Agnieszka Radwańska awansowała do 1/8 finału Australian Open
Agnieszka Radwańska nie ukrywała radości z awansu do 1/8 finału wielkoszlemowego Australian Open, ale też zauważyła, że kolejny etap rywalizacji oznacza wyżej zawieszoną poprzeczkę. "Tu wszyscy już grają naprawdę dobry tenis, niestety" - podkreśliła.
Rozstawiona z numerem piątym krakowianka po dwóch godzinach i 15 minutach spędzonych na korcie pokonała w sobotę Rosjankę Anastazję Pawliuczenkową (29.) 5:7, 6:2, 6:2 i po raz piąty w karierze awansowała do 1/8 finału rozgrywanej w Melbourne imprezy. 24-letnia zawodniczka krytycznie oceniła swoja postawę w pierwszym secie.
"Miałam wiele szans, ale nie potrafiłam ich wykorzystać. To była wyrównana partia, ale w końcówce trochę osłabłam. Cieszę się, że w kolejnej grałam już swój tenis i szło mi lepiej" - zaznaczyła podczas pomeczowej konferencji prasowej Radwańska.
Poprzednio z 30. na światowej liście rywalką zmierzyła się we wrześniowym finale turnieju WTA w Seulu. Tamten pojedynek również skończył w trzech setach sukcesem "Isi".
"To były zdecydowanie bardzo podobne spotkania. Wydaje mi się jednak, że to dzisiejsze było dłuższe, być może nawet o 45 minut" - dodała.
Rozmawiając z dziennikarzami, 24-letnia zawodniczka jeszcze nie wiedziała, z kim przyjdzie jej walczyć o piąty w karierze ćwierćfinał Australian Open. Przedstawiciele mediów zakładali, że będzie to prawdopodobnie rozstawiona z "dziesiątką" Caroline Wozniacki i to o nią pytali "Isię" (później okazało się, że Dunkę polskiego pochodzenia wyeliminowała 38. wśród tenisistek Hiszpanka Garbine Muguruza).
"Znamy się z Caroline bardzo dobrze, od chyba 15 lat, więc to naprawdę spory kawał czasu. Spotykałyśmy się już na turniejach dla zawodników do lat 10 czy 12. Często razem trenujemy, więc wiemy o sobie bardzo dużo. Obie jesteśmy w czołowej +dziesiątce+ rankingu i nieraz już grałyśmy przeciwko sobie. A to, że prywatnie się lubimy i spotykamy nie jest problemem. Możemy walczyć na korcie, a po meczu znów jesteśmy przyjaciółkami" - zaznaczyła krakowianka.
Zagadnięta o rywalizację juniorek przyznała, że nie ma zbyt wielu okazji, by śledzić ich mecze i dlatego nie kojarzy zbyt wielu nazwisk zawodniczek z tej kategorii wiekowej. Podkreśliła przy tym, że sama mile wspomina ten etap kariery.
"Zwłaszcza to, że będąc juniorką, oglądałam bardzo dużo spotkań w telewizji i większość z tych tenisistek wciąż jeszcze gra. Bardzo miło było, gdy nagle zaczęłam występować na tych samych imprezach co one, a nawet stawałam po przeciwnej stronie siatki" - zakończyła Radwańska.
24-letnia zawodniczka jest ostatnim przedstawicielem polskiej ekipy w singlu. W piątek w trzeciej rundzie odpadł rozstawiony z "20" Jerzy Janowicz, na wcześniejszym etapie wyeliminowany został Michał Przysiężny, a swoje pierwsze mecze przegrali Katarzyna Piter i Łukasz Kubot. (PAP)