El. ME 2016 - pod stadionem we Frankfurcie już biało-czerwono
Kilka godzin przed piłkarskim meczem z Niemcami pod stadionem we Frankfurcie dominują polscy kibice, niektórzy jednak bez biletów. O 20.45 biało-czerwoni, liderzy grupy D, zagrają tutaj o kolejne punkty eliminacji mistrzostw Europy.
Stadion we Frankfurcie, noszący od 2005 roku nazwę Commerzbank-Arena, przed przebudową był Waldstadionem, czyli Stadionem Leśnym. Nazwa nieprzypadkowa - obiekt otaczają zewsząd drzewa i gdy jest ładna pogoda (a tak było w ostatnich dniach), sprawia naprawdę miłe wrażenie. Gorzej jest z hałasem, ponieważ co chwila w okolicy przelatują samoloty startujące z pobliskiego lotniska, jednego z największych w Europie.
Ze stacji kolejowej prowadzi na obiekt wąska uliczka, na której już cztery-pięć godzin przed meczem można było spotkać wielu polskich kibiców. Niektórzy nie mają biletów, a pod stadionem nie będzie łatwo nabyć wejściówki. Wiele osób stoi tutaj z kartkami z napisem "Karten kaufen" (kupię bilet).
"Słyszałem, że komuś się udało, ale podobno zapłacił 300 euro" - przyznał jeden z polskich fanów. On akurat nie musiał martwić się takimi cenami, już wcześniej nabył bilet.
PZPN miał do dyspozycji 2,5 tys. biletów dla polskich kibiców. Tyle wynosiła pula dla gości, ale na pewno Polaków będzie na trybunach znacznie więcej.
"Nie zdziwię się, jeśli zapełnimy obiekt w 20-30 procentach. Bardzo wielu Polaków mieszkających tutaj na stałe kupowało wejściówki z puli dla Niemców. Sam znam takie osoby" - przyznał kibic z grupy, która przyjechała ze Śląska, m.in. z Raciborza.
O wynik on i koledzy raczej się nie obawiają.
"Wygramy 2:1, po golach Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Ten drugi pewnie nie zagra od początku, ale wejdzie w drugiej połowie i coś strzeli" - przyznali niemal jednogłośnie. Po chwili dodali jednak, że z remisu 2:2 też będą zadowoleni.
O godz. 16.45 - dokładnie cztery godziny przed meczem - z głośników na stadionie rozległ się Mazurek Dąbrowskiego. To próba generalna organizatorów i przy okazji miła chwila dla Polaków gromadzących się pod stadionem.
Dla tych, którzy zgłodnieją, Niemcy przygotowali przekąski. Najsłynniejszą jest oczywiście bratwurst, czyli pieczona kiełbaska. Pod stadionem kosztuje trzy euro, co - jak na niemieckie standardy - jest całkiem przyzwoitą ceną. To chyba jednak marne pocieszenie dla tych, którzy nie wejdą na trybuny...
Z Frankfurtu - Maciej Białek (PAP)