El. ME piłkarzy ręcznych - Przybecki: mecz z Rumunią to kolejne wyzwanie
Niedzielnym meczem z Rumunią w Gdańsku polscy piłkarze ręczni zakończą eliminacje do mistrzostw Europy 2018. "To jest dla nas kolejne wyzwanie, bo w tym składzie po raz pierwszy zagramy przed własną publicznością" - powiedział PAP trener kadry Piotr Przybecki.
W środę w Polacy zremisowali w Niszu z Serbią 34:34 i po tym meczu stracili szanse na awans do finałowego turnieju, który w styczniu rozegrany zostanie w Chorwacji.
„Eliminacji nie przegraliśmy w tym spotkaniu, tylko jest to również konsekwencja wcześniejszych potyczek. Uważam jednak, że możemy być zbudowani postawą naszej drużyny. Powinniśmy pokonać faworyzowanych Serbów, bo przez większą część meczu prowadziliśmy różnicą dwóch-trzech bramek. Po fakcie łatwo jednak tak twierdzić, tymczasem konfrontacja w Niszu była wielką niewiadomą. Trenowaliśmy razem przez 10 dni i chyba nikt się nie spodziewał takiej postawy naszej drużyny” - zauważył Przybecki.
Trener biało-czerwonych przekonuje, że polska reprezentacja, w której nie brakuje młodych zawodników, w meczu z Serbią zebrała mnóstwo doświadczenia.
„Nie ma nic lepszego niż rywalizacja z tak doświadczonym oraz cwanym rywalem, i to w hali, gdzie była niezwykle gorąca atmosfera. A żeby postawić się w takich realiach gospodarzom, trzeba pokazać wielki charakter. Mieliśmy wiele dobrych momentów, a kilku zawodników z zerowym doświadczeniem, jak Potoczny na środku rozegrania, Moryto na skrzydle, Kornecki w bramce, a także Chrapkowski, który okazuje się, że może skutecznie grać w ataku, zaprezentowało się z bardzo dobrej strony. W niedzielę będą mieli okazji potwierdzić tę dyspozycję z Rumunią” - dodał.
W tej konfrontacji Polacy zamierzają zagrać tak jak z Serbią – uważnie w obronie, ale także szybko i odważnie w ataku. Biało-czerwoni powinni wykorzystywać każdą okazję do kontry, które wykańczać mają głównie skrzydłowi.
„Widać było, że taka gra sprawia naszym zawodnikom radość i przynosi skutek. Mentalność Serbów jest taka, że uwielbiają ofensywę i chcą zdobywać bramki, ale gorzej wracają do obrony. W meczu z Rumunią zabraknie Michała Daszka, który ma złamany palec, ale nie uzupełniliśmy składu. Na prawym skrzydle obok Moryty będzie występował jeden z leworęcznych rozgrywających” - wyjaśnił.
Niedzielnym meczem w Ergo Arenie z Rumunią, który rozpocznie się o 14.30, Polacy zakończą eliminacje. W pierwszym spotkaniu tych zespołów biało-czerwoni przegrali 6 listopada w Kluż-Napoka 23:28, ale ich rywale nie są ostatnio w najwyższej formie. W bardzo ważnej środowej konfrontacji ta drużyna przegrała w Bukareszcie z Białorusią aż 22:32.
„To świadczy z jednej strony o świetnej robocie trenera Jurija Szewcowa, który przez siedem lat spokojnie pracował z młodymi chłopakami, a z drugiej o tym, jak nasza grupa jest wyrównana. Rumuni wygrali dwa pierwsze mecze, w tym z Białorusią w Mińsku 26:23, ale później przegrali trzy spotkania. W niedzielę postaramy się przedłużyć im tę serię. To będzie dla nas kolejne wyzwanie, bo w tym składzie po raz pierwszy zagramy przed własną publicznością” - podsumował Przybecki.