,2,1)
Andreas Jonsson 7 (2,2,0,1,2)
Linus Sundstroem 4 (1,1,2,0)
Joel Kling (ns)
3. Rosja 18 pkt
Emil Sajfutdinow 11 (2,1,3,2j,1,2)
Wadim Tarasienko 3 (1,0,0,0,2)
Gleb Czugunow 3 (0,1,1,1,d)
Andriej Kudriaszow 1 (0,0,0,1)
4. Anglia 15 pkt
Chris Harris 7 (1,2,1,2j,0,1)
Steve Worall 6 (t,1,1,,2,0,2)
Robert Lambert 1 (0,0,0,1)
Craig Cook 1 (1,0,0,0)
Adam Ellis (ns)
Po finale Drużynowego Pucharu Świata na żużlu powiedzieli:
Maciej Janowski (kapitan reprezentacji Polski): "To był jeden z najtrudniejszych turniejów w moje karierze. Chcieliśmy dać swoim fanom wszystko, co potrafiliśmy i to, co oczekiwali. Ja byłem bardzo nerwowy, kiedy moi koledzy jeździli na torze i denerwowałem się, kiedy sam byłem na nim. Kwestia odpowiedzialności spoczywająca na nas była ogromna. Presja była duża, zawsze tak jest, gdy startujesz we własnym kraju. Powinniśmy być przyzwyczajeni do startów przed kilkunastotysięczna publicznością, bo wszyscy jeździmy w Grand Prix. Dzisiaj było to jednak coś innego. Czuliśmy cały czas oddech Szwedów na plecach, ale najważniejsze, że wygraliśmy".
Patryk Dudek (reprezentant Polski): "Walczyliśmy do końca ze Szwedami, dobrze wykorzystali tę trzecią serię, w której mieli trzecie i czwarte pola startowe. Tor pozwalał na walkę, martwiłem się, że jeśli będzie taki jak na barażu, to jej nie będzie. Tymczasem dzisiaj mogliśmy sobie pozwolić na mijanki. Szwedzi mnie niczym nie zaskoczyli. Dzisiaj każdy ma te same silniki, każdy ma dostęp do tego samego sprzętu, a liczą się teraz umiejętności, refleks, szczęście czy koleina na torze. Na tym polega speedway, dlatego tak samo jak Szwedów, obawialiśmy się Rosjan i Anglików. Co do mojego występu, to zawsze mogło być lepiej. Gdybym zaczął od zera, a skończył na trójce, byłoby OK. Ale, że skończyłem zawody z zerem, to zawsze pozostaje mały niedosyt i podrażnione ambicje. Wiem, co źle zrobiłem i wymazuję ten ostatni bieg".
Marek Cieślak (trener reprezentacji Polski): "Wygraliśmy po raz ósmy i wydawać by się mogło, że powinna być to łatwa robota, ale tak wcale nie było. Zresztą wcześniej przekonali się o tym Duńczycy, a wczoraj Australijczycy, też faworyci tej imprezy. Stawianie nas przed zawodami w roli głównego faworyta było dla nas trudne, ta presja ze środowiska i te pytania, kto powinien pojechać, a kto nie były męczące. To nie pomagało, czasem trzeba się po prostu wyłączyć".
Andreas Jonsson (reprezentant Szwecji): "My możemy mówić o sukcesie, polski zespół był dzisiaj zdecydowanie mocniejszy. Byli faworytami i bardzo dobrze poradzili sobie z presją. Świetnie też czuli własny tor i byli naprawdę bardzo szybcy. W pewnym momencie udało nam się odrobić straty, dobrze wykorzystaliśmy jokera i byliśmy tylko dwa punkty za Polakami. Oni byli jednak bardziej kompletnym i solidniejszym zespołem w trakcie całych zawodów niż my. Swoimi startami jestem trochę rozczarowany. Wiem, że stać mnie na lepszą jazdę".
Gleb Czugunow (reprezentant Rosji): "Mogliśmy pokusić się o lepszy wynik, gdybyśmy jeździli tak jak wczoraj. Tor był jednak trochę inny, mi do końca nie spasował silnik. To jest na pewno dobry wynik dla naszej reprezentacji, która musiała radzić sobie bez braci Łagutów. Jestem bardzo zadowolony ze swojego startu, przede wszystkim w barażu. To były moje pierwsze poważne międzynarodowe zawody na takim poziomie, nie ścigałem się dotąd z tak znanymi zawodnikami, którzy startują w Grand Prix".