Lekkoatletyczne ME - w sobotę szansa na kolejne niespodzianki i medale
W sobotę polscy lekkoatleci staną w Zurychu przed kolejnymi szansami na zdobycie medali mistrzostw Europy.
Największe ma młociarz Paweł Fajdek oraz tyczkarze Paweł Wojciechowski, Piotr Lisek i Robert Sobera. Niespodziankę sprawić może Joanna Jóźwik na 800 m.
Przed południem odbędzie się tylko jedna konkurencja - maraton kobiet, ale bez udziału Polek. Start zaplanowano na 9.00. Emocje dla polskich kibiców rozpoczną się o 15.00, kiedy do koła wejdą pierwsi młociarze, w tym doświadczony Szymon Ziółkowski (OŚ AZS Poznań) i mistrz świata sprzed roku Fajdek (Agros Zamość).
Mistrz olimpijski z Sydney (2000) Ziółkowski nie jest w swojej najwyższej formie, ale nie jeden raz już udowadniał, że na najważniejszej imprezie jest w stanie sprawić niespodziankę. Fajdek z kolei jest faworytem, ale do Zurychu przyleciał z bólem pleców i - jak sam mówi - wszystko może się wydarzyć.
W tym samym czasie będzie toczyć się także walka w skoku o tyczce. W szerokim finale znalazło się trzech Polaków - Lisek (OSOT Szczecin), Sobera (AZS AWF Wrocław) i mistrz świata z Daegu (2011) Wojciechowski (SL WKS Zawisza Bydgoszcz). Poza zasięgiem wydaje się być halowy rekordzista świata Francuz Renaud Lavillenie. "Droga do medalu jest otwarta, trzeba tylko zacząć wysoko skakać" - powiedział Wojciechowski.
Niespodziankę spróbuje sprawić Jóźwik. Zawodniczka AZS AWF Warszawa może inspiracji szukać w występie swojego kolegi z grupy treningowej Artura Kuciapskiego, który w piątek nieoczekiwanie sięgnął po srebro na tym samym dystansie 800 m. Podopieczna Andrzeja Wołkowyckiego jest w formie, poprawiła w Zurychu już rekord życiowy i widać, że stać ją na wiele.
W finałach wystąpią jeszcze na 400 m ppł Joanna Linkiewicz (AZS AWF Katowice) i na 5000 m Renata Pliś (MKL Maraton Świnoujście), która w piątek była czwarta na 1500 m.
Eliminacje z kolei odbędą się w sztafetach. PZLA wystawił trzy - dwie na 4x400 m oraz męską 4x100. (PAP)