Żużlowa GP – problemy z torem na Stadionie Narodowym
W związku z nieodpowiednim stanem toru na Stadionie Narodowym w Warszawie większość żużlowców odmówiła wzięcia udziału w treningu przed sobotnią Grand Prix Polski. Według oficjalnych informacji zamknięty trening odbędzie się w sobotę o godz. 9.
Nawierzchnia była bardzo grząska, co stwarzało niebezpieczeństwo dla zawodników. Po kilkunastu minutach piątkowy trening został przerwany. Wzięli w nim udział jedynie Duńczyk Nicki Pedersen i Szwed Tomas H. Jonasson, co spotkało się z dezaprobatą pozostałych żużlowców.
"Jeden zawodnik jest w stanie przejechać bezpiecznie. Jednak w przypadku rywalizacji czterech będzie bardzo niebezpiecznie. Nawierzchnia jest bowiem bardzo grząska i szybko tworzą się dziury i koleiny” – powiedział Jonasson.
Tor przygotowywany od poniedziałku w Warszawie jest bardzo grząski i sypki. Głównym zastrzeżeniem zawodników jest jednak bardzo nierówny stan jego twardości, co stwarza duże zagrożenie dla zawodników.
„Wystarczy kopnąć butem i robi się dziura. Na takim torze nie da się jeździć” – dodał Krzysztof Kasprzak.
Kilkuset kibiców, którzy przybyli na trening mogło czuć się rozczarowanych. Natomiast Kasprzak nie wykluczył bojkotu sobotnich zawodów, na których spodziewanych jest ponad 50 tys. kibiców.
„Jeżeli tacy zawodnicy jak Greg Hancock odmawiają jazdy, to znaczy, że tor nie nadaje się do jazdy. Najgorsze jest, że miejsca w których składamy się w łuk są bardzo grząskie. Nawierzchnia w tych miejscach pęka i robią się bardzo duże koleiny. Kiedy Nicki Pedersen po raz drugi przejechał tą samą ścieżką, to mało nie spadł z motocykla, a jechał sam. Tu nie chodzi o to, aby walczyć z motocyklem. Nasze zdrowie jest najważniejsze i nikt nie zamierza łamać sobie kości. Tym bardziej, że to dopiero początek sezonu” – ocenił Maciej Janowski.
Jak powiedział PAP nieoficjalnie jeden z pracowników Polskiego Związku Motorowego problemem może być betonowa podstawa, na której zbudowany został tymczasowy tor. Według niego taka podstawa uniemożliwia odpowiednią wentylację, przez co część toru jest nasiąknięta wodą i bardzo miękka, a w innych miejscach bardzo sypka.
„Wydawało mi się, że technologia budowania tymczasowych torów została opanowana. Przecież budowane są z tej samej nawierzchni, a tory mają taką samą geometrię. Klimat też jest podobny, więc jestem tym zdziwiony. Wspólnie z zawodnikami zastanawialiśmy się, że być może przeciągi i wiatr zbytnio wysuszyły nawierzchnię i dlatego jest taka sypka” – tłumaczył były żużlowiec, a obecnie menedżer Krzysztof Cegielski. (PAP)