ME piłkarzy ręcznych - Polska - Chorwacja 28:31
Polska przegrała w Aarhus z Chorwacją 28:31 (15:14) w meczu mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Stawką spotkania był awans do półfinału. Biało-czerwoni w piątek zagrają o piąte miejsce z Islandią.
Chorwaci, którzy w ostatnich dwóch latach trzykrotnie stawali na najniższym stopniu podium najważniejszych imprez – igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy i świata byli faworytami tego spotkania.
Polacy, którzy zaimponowali wszystkim w meczu z wicemistrzami olimpijskimi Szwedami, pokonując ich we wtorek 35:25, do awansu do półfinału potrzebowali zwycięstwa. Zwycięzca środowego meczu uzyskiwał także awans do mistrzostw świata.
Pierwszego gola meczu zdobył Bartłomiej Jaszka, a niedługo potem Sławomir Szmal obronił karnego, egzekwowanego przez jego kolegę klubowego z Vive Targów Kielce Ivana Cupica. W 4. minucie było 3:1 dla Polski.
Biało-czerwoni, skupieni od pierwszego gwizdka, w 7. min. podwyższyli na 5:2. Chorwaci jednak szybko otrząsnęli się z naporu rywali, wzmocnili obronę i po trzech golach z rzędu wyrównali na 6:6 w 12. min. Później Patryk Kuchczyński nie wykorzystał karnego i w 16. min. rywale po raz pierwszy objęli prowadzenie 8:7.
W międzyczasie chorwacki bramkarz Mirko Alilovic popisał się kilkoma udanymi paradami, m.in. wygrał pojedynek sam na sam z Michałem Jureckim. W tym momencie na boisko za Szmala wszedł bohater pojedynku ze Szwedami Piotr Wyszomirski.
Polacy prowadzenie odzyskali w 22. min. – 11:10. Znów złapali rytm i na pięć minut przed przerwą wygrywali 14:11. Wtedy trener rywali poprosił o czas. To poskutkowało. Na przerwę Chorwaci schodzili przegrywając tylko 14:15.
Na początku drugiej połowy brązowi medaliści olimpijscy szybko wyrównali i objęli prowadzenie po dwóch rzutach lewoskrzydłowego Manuela Strleka i jednym Cupica. Potrzebowali na to niecałych dwóch minut.
Widząc, że jego podopieczni nie mogą „wejść w mecz” trener Michael Biegler poprosił o czas. Wcześniej Kuchczyński po raz drugi nie wykorzystał karnego. W 37. min. przy stanie 15:19 z boiska na noszach został zniesiony Jakub Łucak. Chwilę później Michał Jurecki zdobył pierwszego gola po przerwie dla Polski.
Rywale umiejętnie pilnowali trzy-, czterobramkowego prowadzenia. Mieli ułatwione zadanie, bo biało-czerwonym zupełnie nie udawały się akcje w ataku, a kontry Chorwatów były zabójcze. W 43. min wygrywali już 23:18.
Wtedy Polacy spróbowali wariantu z dwoma obrotowymi. Przyniosło to tylko częściowy efekt. Straty się nie zmniejszały.
Kwadrans przed końcem biało-czerwoni wzięli się na poważnie do odrabiania strat. Szło im to ciężko, bo chorwacka obrona nie odpuszczała. Jednak po trzech golach z rzędu w 50. min było już tylko 22:24. Jednak dwa proste błędy nie pozwoliły na zdobycie kontaktowego gola.
Biało-czerwoni nie odpuszczali, ale Chorwaci utrzymywali trzybramkową różnicę. Kiedy do końca pozostało pięć minut sytuacja stała się beznadziejna. Rywale prowadzili 28:24.
Polacy ambitnie walczyli do końca, ale po słabszej w ich wykonaniu drugiej połowie przegrali i do półfinału awansowała ekipa z Bałkanów, która tym samym zapewniła sobie prawo gry o medale mistrzostw Europy i udział w przyszłorocznych MŚ w Katarze.
Polakom pozostał w piątek do rozegrania w Herning mecz o piąte miejsce.
Z Aarhus Cezary Osmycki (PAP)