Zawisza-Podbeskidzie 2:2
Zawisza Bydgoszcz remisuje u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Gospodarze prowadząc już dwiema bramkami, dopuścili do utraty prowadzenia starając się utrzymywać korzystny dla siebie wynik.
Najpierw wpadła bramka po rzucie rożnym, następnie, w 88 minucie, sędzia podyktował rzut karny. Beniaminek z Bydgoszczy zostaje zatem cięgle bez zwycięstwa w ekstraklasie.
Po meczu powiedzieli:
Ryszard Tarasiewicz (trener Zawiszy Bydgoszcz): "Jestem niezadowolony z rezultatu. Każdy trener chce, by był dobry styl i wynik, by to współgrało. Dobrze, że to jest początek sezonu, ale jeśli chcemy zdobywać punkty, to przy stanie dwa zero nie powinny się zdarzyć aż dwa błędy, po których straciliśmy bramki. W momencie, gdy strzeliliśmy drugiego gola mieliśmy takie odczucie, że nic nam nie grozi, a stało się. Na pewno o tym porozmawiamy.
- Powiedzmy sobie też szczerze, że nie byliśmy dziś skuteczni w sytuacjach, które sami sobie stworzyliśmy. Dwie zdobyte wcześniej bramki nie powinny zatrzeć obrazu ostatnich 15 minut. Nie możemy grać tak beztrosko, ja się na to nie zgadzam. Nie chcę mówić, że będziemy nad tym pracować, bo nad tym się nie pracuje, trzeba po prostu być zdeterminowanym do ostatniego gwizdka i tyle. Nie można nigdy liczyć na łatwe punkty".
Czesław Michniewicz (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Popełniliśmy tak wiele błędów, prostych i niewymuszonych, podwórkowych wręcz, że punkt jest cudem, jaki stał się dzisiaj nad Brdą. Zagraliśmy fatalnie, wynikało to z tego, że szwankowało przyjęcie i podanie. Gdyby w końcówce jeszcze Marcin Wodecki przy odrobinie szczęścia zdobył trzecią bramkę, byłoby to wielką niesprawiedliwością. Z przebiegu gry i ilości popełnionych błędów ten mecz po prostu powinniśmy wysoko przegrać". (PAP)
Bramki: 1:0 Jakub Wójcicki (36), 2:0 Bernardo Vasconcelos (68), 2:1 Marek Sokołowski (78), 2:2 Marcin Wodecki (88-karny).
Żółta kartka - Zawisza Bydgoszcz: Hermes, Bernardo Vasconcelos, Vahan Gevorgyan. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Bartłomiej Konieczny.
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 6 000. (PAP)