Wimbledon - A. Radwańska: leworęczność atutem Dellacuqy
Rozstawiona z numerem czwartym Agnieszka Radwańska pewnie awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu, w której zagra z Casey Dellacuqą. "Australijka jest leworęczna, przez co znacznie trudniej się z nią gra" - oceniła polska tenisistka.
Wtorkowy mecz z Rumunką Andreeą Mitu, który został przerwany w poniedziałkowy wieczór z powodu deszczu, Agnieszka Radwańska wygrała gładko 6:2, 6:1 i nie był on przedmiotem zbyt długiej analizy podczas konferencji prasowej. Krakowianka w większym stopniu skupiła się więc na swojej kolejnej rywalce.
"Jeszcze nigdy nie grałam przeciwko Casey, ale znam ją dobrze. Moja siostra Ula niedawno z nią walczyła, więc dopytam ją jeszcze o szczegóły. Na pewno na jej korzyść przemawia leworęczność. Trudniej się gra z taką rywalką, zwłaszcza na trawie" - podkreśliła.
25-letnia Polka odniosła się także do przerwania w poniedziałek jej meczu. Jak zaznaczyła, zdziwiło ją, że spotkanie tego dnia w ogóle rozpoczęto, bo było już bardzo późno.
"Było już ciemno, trawa była śliska, trudne warunki. Powiedziano nam, że jest za ciemno, by móc skorzystać z challenge'u, ale mimo to miałyśmy grać bez tej opcji. Było już późno i wiadomo było, że i tak - nawet gdyby nie zaczęło padać - nie zdążymy rozegrać całego spotkania" - relacjonowała.
Jej mecz z Mitu rozgrywany był na korcie numer 2. Radwańska zwróciła uwagę na gorszą jakość położonej w tym roku na nim nawierzchni.
"Nie wiem, jak na innych kortach, ale na tych, na których ja miałam okazję grać podczas meczu i na treningach, są gorsze niż rok temu. Piłka nierówno się odbija. Ale to tylko moje zdanie" - dodała.
Aż czworo z Polaków grało we wtorek o tej samej porze. Wkrótce swój pojedynek zaczęła też czwarta rakieta świata i nie miała okazji dopingować z trybun kolegów i koleżanek.
"Tak to było rozplanowane, że nie wiadomo było nawet na kogo iść. Wiadomo, rządzi telewizja i my nie mamy tu nic do powiedzenia, ale też nie da się nigdy wszystkich zadowolić" - podkreśliła.
W dwóch ostatnich sezonach tuż przed rozpoczęciem Wimbledonu 25-letnia krakowianka odpadała w pierwszej rundzie turnieju WTA w Eastbourne. W Londynie zaś osiągała potem największe sukcesy w karierze - w 2012 roku dotarła do wielkoszlemowego finału, a w poprzedniej edycji odpadła rundę wcześniej. Dwa tygodnie temu także przegrała mecz otwarcia w Eastbourne.
"Oczywiście priorytetem jest Wimbledon, ale to nie tak, że zawodów w Eastbourne nie traktuję poważnie. Było jak było. Chciałabym oczywiście, aby powtórzyła się sytuacja z dwóch ostatnich lat, ale myślę, że nie ma tu reguły" - podsumowała.
.