Piłkarski PP - KGHM Zagłębie w finale
Piłkarze KGHM Zagłębia Lubin awansowali do finału Pucharu Polski. W rewanżowym meczu zremisowali w Gdyni z pierwszoligową Arką 0:0. Pierwsze spotkanie wygrali 3:0 i 2 maja w finale zmierzą się na Stadionie Narodowym w Warszawie z Zawiszą Bydgoszcz.
Piłkarze KGHM Zagłębie bez większych problemów awansowali do finału Pucharu Polski. Co prawda lubinianie, po fatalnym meczu, zremisowali w Gdyni z występującą w 1. lidze Arką 0:0, ale losy tej konfrontacji rozstrzygnęły się w pierwszym spotkaniu. W Lubinie gospodarze wygrali bowiem 3:0.
Arka, która w rewanżu zagrała w zdecydowanie silniejszym składzie niż tydzień temu na wyjeździe, sprawiała wrażenie, jakby już przed meczem pogodziła się z brakiem awansu i uznała wyższość rywali. Taka postawa była gościom zdecydowanie na rękę. Lubinianie mieli udział w finale na wyciągniecie ręki i dlatego specjalnie nie forsowali tempa. Kibice oglądali zatem jednostajne, statyczne i pozbawione emocji spotkanie.
Początek meczu rozbudził jednak nadzieje. W 11. minucie Jakub Miszczuk obronił groźne uderzenie Miłosza Przybeckiego, a za chwilę piłka po strzale Arkadiusza Aleksandra przeszła tuż obok słupka bramki gości. Po pierwszym kwadransie gra wyraźnie jednak "siadła”.
Lubinianie starali się głównie prostopadłymi podaniami na wolne pole uruchamiać swoich szybkich skrzydłowych oraz napastnika i niewiele brakowało, aby ta taktyka zakończyła się w 34. minucie powodzeniem. W tej sytuacji nie popisał się Miszczuk, który niepotrzebnie wyszedł z bramki, ale Przybecki nie wykorzystał znakomitej okazji.
Druga połowa stała pod znakiem totalnego pozorowania gry z obu stron. Zawodnicy Arki jak i Zagłębia doszli chyba do wniosku, że wzorem zaprzyjaźnionych kibiców na trybunach, nie zrobią sobie krzywdy i nie zmuszą się do większego wysiłku. Z tego nie wyłamał się również lewy pomocnik gospodarzy Paweł Wojowski, który w doliczonym czasie gry nie trafił do bramki rywali z trzech metrów. (PAP)