Lotto ekstraklasa piłkarska - zwycięstwa Zagłębia i Arki
W piątek rozegrano dwa spotkania 33. kolejki Lotto ekstraklasy piłkarskiej. W obu zmierzyły się ze sobą drużyny z grupy spadkowej. Najpierw Zagłębie Lubin 3:1 pokonało u siebie Piasta Gliwice i zrobiło znaczny krok w kierunku utrzymania się w lidze. Wieczorem Arka Gdynia, triumfator Pucharu Polski 2017, wygrała na własnym boisku 1:0 z Górnikiem Łęczna, prowadzonym przez Franciszka Smudę.
Piątkową wygraną gdynianie przerwali serię dziewięciu spotkań bez porażki. Trener gospodarzy Leszek Ojrzyński nie wystawił żadnego nominalnego defensywnego pomocnika i ta taktyka w pierwszej połowie przyniosła powodzenie. Co prawda ta część nie stała na najwyższym poziomie, ale po 45 minutach "żółto-niebiescy" prowadzili 1:0.
1 kwietnia Arka przegrała u siebie z Górnikiem 2:4, a pierwszą bramkę dla gdynian, przy stanie 0:3, zdobył Dariusz Formella. Ten 21-letni lewy pomocnik mógł w drugim w tym roku spotkaniu pomiędzy tymi zespołami otworzyć jego wynik – w 16. minucie znalazł się sam przed Wojciechem Małeckim, ale golkiper rywali obronił jego uderzenie nogami.
Później na boisku nie działo się wiele godnego uwagi. Przewagę mieli gospodarze, ale jedynym efektem ich ofensywnych starań był strzał w 32. minucie Mateusza Szwocha z 20 metrów nad poprzeczką. Goście nie byli w stanie przeprowadzić składnej akcji, nie zdołali również uchronić się od straty gola. Inna sprawa, że w tej sytuacji gdynianie mieli sporo szczęścia.
W 39. minucie Szwoch zagrał z rzutu rożnego przed pole karne do Dominika Hofbauera, a piłka po niecelnym uderzeniu austriackiego pomocnika odbiła się najpierw od obrońcy Górnika Gersona, następnie od Formelli i trafiła do stojącego na linii pola bramkowego Siemaszki, który z pięciu metrów umieścił ją w siatce.
Druga połowa również nie była porywającym widowiskiem. Dużo było w niej walki, ale zabrakło podbramkowych spięć. Więcej z gry znowu mieli gospodarze - w 53. minucie bliski zaskoczenia Małeckiego był z dystansu Szwoch, a w 77. minucie Formella zmarnował swoją drugą sytuację sam na sam.
W końcówce goście przycisnęli, jednak zrobili to zdecydowanie za późno i na własne życzenie wrócili do domu nawet bez punktu.
***
Zagłębie, podobnie jak Arka, piątkowym zwycięstwem także przełamało niechlubną serię. Drużyna z Lubina po ośmiu meczach bez zwycięstwa zdobyła trzy punkty i może być niemal pewna utrzymania w ekstraklasie. Piast w Lubinie zaczął dobrze, bo pierwszy strzelił gola, ale do Gliwic wrócił z niczym i musi spoglądać w dół tabeli grupy spadkowej.
Początek spotkania wskazywał, że to Zagłębie będzie dyktowało warunki. Lubinianie starali się podchodzić wysokim pressingiem i szybko przejmować piłkę. Tyle, że z optycznej przewagi gospodarzy nic nie wynikało, bo Piast mądrze zagęszczał pole gry i z dużą łatwością rozbijał ataki rywali. Gliwiczanie starali się też nie kopać bezmyślnie piłkę z własnej połowy, ale szybkimi podaniami przechodzić z defensywy do ofensywy.
Po jednej z takich akcji podopieczni trenera Dariusza Wdowczyka zdobyli gola. Kamil Mazek zanotował stratę pod pole karnym gości i zaczął domagać się odgwizdania faulu. Sędzia jednak nie dopatrzył się przewinienia, a Piast wykorzystał zagapienie lubinian i wyprowadził kontrę. Gerard Badia przebiegł pół boiska, zagrał do Michala Papadolulosa, a były zawodnik Zagłębia bez problemu trafił do siatki.
Po bramce obraz gry się nie zmienił. Nadal optyczną przewagę mieli gospodarze, ale atakowali bardzo niemrawo. Kiedy po kolejnej kontrze na 2:0 mógł podwyższyć Maciej Jankowski, na trybunach zaczęły rozlegać się gwizdy miejscowych kibiców. Lubinianie praktycznie ani razu do przerwy nie zagrozili bramce Jakuba Szmatuły. Gola jednak zdobyli po tym, jak Mazek wywalczył rzut wolny przed polem karnym. Do piłki podszedł Filip Starzyński, uderzył, a piłka odbiła się od jednego z zawodników w murze i myląc Szmatułę wpadła do siatki.
W drugiej połowie obraz gry się nieco zmienił, bo to Piast był drużyną, która była częściej przy piłce i częściej gościła na połowie rywali. Gliwiczanie mogli udokumentować swoją optyczną przewagę golem, ale strzał z rzutu wolnego Adama Mójty fantastyczną paradą obronił Martin Polacek.
Chwilę później po rzucie rożnym dla Piasta Zagłębie wyprowadziło kontratak. Piłka trafiła do Arkadiusza Woźniaka, a ten zagrał do niepilnowanego Mazka, który pewnym strzałem nie dał szans Szmatule.
Od tego momentu spotkanie wyraźnie się ożywiło. Gliwiczanie jeszcze śmielej podeszli do przodu i dzięki temu więcej miejsca na swoje ataki mieli gospodarze. Dla Piasta wyrównującego gola mogli strzelić Denis Gojko, a przede wszystkim Papadopulos. Czech był sam w polu karnym, ale fatalnie przestrzelił głową z kilku metrów.
Chociaż do końca spotkania pozostawało po tej akcji jeszcze 10 minut, goście już nie potrafili zagrozić bramce Polacka. Cios za to zadało Zagłębie. Po kontrataku Woźniak znalazł się sam na sam ze Szmatułą i nie dał szans bramkarzowi Piasta, ustalając wynik spotkania.
plan sobotnich spotkań 33. kolejki:
Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków (15.30, grupa mistrzowska)
Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów (18.00, grupa spadkowa)
Wisła Płock - Cracovia Kraków (20.30, grupa spadkowa)