Roland Garros – Janowicz awansował do trzeciej rundy
Rozstawiony z numerem 22. Jerzy Janowicz pokonał Fina Jarkko Nieminena 7:6 (7-4), 7:6 (7-4), 6:4 i awansował do trzeciej rundy turnieju tenisowego na kortach im. Rolanda Garrosa. Łodzianin powtórzył swój najlepszy wynik w wielkoszlemowej imprezie w Paryżu.
Na początku pierwszego seta obaj zawodnicy zgodnie przegrywali przy własnym podaniu. Pierwszy z tej zasady wyłamał się 60. w rankingu ATP Nieminen, ale 23. na światowej liście Janowicz mu nie ustępował. Łodzianin prowadził z rywalem wyrównaną walkę, choć zawodziła go jego główna broń - serwis (zanotował w tej odsłonie aż sześć podwójnych błędów).
W ósmym gemie przegrywał 0:40, ale wyszedł zwycięsko z pięciu kolejnych akcji. Do wyłonienia triumfatora potrzebny był tie-break. W jego decydującym momencie górą był 23-letni Polak.
W kolejnym secie jednak w dalszym ciągu nie ustrzegał się błędów, w efekcie leworęczny Nieminen objął prowadzenie 3:1. Wówczas Janowicz wrócił do gry, a Fin zaczął posyłać piłkę na aut. Wyżej notowany z zawodników doprowadził do remisu 5:5, a po chwili kibice obejrzeli drugi już w tym pojedynku tie-break, w którym ponownie lepszy był Janowicz. W tej partii imponował m.in. udanymi skrótami.
Chwilowa niemoc dopadła go jednak na początku trzeciej odsłony, znów zaczął popełniać błędy. Znalazł się w trudnej sytuacji - przegrywał 0:3, ale wtedy zademonstrował kolejny udany i efektowny powrót. Wygrał pięć gemów z rzędu, a odrabiając starty zaciskał pięść i kierował spojrzenie w stronę dopingującej go z trybun grupy kibiców. Starszego o dziewięć lat przeciwnika zmuszał do biegania, a w decydującym momentach posyłał skuteczne dropszoty. Fin zdołał wygrać już tylko jednego gema.
"Znam Jarkko bardzo dobrze i trzeba się go bać. Jest zawsze dobrze przygotowany do meczu i biega do każdej piłki. Decydujące okazały się zwycięskie tie-breaki" - ocenił Janowicz tuż po zakończeniu trwającego dwie godziny i 16 minut spotkania.
Odniósł się także do swojego niedawnego kryzysu, kiedy to od połowy lutego przegrał dziewięć kolejnych meczów. Czarną passę przełamał dopiero w niedzielnym meczu pierwszej rundy we French Open z tenisistą z Dominikany Victorem Estrellą Burgosą.
"Miałem pewne problemy, ale już je rozwiązałem. To nie tak, że już nie mam żadnych kłopotów, ale mam czystą głowę i mogę się skupić na tenisie" - podkreślił.
Janowicz po raz pierwszy miał okazję walczyć z Nieminenem. Wygrywając w środę, "pomścił" Michała Przysiężnego, który przegrał z Finem na otwarcie.
Łodzianin rok temu dotarł do trzeciej rundy French Open (pula nagród w tym roku wynosi 23,968 mln euro). By poprawić ten wynik, będzie musiał pokonać rozstawionego z numerem 13. Francuza Jo-Wilfrieda Tsongę. Z 14. w rankingu ATP Francuzem grał dotychczas raz. Wygrał ich ubiegłoroczny mecz w Rzymie, który - tak jak zmagania w stolicy Francji - rozgrywany był na korcie ziemnym.
"Jerzy to bardzo trudny przeciwnik. Grając przeciwko niemu, nigdy nie wiesz, czego tak naprawdę się spodziewać. Jest dość nieprzewidywalny. Wyróżnia się wzrostem, mocno uderza piłkę. Trzeba więc znaleźć sposób, by zneutralizować jego atuty, co nie zawsze jest takie proste" - analizował Tsonga.
Awans do trzeciej rundy singla wywalczyła też Agnieszka Radwańska.
Z rywalizacją w grze pojedynczej po pierwszym meczu pożegnali się Przysiężny, Łukasz Kubot, Katarzyna Piter i młodsza z sióstr Radwańskich Urszula.
Wynik meczu 2. rundy gry pojedynczej mężczyzn:
Jerzy Janowicz (Polska, 22) - Jarkko Nieminen (Finlandia) 7:6 (7-4), 7:6 (7-4), 6:4. (PAP)