Maja Włoszczowska: trenuję na granicy bólu
Dwukrotna srebrna medalistka olimpijska w kolarstwie górskim Maja Włoszczowska przygotowuje się do startów inaczej niż w poprzednich latach. „Trenuję na granicy bólu” - przyznała w rozmowie z PAP.
Włoszczowska wielokrotnie wspominała po sukcesie na igrzyskach w Rio de Janeiro, że sezon poolimpijski potraktuje luźniej. To jednak nie oznacza, że wkłada w treningi mniej pracy.
„Luźniej - to znaczy bez presji wynikowej. W moim podejściu do sportu nic się nie zmieniło. Podchodzę do swoich obowiązków profesjonalnie. Chcę wygrywać i trenuję z pełnym zaangażowaniem, ale nie odczuwam ciśnienia psychicznego i jeśli coś nie wychodzi tak, jak sobie zaplanowałam, to się nie stresuję i idę dalej do przodu” - wyjaśniła.
Zawodniczka grupy Kross trenuje inaczej niż w sezonie olimpijskim.
„Krótko mówiąc - intensywniej. Czasem angażuję się bardziej niż na zawodach, jadę na granicy bólu. Myślę, że to mi jest potrzebne. Trenuję już 20 lat i organizm potrzebuje nowych, silnych bodźców, bo wytrzymałość mam” - zaznaczyła.
Jak ocenia tę zmianę?
„Patrzę na swoje wyniki, na przykład średnią moc znormalizowaną. To są ciekawe liczby. Zawsze się bałam intensywnych treningów. Bałam się ryzykować, ponieważ mogą wpływać na parametry krwi, prowadzić do anemii. Generalnie jestem zawodniczką, która nie ma super zdrowia, jeżeli chodzi o parametry krwi i o odporność. Intensywne treningi to spore ryzyko, ale w tym sezonie mogę sobie na to pozwolić. Jak na razie efekt jest bardzo dobry” - podsumowała.
Włoszczowska zajęła czwarte miejsce w inauguracyjnych zawodach Pucharu Świata w Novym Meście, a w kolejnych w Albstadt była druga. W rankingu UCI plasuje się na drugiej pozycji, ustępując tylko swojej koleżance z ekipy Kross Szwajcarce Jolandzie Neff.
Najbliższe starty Włoszczowska planuje również w zawodach Pucharu Świata – w Andorze i w szwajcarskim Lenzerheide, a potem w mistrzostwach Polski w Warszawie.
„To dobra okazja dla kibiców, by przyjść kibicować. Zapraszam wszystkich 15-16 lipca na górkę Kazury na Ursynowie” – wspomniała.
Włoszczowska uchyla się od zadeklarowania, że będzie startować do igrzysk w Tokio w 2020 roku. W poniedziałek na prezentacji nowego sponsora PZKol – koncernu Orlen - w Warszawie zasugerowała, że tak może się stać, bo brakuje jej w kolekcji złotego medalu olimpijskiego.
Z ekipą Kross jest związana do końca bieżącego sezonu.
„Zamierzam decydować o przyszłości z roku na rok. Skłaniam się do tego, że w kolejnym sezonie będę się ścigać, a za rok będę się zastanawiać nad sezonem 2019. Pewnie wtedy dorzucę jeszcze jeden rok. Co do Krossa – to jest świetny team. Liderujemy w rankingu UCI i grzechem byłoby tego nie kontynuować” - zakończyła.