Liga Mistrzów - odwołany mecz w Dortmundzie, porażka Barcelony
Juventus wygrał w Turynie z Barceloną 3:0 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym piłkarskiej Ligi Mistrzów. Spotkanie to przyćmiły jednak wydarzenia z Dortmundu, gdzie z powodu eksplozji przy autokarze z zawodnikami Borussii odwołano jej mecz z AS Monaco. Został on przełożony na środę na godzinę 18.45.
Chwilę po tym, jak autokar z drużyną BVB wyruszył spod hotelu w dzielnicy Hoechsten, doszło do trzech eksplozji. Wybuchły ładunki ukryte w krzakach przy drodze. W pojeździe zostały wybite szyby, a odłamki szkła raniły w rękę hiszpańskiego obrońcę gospodarzy Marca Bartrę, który trafił do szpitala. Jeszcze tej nocy ma przejść operację złamanego nadgarstka.
Wszystko wydarzyło się ok. 10 km od stadionu, na którym - jak informowano - nie było bezpośredniego zagrożenia. Kibice zostali poproszeni o pozostanie na miejscach, a po kilkudziesięciu minutach spokojnie i bez paniki opuścili arenę. Policja podziękowała im za wzorowe zachowanie.
Ładnie zachowali się fani gości, którzy skandowali "Dortmund, Dortmund", kiedy usłyszeli o incydencie. Z kolei gospodarze rozpoczęli akcję poszukiwania noclegów dla kibiców Monaco, niektórzy zaoferowali nawet, że przygarną ich na noc do swoich domów.
Wyrazy wsparcia przesłało za pośrednictwem portali społecznościowych wiele klubów niemieckiej ekstraklasy, w tym VfL Wolfsburg, Bayer Leverkusen, Bayern Monachium, a także największy i lokalny rywal Borussii - Schalke 04. "W takich chwilach trzymamy się razem" - napisano na Twitterze drużyny z Gelsenkirchen.
Głos zabrała także Barcelona - były klub Marca Bartry. Katalończycy życzyli mu szybkiego powrotu do zdrowia. Sami o 20.45, zgodnie z planem, rozpoczęli swoje wyjazdowe spotkanie z Juventusem Turyn.
Nie ułożyło się ono po ich myśli. Już w siódmej minucie meczu, który sędziował Szymon Marciniak, na 1:0 trafił mający polskie korzenie Argentyńczyk Paulo Dybala. Ten sam zawodnik kwadrans później podwyższył prowadzenie Juventusu. Trzecią bramkę dla gospodarzy zdobył w 55. minucie Giorgio Chiellini.
Katalończycy mieli kilka okazji do zdobycia honorowej bramki, ale świetnie w bramce spisywał się niezawodny Gianluigi Buffon, który siódmy raz zachował czyste konto w tym sezonie Champions League. Raz piłka wylądowała wprawdzie w siatce, ale polscy sędziowie nie uznali gola, ponieważ dopatrzyli się pozycji spalonej.
W poprzedniej rundzie Barcelona przegrała pierwszy mecz z Paris Saint-Germain we Francji 0:4 (arbitrem również był wówczas Marciniak), a później odrobiła straty, wygrywając na Camp Nou 6:1. Trudno jednak oczekiwać, aby słynący z dobrej defensywy Juventus pozwolił sobie strzelić w rewanżu 19 kwietnia co najmniej trzy bramki.
"Stara Dama" przedłużyła imponującą serię spotkań bez porażki w europejskich pucharach przed własną publicznością. W Turynie nie przegrała od kwietnia 2013 roku. W tym czasie odniosła 13 zwycięstw i zanotowała dziewięć remisów.
Ciekawostką był fakt, że na boisku po raz pierwszy od 2014 roku rywalizowali ze sobą Chiellini oraz Urugwajczyk Luis Suarez. Ostatnio stanęli naprzeciw siebie na mistrzostwach świata w Brazylii i wówczas Suarez ugryzł Włocha, za co został zawieszony na kilka meczów drużyny narodowej.
Pozostałe dwa ćwierćfinały zostaną rozegrane w środę o 20.45. Zdecydowanie ciekawiej zapowiada się mecz w Monachium, gdzie Bayern podejmie broniącą trofeum ekipę Realu Madryt. Na razie nie wiadomo, czy w drużynie gospodarzy wystąpi Robert Lewandowski. Polak zmaga się od soboty z urazem barku, we wtorek z powodu bólu przerwał trening po 20 minutach.
Z kolei w Madrycie Atletico podejmie mistrza Anglii Leicester City. Rewanżowe mecze tych par zaplanowano na 18 kwietnia.