ME piłkarzy ręcznych - Polska - Białoruś 31:30
Polska wygrała w duńskim Aarhus z Białorusią 31:30 (14:13) w swoim pierwszym meczu drugiej rundy mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych.
Pierwszym rywalem biało-czerwonych w drugiej fazie mistrzostw Europy była teoretycznie najsłabsza drużyna w grupie II – Białoruś. Polscy zawodnicy mieli jednak świeżo w pamięci przegrany pojedynek z tą drużyną na początku stycznia, podczas turnieju na Węgrzech.
Już po pierwszej akcji z boiska utykając zszedł Piotr Chrapkowski, który na tych mistrzostwach sporo dobrego wprowadzał do gry zespołu. Pierwszego gola zdobyli rywale, ale w czwartej minucie, po kilku udanych paradach Sławomira Szmala, jego koledzy zdobyli trzy bramki z rzędu i było 3:1.
Białorusini cały czas utrzymywali kontakt i w 11. min wyrównali na 4:4. W tym momencie trener Michael Biegler poprosił o czas. Ale przestój jego podopiecznych trwał i dwie minuty później Białorusini po raz pierwszy objęli prowadzenie, które za chwilę powiększyli do 6:4.
Dziewięć minut trwała niemoc strzelecka Polaków i dopiero dwie udane akcje Krzysztofa Lijewskiego spowodowały, że w 17. min znów był remis (6:6).
W dalszym ciągu wynik oscylował wokół remisu, obie drużyny popełniały proste błędy (Białorusini częściej), a uważna linia defensywna polskiego zespołu nie pozwoliła zabłysnąć gwieździe ekipy rywali Siarhiejowi Rutence.
Między 20. a 29. minutą zaznaczyła się lekka przewaga biało-czerwonych, którzy prowadzili już nawet 13:10, ale tuż przed przerwą rywale odrobili część strat i do szatni schodzili przegrywając 13:14.
Na początku drugiej połowy w polskiej bramce pojawił się Piotr Wyszomirski i od razu popisał się udaną interwencją i obroną karnego – Rutenka trafił w poprzeczkę. Ale w tym czasie nic nie wychodziło kolegom w ataku i w 34. min zrobiło się 16:14 dla Białorusi.
W tym momencie zespół poderwał do walki Mariusz Jurkiewicz. Po jego kilku udanych zagraniach Polska odzyskała prowadzenie w 38. min 19:18. Przy 20:20 Patryk Kuchczyński nie wykorzystał karnego. Coraz lepiej bronił Witalij Charapienka i kwadrans przed końcem Białorusini wygrywali 23:20. W tym momencie Biegler wziął czas, a do bramki wrócił Szmal.
Na niewiele to się zdało – kolejne trafienie dodał Siarhiej Rutenka i były już cztery gole do odrobienia. Zaczęło się odrabianie strat i po udanych kontrach i m.in. dwóch golach Lijewskiego w 49. min było 24:25.
Ale wtedy zamiast pójść za ciosem Polakom przytrafiły się dwie nieporadne akcje i dystans się nie zmniejszał. I to pomimo, że Szmal obronił karnego Rutenki i świetnym przechwytem popisał się Lijewski. W ataku akcje nie udawały się, a w dodatku przytrafiały się proste błędy – gubienie piłki, niecelne podania.
Pięć minut przed końcem rywale prowadzili 29:25 i sytuacja stała się bardzo trudna. Niecałe dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem Bartosz Jurecki wykorzystał karnego i było 29:30. Teraz ważyły się losy spotkania.
Białorusini stracili piłkę i wyrównał Kuchczyński. Było wówczas pół minuty do końca. Osiem sekund do końca podczas ostatniej akcji Polaków przy stanie 30:30 Jurkiewicz strzela i polska drużyna zwycięża 31:30.
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski – Bartłomiej Jaszka, Krzysztof Lijewski 5, Patryk Kuchczyński 6, Karol Bielecki 1, Adam Wiśniewski 2, Bartosz Jurecki 5, Michał Jurecki 1 , Piotr Grabarczyk, Mariusz Jurkiewicz 8 , Kamil Syprzak 1, Jakub Łucak 2, Przemysław Krajewski, Piotr Chrapkowski
Białoruś: Kazimir Kotlinski, Witalij Charapienka – Iwan Brouka 3, Maksim Babiczew 4, Wiktar Zajcau, Dimitrij Kamyszyk 2, Aleh Astraszapkin, Siarhiej Rutenka 9, Dzianis Rutenka 4, Dimitrij Nikulenkau 4, Siarhiej Szylowicz 4, Michaił Niażura, Dzmitry Czystabajeu, Witalij Charapienka, Maksim Baranau, Jewgienij Siemionow.
Z Aarhus Cezary Osmycki (PAP)