MŚ piłkarzy ręcznych - Polska przegrała w półfinale z Katarem
Polska przegrała z reprezentacją gospodarzy - Katarem 29:31 (13:16) w półfinale mistrzostw świata piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni zagrają o brązowy medal z przegraną drużyną w drugim półfinale, w którym Francja zmierzy się z Hiszpanią.
Polska - Katar 29:31 (13:16).
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Michał Jurecki 9, Mariusz Jurkiewicz 5, Bartosz Jurecki 3, Michał Daszek 3, Michał Szyba 3, Adam Wiśniewski 2, Kamil Syprzak 2, Karol Bielecki 1, Andrzej Rojewski 1, Piotr Grabarczyk, Piotr Chrapkowski, Przemysław Krajewski.
Katar: Danijel Saric, Goran Stojanovic - Kamalaldin Mallash 6, Rafael Capote 6, Zarko Markovic 5, Mahmoud Hassab Alla 5, Bertrand Roine 3, Eldar Memisevic 2, Hadi Hamdoon 2, Borja Vidal 1, Youssef Benali 1, Hassan Mabrouk, Hamad Madadi, Ameen Zakkar.
Spotkanie miało specjalną oprawę. Zanim na boisku pojawili się zawodnicy, zakryto je białą płachtą, która jak się okazało miała służyć za gigantyczny ekran. Po krótkim filmie rozpoczęła się w świetle punktowych jupiterów prezentacja obu zespołów. Jako pierwszy na hali pojawił się kapitan biało-czerwonych Sławomir Szmal, który wchodząc wykonał znak krzyża. Muzyka była tak głośna, że trudno stwierdzić, jak to zostało przyjęte przez muzułmańską widownię.
Na trybunach było biało od diszdasz miejscowych kibiców. Większość była "uzbrojona" w specjalne kołatki, które pomagały nabijać rytm. Na tym tle wyróżniały się sektory z fanami ekipy organizatorów mundialu, ale ubranych w biało-bordowe barwy narodowe oraz niebieski z Francuzami, którzy w drugim półfinale zagrają z Hiszpanią. Polacy gdzieś ginęli w tłumie, ale w trakcie hymnów słychać było ich śpiew.
Mecz rozpoczął się przy ogłuszającym dopingu gospodarzy w wypełnionej prawie po brzegi, a mogącej pomieścić 15,3 tys. widzów, wybudowanej na pustyni hali Multipurpose w Lusajl. Wiodącą rolę pełniła specjalnie sprowadzona na mundial z Hiszpanii grupa klakierów.
Pierwsza akcja Polaków przyniosła gola Kamila Syprzaka. Rywale wyszli do nich wysoką obroną, ale zostawili dużo miejsca obrotowemu. Za chwilę ten sam zawodnik powtórzył swój wyczyn, ale gra toczyła się bramka za bramkę.
Tak było do dziewiątej minuty, kiedy Michał Daszek zakończył golem na 6:4 kontrę biało-czerwonych, grających wtedy w osłabieniu. W 12. min Michał Jurecki zdobył swojego czwartego gola w tym pojedynku (8:6), ale podczas następnej akcji w obronie dostał dwie minuty kary. Po chwili serbscy sędziowie posłali również na karę Andrzeja Rojewskiego.
Skazani na "porażkę" polscy kibice jednak przebijali się przez bębenki, gwizdy i kołatki. Tymczasem zawodnicy nie wdawali się w dyskusje, nie dawali się sprowokować i w 20. min, kiedy rywale wzięli czas dla drużyny, nadal prowadzili 10:8 (m.in. piąte z sześciu trafienie w pierwszej połowie Michała Jureckiego).
Rady światowej sławy trenera Valero Rivery poskutkowały i w ciągu minuty był remis 10:10. W 23. min przeciwnicy po raz pierwszy objęli prowadzenie 12:11. Gospodarze złapali wiatr w żagle. Obaj polscy bramkarze byli w tym okresie niezbyt trudną zaporą, a i obrona nie była zbyt szczelna.
Widząc co się dzieje Michael Biegler dokonał zmian w ustawieniu. Na parkiecie pojawił się m.in. Karol Bielecki, ale długo sobie nie pograł, bo po jednej akcji zszedł z niego trzymając się za kark. Arbitrzy nie dopatrzyli się żadnego przewinienia Katarczyków. W efekcie na przerwę drużyny schodziły przy prowadzeniu 16:13 gospodarzy.
W 33. min Sławomir Szmal obronił karnego gdy było 14:17. Wydawało się, że będzie to impuls do odrabiania strat. Koledzy w ataku jednak nie wykorzystali szansy i Katarczycy stopniowo powiększali przewagę (14:19 w 36. min.).
Kiedy tylko Polakom udało się zdobyć dwa gole z rzędu, na dwie minuty powędrował Bartosz Jurecki. Katarczycy odzyskali pięciobramkowe prowadzenie. W 43. min, przy stanie 21:17 dla Kataru, po raz pierwszy w tym meczu zawodnik tej drużyny otrzymał karę. Niewiele to poprawiło sytuację, bowiem wtedy przypomniał sobie o swoich nieprzeciętnych umiejętnościach bramkarz Danijel Saric.
Rywale utrzymywali bezpieczną przewagę, ale dziewięć minut przed końcem Polacy zbliżyli się na dwie bramki 21:23. Czas uciekał, a sytuacja nie zmieniała się. Katar ciągle wygrywał co najmniej dwoma trafieniami. Polakom pomimo ambitnej postawy nie udawało się niwelować strat.
Trzy minuty przed ostatnią syreną nadal było 28:26 dla przeciwników. Dwie do końca - 29:27 i piłka w rękach gospodarzy.
Gdy do rozegrania pozostało półtorej minuty jeszcze raz czas wziął Rivera. Gdy po wznowieniu sędzia podyktował karnego przeciwko Polakom było wiadomo, że tego meczu biało-czerwoni nie wygrają. Co prawda szybko zdobywali bramki, ale w decydującym momencie stracili piłkę i przegrali 29:31.
Z Lusajl Cezary Osmycki (PAP)