Duże kłopoty PZPN-u. Firma Tarczyński zrezygnowała ze współpracy po „aferze Stasiaka”. Winny zamieszania znaleziony
Polski Związek Piłki Nożnej ma niemały problem. Firma Tarczyński S.A. zrezygnowała z dalszej współpracy ze związkiem, taki ruch rozważa również InPost. Sponsorzy zareagowali ostro po tym, jak PZPN wydał komunikat dotyczący pojawienia się skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka w samolocie reprezentacji podczas wyjazdu do Mołdawii. Ostatecznie za obecność niechcianej postaci odpowiada firma Inszury.pl.
Zamieszanie rozpoczęło się od artykułu Szymona Jadczaka na sportowefakty.wp.pl, w którym dziennikarz ujawnił, że na pokładzie samolotu polskiej kadry znalazł się Mirosław Stasiak. To jedna z większych postaci afery korupcyjnej w polskiej piłce. Za nielegalną działalność Stasiak został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Ponadto musiał on zapłacić 195 tysięcy złotych grzywny. Swoją karę nałożył także PZPN, najpierw dożywotnio, a potem skracając wyrok do 10 lat, wykluczając go ze struktur.
Jak zatem taka postać znalazła się blisko reprezentacji? Według Jadczaka to polski związek wręczył jej zaproszenie. PZPN odniósł się do sprawy po kilku dniach. – Mirosław Stasiak był uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów (ze względu na zasady poufności, nie możemy informować, którego z nich) – napisano w specjalnym komunikacie. – Dotychczas nie ingerowaliśmy w listę gości naszych partnerów, natomiast zaistniała sytuacja bezwzględnie przekonuje nas do wprowadzenia takiego rozwiązania już od najbliższego meczu – dodano.
Komunikat wywołał falę reakcji sponsorów i partnerów. Najwięksi szybko wydali komunikaty, w których stanowczo zaprzeczyli, jakoby to oni wręczyli zaproszenie skazanemu za korupcję człowiekowi.
Najmocniej do sprawy odniosła się firma Tarczyński S.A. – Wyrażamy oburzenie oświadczeniem PZPN sugerującym, że osoba prawomocnie skazana za korupcję weszła w skład oficjalnej delegacji do Mołdawii na zaproszenia jednego ze partnerów lub sponsorów. Traktujemy aktualną sytuację bardzo poważnie, dlatego podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z PZPN w obecnej formule. Nie przedłużymy umowy, którą podpisaliśmy we wrześniu 2022 roku, a nasz dział prawny aktualnie analizuje możliwości jej wypowiedzenia w trybie natychmiastowym – napisano w oświadczeniu opublikowanym przez sportowefakty.wp.pl.
Na podobny krok może zdecydować się InPost. – Bardzo poważnie zastanawiamy się nad kontynuowaniem wsparcia polskiej piłki w formule, którą ostatnio obserwujemy. Nie pozwolimy na to, by nasz brand był wiązany z korupcją – napisał na Twitterze Rafał Brzoska, prezes firmy. Oficjalnie odcięli się także STS, Orlen. sportowefakty.wp.pl informują, że również inni partnerzy: Tymbark, Biedronka, Leroy Merlin, Fakro i Nike zaprzeczyli, jakoby zaprosili Stasiaka.
Przed znalezieniem winnego do sprawy dołączył Przegląd Sportowy. Według ich informacji, potwierdzonych w trzech niezależnych źródłach, to prezes Cezary Kulesza miał podjąć decyzję o zaproszeniu gościa, wcześniej kontaktując się z Tomaszem Hajtą.
Okazało się, że „feralnym” partnerem został Inszury.pl. – Ustaliliśmy, iż Pan Mirosław Stasiak był jednym z odbiorców wydarzenia korzystających z naszej puli pakietów wyjazdowych jako osoba towarzysząca – napisało Inszury.pl w oficjalnym oświadczeniu. – Ubolewamy nad zaistniałą sytuacją i zapewniamy, iż każdy następny wyjazd będzie skrupulatnie weryfikowany pod względem personalnym – dodała firma.
Komentarz do sprawy wystosował prezes PZPN. – Możemy potwierdzić, że to właśnie ta firma wpisała na listę gości pana Stasiaka. Niestety, w naszym komunikacie znalazły się stwierdzenia mogące sugerować, że w sprawę zamieszani są Sponsorzy reprezentacji Polski. W związku z tym z całego serca pragnę przeprosić wszystkie firmy za negatywne emocje i bezpodstawne podejrzenia, jakie mogły paść w związku z całą sytuacją – napisał Kulesza na Twitterze.
Afera na pewno negatywnie wpłynęła na działanie Polskiego Związku Piłki Nożnej. Pozostaje pytanie, czy ostatecznie uda się załagodzić sytuację z niektórymi partnerami.