ME piłkarek ręcznych - Polska odpadła z turnieju po porażce z Niemcami
Polska przegrała w szwedzkim Kristianstad z Niemcami 22:23 (10:12) i odpadła z turnieju finałowego mistrzostw Europy piłkarek ręcznych w Szwecji. Biało-czerwone zajęły ostatnie, czwarte miejsce w grupie B rundy wstępnej.
Polki na własne życzenie zmarnowały ogromną szansę wygrania tego pojedynku. W kluczowych momentach gubiły piłkę, bądź niecelnie strzelały, popełniały mnóstwo niewymuszonych błędów. Przez większość meczu Niemki utrzymywały kilkubramkową przewagę, ale zryw w drugiej połowie pozwolił biało-czerwonym na objęcie prowadzenia 21:20, gdy do końca pozostało pięć minut.
Od stanu 2:2 w piątej minucie przez następnych sześć polska drużyna nie zaliczyła trafienia. Nie potrafiła wykorzystać nawet gry w przewadze, co było na tym czempionacie jednym z jej największych mankamentów. W bramce rywalek, które od niedawna są prowadzone przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski mężczyzn Michaela Bieglera, znakomicie spisywała się Clara Woltering.
Biało-czerwone nie odpuszczały, grały dość uważnie w obronie, gorzej radziły sobie w ataku, oddając sporo niecelnych rzutów. Niemki w 19. min prowadziły już różnicą pięciu bramek (9:4), ale wtedy ich przeciwniczki wzięły się poważniej do odrabiania strat. Trochę szczęścia i mniej popełnianych błędów spowodowało, że na przerwę ekipa Krowickiego schodziła przy stanie 10:12.
Gdy zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie Agnieszka Kowalska zdobyła kontaktowego gola wydawało się, że wraz z koleżankami pociągną dalej tę udaną serię. Wtedy znów zaczęły się mnożyć nieudane akcje. Kilkakrotnie Woltering zatrzymała Katarzynę Janiszewską, niecelnie rzucała Marta Gęga, a na dodatek Polki ponownie gubiły piłkę w prostych sytuacjach. I tylko dzięki kilku udanym interwencjom Adrianny Płaczek nadal była nadzieja na sukces, choć straty po raz kolejny urosły do czterech trafień (11:15 w 36. min).
Wtedy ciężar gry wzięła na siebie Kinga Achruk, uznana za najlepszą zawodniczkę tego spotkania. Niemki, widząc że przeciwnik się nie poddaje, też zaczęły robić się nerwowe i nie wszystko im wychodziło. Ambitna pogoń biało-czerwonych przyniosła efekty i w 54. min. Achruk wyrównała na 20:20, a chwilę potem Kinga Grzyb, która wszystko gole zdobyła z karnych, wyprowadziła drużynę na prowadzenie.
W końcówce więcej szczęścia miała ekipa Bieglera. W najważniejszym momencie biało-czerwone najpierw straciły piłkę po niecelnym podaniu, a później Woltering obroniła rzut Patrycji Królikowskiej. Gdy do ostatniej syreny pozostało kilkanaście sekund Polki starały się zdobyć chociaż wyrównującą bramkę, ale ponownie niemiecka bramkarka wyszła obronną ręką, tym razem zatrzymując rzut z lewego skrzydła Kowalskiej.
źródło: PAP