Eliminacje Ligi Europejskiej - zwycięstwa Lecha Poznań i Jagielloni Białystok
Udanie rozpoczęły polskie drużyny eliminacje do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Jagiellonia Białystok na wyjeździe wygrała z Dinamo Batumi 1:0. Z kolei Lech Poznań rozgromił u siebie FK Pelister 4:0.
Wicemistrzowie Polski wracają z Gruzji ze skromną zaliczką, choć mogli wygrać znacznie wyżej. Kilka dogodnych okazji goście zmarnowali już w pierwszej połowie. Najlepszą w 16. minucie Sheridan, który nie wykorzystał rzutu karnego. Jego strzał obronił bramkarz Dinama.
W 25. minucie trafić do siatki powinien był Taras Romanczuk, ale piłka po jego kopnięciu z zaledwie kilku metrów poleciała wysoko nad poprzeczką.
Jagiellonia cały czas przeważała i jeszcze przed przerwą blisko szczęścia był Sheridan. Tym razem pokonał Anatolija Timofiejewa, ale sędzia słusznie nie uznał gola, odgwizdując pozycję spaloną napastnika Jagiellonii.
Wszystko zgodnie z przepisami białostoczanie zrobili cztery minuty po przerwie. Piłka spadła pod nogi Sheridana, który mocnym strzałem z bliska dał swojej drużynie prowadzenie.
Irlandczyk był najbardziej wyróżniająca się postacią na boisku. Tuż przed końcem mógł zdobyć drugą bramkę, ale trafił w słupek.
Czwartkowe spotkanie było pierwszym oficjalnym meczem Jagiellonii pod wodzą Ireneusza Mamrota. Szkoleniowiec, który poprzednio prowadził pierwszoligowego Chrobrego Głogów, po zakończeniu sezonu zastąpił Michała Probierza.
Na zwycięzcę w tym dwumeczu czeka azerski klub FK Gabala. By awansować do fazy grupowej LE Jagiellonia musi wyeliminować czterech rywali. Rewanżowe starcie z Dinamo Batumi zaplanowano w czwartek 6 lipca.
Po wyjazdowym meczu 1. rundy kwalifikacji piłkarskiej Ligi Europejskiej z Dinamo Batumi - Jagiellonia Białystok (0:1) trener polskiego zespołu Ireneusz Mamrot powiedział:
"Przede wszystkim jestem zadowolony ze zwycięstwa, bo jeśli chodzi o wynik, to oprócz akcji bramkowej stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji. Jestem zadowolony z tego jak - szczególnie w pierwszej połowie - piłkarze realizowali założenia, które sobie zaplanowaliśmy. W trakcie meczu nie obawiałem się, że te zmarnowane przez nas sytuacje się zemszczą. Rywale nie mieli okazji stuprocentowych, aczkolwiek przy ich agresywnym stylu gry i aktywnym zbieraniu drugich piłek czasem było gorąco pod naszą bramką. Nasza skuteczność powinna być lepsza, a były też sytuacje, w których mogliśmy popisać się lepszym ostatnim dograniem i wynik mógł być bardziej korzystny. Trzeba jednak szanować to, co mamy i być skoncentrowanym przed rewanżem".
***
Debiutujący w Lidze Europejskiej zdobywca FK Pelister nie miał zbyt wiele do powiedzenia w pojedynku z trzecim zespołem polskiej ekstraklasy. Lech po pewnym zwycięstwie 4:0 może już myśleć o kolejnym rywalu. Dwie bramki zdobył debiutujący w zespole gospodarzy Chorwat Mario Situm.
Początek spotkania nie zapowiadał pewnego zwycięstwa Lecha. Goście stworzyli dwie sytuacje podbramkowe wypracowane po rzutach rożnych. Lech szybko przejął inicjatywę, choć na bramki kibice musieli trochę poczekać. Pierwszy gol zdobył Nicki Bille Nielsen, który dość nieoczekiwanie pojawił się w pierwszym składzie. Duńczyk wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na nim. Przewaga Lecha rosła z minuty na minutę, a kolejne gole były tego efektem.
W przerwie na trybunach pojawiła się kilkudziesięcioosobowa grupa fanów Pelisteru, którzy trochę spóźnili się na mecz. Ich doping pomógł macedońskiej drużynie w odważniejszej grze, lecz trwało to jednak bardzo krótko. W 57. minucie Situm po rzucie rożnym po raz drugi wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik spotkania. Chorwat zaliczył imponujący debiut w barwach "Kolejorza".
Situm nie był jedynym debiutantem, który w czwartkowy wieczór pojawił się na Bułgarskiej. Solidnie zaprezentował się austriacki obrońca Emir Dilaver, natomiast w drugiej połowie na boisku pojawił się Szwed Niclas Barkroth. Z kolei inny rezerwowy, Marcin Robak, zmienił Bille Nielsena i niezbyt życzliwie został przyjęty przez fanów Lecha.
Rewanż odbędzie się w 6 lipca w Strumicy. W przypadku awansu do drugiej rundy poznaniacy prawdopodobnie zmierzą się z norweskim Haugesund, który u siebie w pierwszym meczu rozgromił irlandzki Coleraine 7:0.
Po meczu 1. rundy kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej Lech - FK Pelister (4:0) powiedzieli:
Nenad Bjelica (trener Lecha Poznań): "Jestem bardzo zadowolony z wyniku. 4:0 daje nam pewność awansu. Nie rozpoczęliśmy spotkania najlepiej, nie wszystko było tak jak być powinno. Ważne jednak, że do końca drużyna nie straciła kontroli nad grą. Oczywiście musimy być przygotowani do rewanżu. Cieszę się, że trzej nowo pozyskani zawodnicy spisali się dobrze, a Mario Situm, którego stać na jeszcze lepszą grę, strzelił dwie bramki".
Naci Sensoy (trener FK Pelister Bitola): "Gratuluję zasłużonej wygranej Lechowi. Myślę, że kwestia ostatecznego zwycięstwa w dwumeczu została rozstrzygnięta. W pierwszych 30 minutach Lech nie stwarzał klarowanych sytuacji, my mieliśmy natomiast doskonałą okazję, kiedy to gola mógł strzelić nasz kapitan Goce Todoroski. Nie mam zwyczaju krytykować sędziów, ale arbiter z Portugalii nie podyktował dla nas rzutu wolnego po faulu na Riste Markoskim w środku boiska. A po kontrze Lecha wskazał na rzut karny. Potem szybko straciliśmy drugą bramkę, a specjalne gratulacje należą się Radosławowi Majewskiemu za gola z rzutu wolnego. Mój zespół zagrał na maksimum swoich możliwości, a sędzia nie musiał pomagać Lechowi".