Chmury afery dopingowej nad braćmi Zielińskimi
Tomasz Zieliński - ciężarowiec bydgoskiego Zawiszy - musiał wrócić z Igrzysk Olimpijskich do Polski. Nie mógł wziąć udziału w rywalizacji.
Kontrola antydopingowa wykazała w organizmie Tomasza Zielińskiego obecność nandrolonu, środka znajdującego się na liście niedozwolonych medykamentów.
Podejrzenie o jego stosowanie padło także na jego brata - Adriana. Mistrz Olimpijski z Londynu zaprzecza, że wspomagał się zakazanymi specyfikami.
Doping - to słowo odmieniane jest od kilku dni przez wszystkie przypadki. Niestety wraz z nim pojawiają się powiązania z Kujawami i Pomorzem. Bracia Zielińscy na początku 2016 roku przeszli do Zawiszy Bydgoszcz z klubu z Tarpana Mrocza.
Po potwierdzeniu pozytywnych wyników testów antydopingowych, Tomasz Zieliński został wyrzucony z Igrzysk. Wczoraj wrócił do Polski. I już na lotnisku - po raz kolejny - przekonywał, że nie stosował żadnego niedozwolonego wspomagania, w żadnej postaci.
Tomasz Zieliński zamierza bronić swojego dobrego imienia. W kontekście "wrobienia" go w niedozwolony doping, zapowiada walkę na drodze prawnej, której częścią może być poddanie się kolejnemu badaniu.
Według niepotwierdzonych jeszcze informacji substancje niedozwolone znaleziono także w próbce należącej do złotego medalisty olimpijskiego z Londynu, Adriana Zielińskiego - brata Tomasza. On sam - w rozmowie z dziennikarzami w Rio de Janeiro - zarzekał się, że dopingu nie stosował.
Oficjalne wyniki testów Adriana Zielińskiego mają być znane 12 sierpnia. Na ten dzień również Polski Związek Podnoszenia Ciężarów zapowiedział specjalną konferencję prasową.
Jeśli ostatnie przypadki dopingu zostaną potwierdzone, polskiej federacji grozi wykluczenie. To zaś oznacza, że polscy ciężarowcy nie mogliby uczestniczyć w międzynarodowej rywalizacji.