Tajne śledztwo dotyczące korupcji w FIFA trwało od kilku miesięcy
Tajne śledztwo prowadzone w USA i Szwajcarii, dotyczące korupcji w Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), trwało od kilku miesięcy, a termin zatrzymania podejrzanych nie był przypadkowy - przyznał rzecznik prokuratura generalnego Szwajcarii Andre Marty.
Marty potwierdził, że śledztwo miało bardzo wysoki stopień utajnienia, gdyż jakikolwiek przeciek mógł całkowicie uniemożliwić zatrzymanie podejrzanych i przedstawienie im zarzutów.
"Operacja była planowana przez kilka miesięcy. Wybrano taki a nie inny termin, gdyż w tym okresie byli w Szwajcarii prawie wszyscy podejrzani" - dodał Marty.
Rzecznik prokuratury podkreślił, że w FIFA nikt nie był uprzedzony o planowanych zatrzymaniach.
"Bardzo ważne było skoordynowanie akcji zarówno ze strony szwajcarskiej jak i amerykańskiej. Udało nam się przejąć w siedzibie FIFA wiele dokumentów elektronicznych i papierowych, które zostały włączone do dokumentów śledztwa" - zaznaczył Marty.
W czwartek - jak poinformował, w Zurychu zaplanowane jest przesłuchanie grupy członków Komitetu Wykonawczego FIFA, którzy brali w 2010 roku udział w głosowaniu wyłaniającym gospodarzy mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku. Marty nie podał ich nazwisk, ale - według nieoficjalnych informacji - zeznania złożą Michel D'Hooghe z Belgii, Jacques Anouma z Wybrzeża Kości Słoniowej, Marios Lefkaritis z Cypru, Angel Maria Villar z Hiszpanii, Senes Erzik z Turcji, Worawi Makudi z Tajlandii, Issa Hayatou z Kamerunu, Hany Abo Rida z Egiptu, Witalij Mutko z Rosji i Rafael Salguero z Gwatemali.
Zatrzymanie przedstawicieli FIFA w Zurychu było możliwe, gdyż przyjechali oni do Szwajcarii na planowany na piątek i sobotę kongres, którego głównym i najbardziej emocjonującym punktem mają być wybory prezydenta FIFA. O piątą kadencję ubiega się kierujący nią od 1998 roku Joseph Blatter.
Według dyrektora komunikacji FIFA Waltera De Gregorio, 79-letni Szwajcar ma być "poza podejrzeniami". Jak poinformował na konferencji prasowej w Zurychu, nie ma planu przełożenia zaplanowanych na 29 maja wyborów sternika światowego futbolu, w których rywalem Blattera ma być jordański książę Ali bin Al-Hussein. Inni kontrkandydaci się wycofali.
Blatter zapewnił o pełnej współpracy FIFA z wymiarami sprawiedliwości USA i Szwajcarii w śledztwie przeciwko działaczom. "Nie ma miejsca na korupcję w futbolu, a winni będą eliminowani" - podkreślił i dodał: "To trudny czas dla futbolu, kibiców, FIFA. Dzisiejsze zdarzenia na pewno wpłyną na to, jak świat odbiera naszą organizację".
Coraz częściej słychać głosy o konieczności odwołania wyborów do czasu wyjaśnienia afery korupcyjnej. Już w środę zareagowała UEFA. Na nieformalnym posiedzeniu członków Komitetu Wykonawczego w Warszawie, przy okazji finału Ligi Europejskiej, zdecydowała że będzie domagać się odłożenia w czasie zaplanowanych na piątek wyborów. Zagroziła także bojkotem kongresu w Zurychu.
"Wierzymy, że powinien on zostać przełożony, a wybory należy przeprowadzić nie teraz, a w ciągu sześciu miesięcy" - powiedział dziennikarzom sekretarz generalny UEFA Gianni Infantino. (PAP)