Zimowa olimpiada w Oslo będzie kosztować sześć miliardów dolarów
Komitet organizacji zimowych igrzysk olimpijskich i paraolimpiady w Oslo w 2022 roku przedstawił koszty przeprowadzenia imprezy, szacując je na 35 miliardów koron (sześć mld dolarów). Suma ta szokuje Norwegów, większość jest przeciwna składaniu aplikacji.
Koszty trzeciej norweskiej zimowej olimpiady, po Oslo w 1952 roku i Lillehammer w 1994, mają zostać podzielone na te finansowane ze środków publicznych oraz z funduszy prywatnych.
Pieniądze norweskich podatników przeznaczone na organizację to kwota 21,5-25 mld, podzielona między budżet państwa (67 procent) i gminy, będące gospodarzami (22 procent), a pozostałe 11 procent ma pochodzić z dochodów z gier liczbowych, loterii i państwowego totalizatora.
Gwarancja państwowa została określona na kwotę 31,4 miliarda koron. Na przygotowanie wniosku do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) władze Oslo przeznaczyły 50 milionów koron.
Sektor prywatny ma wybudować m.in. centrum medialne, kompleks mieszkalny dla dziennikarzy i wioskę olimpijską w Oslo, a po zakończeniu igrzysk i paraolimpiady sprzedać mieszkania położone w atrakcyjnej dzielnicy Oekern na wolnym rynku.
Oslo zamierza przedstawić projekt "igrzysk kompaktowych”, podczas których tylko konkurencje alpejskie, saneczkarstwo i bobsleje będą rozgrywane na obiektach olimpijskich z 1994 roku, położonych koło Lillehammer, na stokach Kvitjell i Hafjell oraz torze bobslejowym Hunderfossen.
"Koszty zostały wyliczone przez niezależnych zewnętrznych doradców z dużym marginesem bezpieczeństwa. Nie sądzimy, aby miały wzrosnąć” - podkreślił przewodniczący rady Oslo Stian Berger Roesland.
Władze miasta otrzymają od komitetu organizacyjnego konkretny projekt finansowy do końca czerwca. We wrześniu natomiast razem z wyborami parlamentarnymi mieszkańcy Oslo zdecydują w lokalnym referendum, czy zgadzają się na organizację igrzysk. Dopiero wtedy zostanie przygotowany konkretny wniosek do MKOl.
Większość Norwegów nie popiera jednak organizacji imprezy uważając, że koszty publiczne są zbyt wysokie, środki powinny być przeznaczone na służbę zdrowia i drogi, a referendum musi być ogólnokrajowe ponieważ "to nie Oslo, urządzając sobie kosztowną zabawę, decyduje o ekonomii całego kraju”.
Jeżeli referendum będzie jednak tylko lokalne, to burmistrz Oslo Fabian Stang nie ukrywa, że liczy m.in. na ...Polaków, którzy są w Norwegii największą grupą obcokrajowców.
"Do głosowania w tak ważnej dla miasta sprawie chcemy dopuścić obcokrajowców zamieszkałych w Oslo, którzy nie mają prawa głosowania w wyborach parlamentarnych, lecz mogą głosować w komunalnych. Te 60 tysięcy osób w końcu tutaj płaci podatki” - podkreślił Stang. (PAP)