Piłkarska LM - hokejowy wynik w Dortmundzie
Spotkanie na Signal Iduna Park było ucztą dla kibiców, którzy lubią bardzo ofensywną grę. Ostatecznie po 90 minutach wymiany ciosów piłkarze Borussi Dortmund wygrali u siebie 8:4 z Legią Warszawa w 5. kolejce grupy F Ligi Mistrzów.
Pojedynek z wicemistrzami Niemiec nie mógł się lepiej ułożyć dla polskiego zespołu. Po składnej akcji bramkę na 1:0 dla przyjezdnych w pierwszym kwadransie gry zdobył warszawski Ibrahimović Aleksandar Prijović.
Mistrzowie Polski długo nie nacieszyli się prowadzeniem. Między 17. a 21. minutą spotkania drużyna gości straciła aż trzy bramki. Niefrasobliwość w obronie to jedno, ale we wtorkowy wieczór nie popisał się także bramkarz stołecznej drużyny Radosław Cierzniak, który zastąpił doświadczonego i świetnie spisującego się w tym roku Arkadiusza Malarza.
Przy stanie 1:3 podopieczni Jacka Magiery nie zwiesili jednak głów i dalej próbowali walczyć. Bramkę na 2:3 po kolejnym bardzo dobrze wyprowadzonym ataku zdobył Prijović. Ten sam zawodnik mógł ustrzelić hat-tricka, ale przy szansie na remis z bliska uderzył w poprzeczkę. Ta akcja szybko zemściła się na legionistach, którzy stracili dwie kolejne bramki i do przerwy przegrywali 2:5.
W drugiej połowie padło jeszcze 5 goli! Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 8:4. Pod względem ofensywy to był kolejny popis Legii w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Z kolei w defensywie drużynę znad Wisły dzielą od najlepszych lata świetlne. Bramkę na 3:6 dla Legii zdobył Michał Kucharczyk, a na 4:7 Nemanja Nikolić.
W drugim meczu grupy F Real Madryt wygrał na wyjeździe 2:1 ze Sportingiem Lizbona, zapewniając sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Taki wynik w Portugalii to świetna informacja dla warszawian, którzy w 6. serii spotkań, jeśli pokonają u siebie Sporting, zapewnią sobie trzecie miejsce w grupie F i grę na wiosnę w fazie pucharowej Ligi Europejskiej.
Po meczu Borussia Dortmund – Legia Warszawa (8:4) w piątej kolejce piłkarskiej Ligi Mistrzów powiedzieli:
Aleksandar Vukovic (drugi trener Legii Warszawa): „Nie powiedziałbym, że w naszym zamyśle miała to być nonszalancka i bezkontaktowa gra. Na pewno taka nie była. Trzeba zdawać sobie sprawę z potencjału piłkarskiego rywali. W ich grze ofensywnej bierze udział praktycznie każdy zawodnik. Przez to bardzo ciężko jest sfaulować piłkarzy Borussii. Mogliśmy stracić mniej bramek, jeśli zagralibyśmy bardziej defensywnie. Jednak chcieliśmy zagrać w ten sposób, jak z niżej notowanymi rywalami. Tylko tak możemy się czegoś nauczyć”.
Jakub Rzeźniczak (obrońca Legii Warszawa): „Jeszcze nikt z nas nie uczestniczył w takim meczu. To było szalone spotkanie. Zagraliśmy otwarcie i straciliśmy aż osiem goli. Jednak strzeliliśmy również cztery. Nie musimy wstydzić się tego meczu, bo pokazaliśmy nieco swojego potencjału ofensywnego. Szkoda, że Aleksandar Prijovic nie strzelił na 3:3, bo wkrótce straciliśmy bramkę na 2:4 i później kolejne gole. Widać było różnice. Przede wszystkim w wyszkoleniu technicznym poszczególnych graczy”.
Miroslav Radovic (pomocnik Legii Warszawa): „Na pewno to był niezwykły mecz, bo padła rekordowa liczba bramek. Zagraliśmy w otwartym stylu i nie mamy się czego wstydzić. Niewielu drużynom udaje się strzelić w Dortmundzie cztery gole. Wiedzieliśmy, że zagramy z jedną z najlepszych drużyn w Europie pod względem taktycznym i technicznym. Ten mecz to dla nas nowe doświadczenie. Od razu sobie powiedzieliśmy, że nie możemy płakać po tej porażce. Teraz zrobimy wszystko, aby wygrać ze Sportingiem Lizbona”.
źródło: inf. własna + wypowiedzi z PAP