ME 2016 - półfinaliści zwierają szyki, do końca trzy mecze
Piłkarskie mistrzostwa Europy we Francji wkraczają w decydującą fazę - do rozegrania zostały trzy mecze. W grze pozostały już tylko Walia, Portugalia, Niemcy i gospodarze. Po niedzielnej porażce z Francją w ćwierćfinale z podniesioną głową do domu wracają Islandczycy.
Debiutująca w ME Walia w środę zagra z Portugalią, która w poprzedniej rundzie wyeliminowała Polskę. Zespół z Wysp Brytyjskich jest drugim pod względem skuteczności na Euro 2016 - zdobył 10 bramek, tylko o jedną mniej od prowadzących w tym zestawieniu gospodarzy.
Z kolei Portugalczycy to - jak określiła niemiecka prasa - "najwięksi, obok Polski, minimaliści". Drużyna z Półwyspu Iberyjskiego nie wygrała ani jednego meczu w ciągu 90 minut. Zanotowała trzy remisy w grupie F, a później wyeliminowała Chorwację po dogrywce i biało-czerwonych po rzutach karnych.
Spotkanie w Lyonie (godz. 21) poprowadzi szwedzki sędzia Jonas Eriksson, a na arbitra technicznego wyznaczono Szymona Marciniaka.
O drugie miejsce w finale, w czwartek o 21 w Marsylii, powalczą mistrzowie świata Niemcy oraz gospodarze. Sędzią głównym będzie Włoch Nicola Rizzoli.
"Trójkolorowi" w niedzielę odesłali do domu dzielnie walczącą, ale znacznie słabszą Islandię (5:2). Sportowcy z północy Europy oraz ich kibice nie załamali się jednak porażką, piłkarze wracają na liczącą 330 tys. mieszkańców wyspę z podniesionymi głowami.
"Islandzka saga zakończyła się na wypełnionym po brzegu stadionie Stade de France, lecz jesteśmy dumni z tego, co zaprezentowali nasi chłopcy w walce z supersilną Francją i z faktu, że na tych mistrzostwach przegrali tylko jeden mecz" - skomentował islandzki dziennik "Visir".
Niemcy mają spore problemy w przygotowaniach do swojego półfinału. Z powodu kontuzji w czwartek nie wystąpią Sami Khedira i Mario Gomeza, ale kłopoty ma też Bastian Schweinsteiger. Z kolei za kartki zawieszony jest obrońca Mats Hummels.
Końcówka dużego turnieju często skłania kibiców i ekspertów do podsumowań. Jeden z wniosków dotyczy pracy organizatorów oraz służb bezpieczeństwa, do której fani mają zastrzeżenia.
Największy chaos panował w związku ze strajkami pracowników linii lotniczych i kolei. Część kibiców miała problemy z dotarciem m.in. na mecz 1/8 finału Polski ze Szwajcarią w Saint-Etienne. Zamiast planowanej przesiadki w Paryżu wylądowali w Amsterdamie. Wcześniej część lotów w ogóle była odwołana.
Inne uwagi dotyczyły m.in. ubogiej bazy noclegowej w Saint-Etienne, śmieci zalegających na ulicach Bordeaux, a przede wszystkim - bezpieczeństwo w Marsylii. Jeden z Polaków po meczu Polski z Portugalią w 1/8 finału został w tym mieście napadnięty i okradziony. (PAP)