Australian Open - pierwszy półfinał A. Radwańskiej w Melbourne
Rozstawiona z numerem piątym Agnieszka Radwańska pokonała broniącą tytułu Białorusinkę Wiktorię Azarenkę 6:1, 5:7, 6:0 i awansowała do półfinału wielkoszlemowego Australian Open. Polska tenisistka nigdy wcześniej nie dotarła do tego etapu imprezy w Melbourne.
Było to 17. spotkanie tych zawodniczek, z czego dopiero piąte zakończone zwycięstwem Radwańskiej. W sześciu poprzednich nie wygrała nawet jednej partii. Po raz ostatni urwać seta wiceliderce rankingu WTA Tour udało jej się dwa lata temu, także w Melbourne. Wówczas Azarenka - późniejsza triumfatorka - zamknęła jej drzwi do upragnionego półfinału.
W inauguracyjnej odsłonie 24-letnia Polka nadspodziewanie łatwo poradziła sobie z rówieśniczką z Białorusi, która w czterech wcześniejszych meczach tegorocznej edycji Australian Open nie miała na koncie ani jednego przegranego seta (Radwańska miała dwa). Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zaczęła środowy pojedynek spokojnie, ale nie oddała inicjatywy przeciwniczce. Wyczekiwała na okazje do kończącego ataku oraz błędy wyżej notowanej rywalki. Ta zaś robiła ich - w przeciwieństwie do "Isi" - sporo.
Azarence nie pomagała obecność na trybunach amerykańskiego rapera Redfoo, jej chłopaka. W czwartym gemie przegrywająca 0:3 tenisistka w większym stopniu podjęła walkę, ale nie miało to bezpośredniego przełożenia na wynik. Radwańska zdobywała uznanie publiczności, uderzając nieraz celnie z ostrego kąta.
Przy stanie 5:0 dla Polki widzowie byli świadkami wybuchu złości zdenerwowanej własną nieporadnością Azarenki. Urodzona w Mińsku tenisistka głośno krzyknęła i kilkakrotnie uderzyła się pięścią w udo. Taka forma mobilizacji zadziałała - druga w rankingu WTA zawodniczka rozstrzygnęła na swoją korzyść ten gem, ale po chwili ze zwycięstwa w całej partii cieszyła się krakowianka.
Początek drugiego seta upłynął pod znakiem wyrównanej walki. Białorusinka wróciła do swojej normalnej dyspozycji, a zadanie ułatwiła jej częściowo Radwańska, posyłając nieraz piłkę na środek kortu. Jej przeciwniczka takich prezentów nie marnowała. "Isia" jednak nie ustępowała pola i pierwsze cztery gemy zawodniczki wygrywały przy swoim podaniu. Wydawało się, że decydujący dla losów spotkania może okazać się kolejny fragment gry, gdy Polka zanotowała przełamanie. Odpowiedź drugiej z tenisistek była jednak natychmiastowa - zwyciężyła w dwóch kolejnych gemach bez straty punktu. Partię zakończyła zaś, umieszczając piłkę w samym rogu pola gry.
Można było się spodziewać, że Azarenka będzie kontynuować dobrą passę w kolejnej partii, ale rywalizacja układała się teraz bliźniaczo podobnie do początku spotkania. Krakowianka kontrolowała przebieg wydarzeń i wytrącała z równowagi rywalkę efektownymi zagraniami (kilka razy przelobowała ją). Białorusinka ponownie zaczęła się mylić (łącznie popełniła 47 niewymuszonych błędów przy 15 ze strony Polki). Mecz - równo po dwóch godzinach - zakończył się jej autowym uderzeniem.
Na triumf nad bardziej utytułowaną rówieśniczką Radwańska czekała trzy lata. Poprzednio wygrała z nią bowiem w 2011 roku w półfinale turnieju w Tokio.
"Tyle razy już z nią przegrywałam, że musiało się w końcu udać. Dziś pokazałam swój najlepszy tenis. Starałam się wykorzystać każdą szansę" - podkreśliła tuż po ostatniej akcji środowego pojedynku "Isia".
Dotychczas jej najlepszym wynikiem w Australian Open był ćwierćfinał, który osiągnęła czterokrotnie - w 2008 roku i w trzech ostatnich edycjach.
"Myślałam o tym, że w końcu muszę wykonać kolejny krok. Kocham takie chwile. To zapłata za 20 lat ciężkiej pracy na treningach" - dodała szczęśliwa Polka.
W środę po raz trzeci w karierze dotarła do czołowej czwórki imprezy wielkoszlemowej. Wcześniej udało jej się to dwa razy podczas Wimbledonu (2012-13).
Za awans do półfinału tegorocznej edycji turnieju w Melbourne zapewniła sobie premię w wysokości 540 tys. dol. australijskich, czyli około 1,46 mln zł.
O pierwszy w karierze finał Australian Open zagra z rozstawioną "20" Dominiką Cibulkovą. Z będącą jej rówieśniczką Słowaczką zmierzyła się dotychczas sześciokrotnie i pięć razy okazała się lepsza.
Krakowianka jest ostatnim przedstawicielem polskiej ekipy w singlu. W piątek w trzeciej rundzie odpadł rozstawiony z "20" Jerzy Janowicz, na wcześniejszym etapie wyeliminowany został Michał Przysiężny, a mecze otwarcia przegrali Katarzyna Piter i Łukasz Kubot. (PAP)