Jacht "Selma Expeditions" rozpoczął 6. i ostatni etap wyprawy
Z pokładu jachtu "Selma Expeditions" dotarły wiadomości mówiące o pokonaniu paku lodowego odgradzającego zamarznięte, arktyczne Morze Rossa od wód Wielkiego Oceanu Południowego. Jednostka przemierza Pacyfik zmierzając wzdłuż Antarktydy w kierunku Cieśniny Drake'a.
To już 6. i ostatni etap wyprawy pod hasłem "SELMA -ANTARKTYDA -WYTRWAŁOŚĆ". Ponowne opłynięcie Hornu zamknie za kilka tygodni pętlę 6-etapowej wyprawy, rozpoczętej w kwietniu 2014 roku i dedykowanej Enstowi Shackletonowi w 100. rocznicę jego śmierci.
Poniżej prezentujemy treść depeszy przesłanej z pokładu jachtu "Selma Expeditions", 5 marca br.
"W antarktyczne Morze Rossa nie wmarzniemy. To już pewne. Marzenia niektórych załogantów o zimowaniu w lodach trzeba odłożyć na inny czas. Płyniemy już po oceanie! Szósty - finalny etap - Wyprawy SELMA - ANTARKTYDA - WYTRWAŁOŚĆ - rozpoczęty.
Spod góry lodowej, osłaniającej nas przez prawie dwie doby przed sztormem (w porywach do 70 w./130 km/h) ruszyliśmy wczesnym rankiem. Na szczęście wiatr znacznie osłabł, a pak był luźny. Końcówka na żagielkach - kliwer i bezan. Z lodowego paku wyszliśmy około południa.
Na oceanie duży rozkołys i silny wiatr. Żeglujemy 7-8 węzłów (ok. 15 km/h). Buja nieźle. Do tego zapada noc, odwykliśmy trochę od pór dnia. Wszyscy gremialnie ziewają całymi dniami. Noce ciemne, a tu trzeba płynąć. Wystawiamy oko na dziób. Pływają kry i growlery.
O ile growlery są widoczne, to kry często pojawiają się niespodziewanie zza fali. W dzień to nie problem, ale nocą... Dmuchamy na zimne! Nawet na to bardzo zimne, zważywszy na "okoliczności przyrody". Nadal pływamy w "siedemdziesiątkach". Nienazwanych siedemdziesiątkach.
Nadal żeglujemy w "siedemdziesiątkach". Nienazwanych siedemdziesiątkach.