Piłkarska LM - Roman Kosecki: po ciężkim boju, ale Atletico
Roman Kosecki 20 lat temu grał w Atletico Madryt. Teraz uważa, że to właśnie ten klub, po ciężkim boju, pokona w sobotę w Lizbonie w finałowym meczu piłkarskiej Ligi Mistrzów lokalnego rywala - Real i po raz pierwszy zdobędzie Puchar Europy.
"Moim pierwszym hiszpańskim klubem była w sezonie 1992/93 Osasuna Pampeluna, a po niej Atletico. Trudno mi uwierzyć, że od tego czasu minęło już 20 lat. Dla mnie to było jak... jeden dzień. W madryckim zespole grałem dwa sezony. W 59 meczach zdobyłem 14 bramek" - powiedział PAP Kosecki.
Ten okres wspomina bardzo mile, chociaż - jak podkreślił - nie ma róży bez kolców i bywały dni, w których prowadził też ostre rozmowy z prezesem klubu Jesusem Gilem. W ciągu 16 lat pełnienia funkcji hiszpański działacz sportowy, zajmujący się także działalnością polityczną, wymienił aż 26 szkoleniowców, a za czasów Koseckiego - 12 oraz 25 piłkarzy.
"Charyzmatyczny, kontrowersyjny Gil słynął z dyktatorskiej metody kierowania klubem. Wielokrotnie ingerował w pracę trenerów, był skłócony z wieloma z nich. Ja również miałem z nim słowne utarczki, czasami ostre kłótnie za moje wypowiedzi dla mediów, ale... Wszystko kończyło się na dobrej kawie w jego gabinecie" - wspomniał popularny "Kosa", który z zespołem warszawskiej Legii świętował zdobycie dwóch Pucharów Polski (1989-90) oraz Superpucharu (1989).
Ostatnie lata kariery zawodniczej spędził w USA, gdzie z Chicago Fire wywalczył mistrzostwo i Puchar USA (1998).
Jak przyznał, nie czuł do Gila żadnej złości, nawet go lubił i cenił za bezgraniczne oddanie sprawom klubu, który był jego oczkiem w głowie.
"No cóż, taki miał charakter, taki styl rządzenia. Dziś, z perspektywy lat, jestem szczęśliwy, że mogłem go poznać, jak również wielu znakomitych zawodników. Zespół Atletico słynął z waleczności o każdy metr boiska i takim pozostał. Był jednak w cieniu wielkich rywali - Realu Madryt i Barcelony. Ostatnio to się nieco zmieniło, jest bardziej doceniany, o czym świadczyły chociażby brawa kibiców katalońskiej drużyny, broniącej tytułu, po remisie 1:1 w meczu ostatniej, 38. kolejki ekstraklasy" - wspomniał 48-letni Kosecki.
Gdyby nie różne obowiązki, w sobotę obecny poseł byłby w Lizbonie, by cieszyć się razem z ekipą Atletico ze zdobycia Pucharu Europy.
"Najważniejsze, że trofeum pozostanie w Madrycie, stolicy kraju, który moim zdaniem ma najlepszą na świecie ligę. A kto wygra? Wierzę, że po ciężkim boju zwycięstwo 1:0 odniesie nowo kreowany mistrz Hiszpanii. Drużyna jest na fali i mimo że w składzie nie ma takich gwiazd jak Real, to jej siłą jest kolektyw. Można mieć super zawodników, którzy nie stworzą zespołu, a futbol nie jest indywidualną dyscypliną" - zaznaczył wiceprezes zarządu ds. szkolenia PZPN.
Założyciel klubu sportowego Kosa Konstancin dodał, że Ligę Mistrzów ma co tydzień, kiedy grają jego drużyny. Jest dumny ze swych wychowanków, którymi interesują się znane marki. Ostatnio na testach w Bayernie Monachium przebywał... ośmioletni Maciej Złotkowski. (PAP)