MŚ w Katarze: Niemcy przegrały na inaugurację! Koncert Hiszpanii
W czwartek rywalizację w piłkarskich mistrzostwach świata w Katarze rozpoczęły grupy E i F. Kolejny dzień przyniósł kolejną sensację. Jej ofiarą padli Niemcy, którzy przegrali z Japonią 1:2. Znakomicie zagrała z kolei Hiszpania, pokonując Kostarykę aż 7:0.
Grupa E
Nasi zachodni sąsiedzi byli zdecydowanym faworytem w starciu z Japonią i zgodnie z planem w pierwszej połowie starali się oni przejąć inicjatywę. Prowadzenie Europejczykom z rzutu karnego zapewnił Ilkay Gundogan. Po przerwie Japończycy zaskoczyli rywala. Dwie z wyprowadzonych kontr zakończyły się golami, które zdobyli Ritsu Doan i Takuma Asano. Mimo starań podopieczni Hansa Flicka nie odwrócili losów pojedynku.
Niemcy - Japonia 1:2 (1:0)
Bramki: Gundogan (33, karny) – Doan (75), Asano (83)
Niektórzy mogli liczyć, że Kostaryka, która świetnie zaprezentowała się na mundialu 8 lat temu, też postawi się Hiszpanii. Założenia szybko stały nieaktualne. Piłkarze Luisa Enrique rozegrali fenomenalne spotkanie. Już po pierwszej połowie było 3:0 po bramkach Daniego Olmo, Marco Asensio oraz Ferrana Torresa. Druga część gry to już deklasacja. Najpierw drugie trafienie zaliczył Torres. Potem prowadzenie podwyższyli Gavi, Carlos Soler i Alvaro Morata.
Hiszpania – Kostaryka 7:0 (3:0)
Bramki: Olmo (11), Asensio (21), Torres (31, karny, 54), Gavi (74), Soler (90), Morata (90+2)
Grupa F
Początek mundialowego dnia należał do Chorwacji i Maroko. Aktualni wicemistrzowie świata musieli uważać, gdyż rywale mają w drużynie ciekawych piłkarzy. Marokańczycy udowodnili, że nie przyjechali na turniej jako dostarczyciel punktów. Były długie momenty, w których to Chorwaci musieli się bronić, choć i oni potrafili stworzyć sobie okazje. Ostatecznie starcie zakończyło się bezbramkowym remisem.
Chorwacja - Maroko 0:0
Niewielu spodziewało się, że Kanada może postawić się Belgii. Zespół z Ameryki Północnej niespodziewanie przejął jednak inicjatywę. Kanadyjczycy mogli nawet wyjść na prowadzenie, ale w 11. minucie rzut karny zmarnował Alphonso Davies. Zepchnięci do obrony Belgowie tylko czasami wyprowadzali ataki. Jeden z nich, tuż przed przerwą, na gola zamienił Michy Batshuayi. To trafienie okazało się kluczowe, bo choć rywale regularnie zagrażali, to brak wykończenia nie pozwolił im wyrównać.
Belgia - Kanada 1:0 (1:0)
Bramki: Batshuayi (44)