Prezydent Andrzej Duda: cieszę się, że NATO zachowuje jedność
Podczas szczytu NATO wszyscy mówili jednoznacznie, że trzeba wspierać Ukrainę z całych sił, uczynić wszystko, posługując się pokojowymi narzędziami, by przerwać rosyjską agresję na Ukrainę - powiedział prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że cieszy go, iż Sojusz zachowuje jedność.
Prezydent zaznaczył również, że sojusznicy poważnie traktują artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego o zobowiązaniu do wspólnej obrony, co gwarantuje bezpieczeństwo krajom członkowskim NATO.
Na konferencji prasowej w Brukseli po zakończeniu czwartkowego nadzwyczajnego szczytu NATO, prezydent podkreślił, że przywódcy zebrali się w trybie nadzwyczajnym, na wezwanie prezydenta USA Joe Bidena, by rozmawiać o tym, jakie kroki trzeba podjąć, by zapewnić bezpieczeństwo NATO, a ściślej mówiąc - krajów członkowskich znajdujących się w pobliżu granic Rosji, „tych, które potencjalnie są zagrożone ewidentnym widmem rosyjskiej agresji, będącej (...) następstwem agresji na Ukrainę”.
- O tym dziś rozmawialiśmy. Ale oczywiście najważniejszym tematem było to, jakie jeszcze środki Sojusz Północnoatlantycki może i powinien przedsięwziąć w tym kierunku, by przerwać, zakończyć rosyjską agresję na Ukrainę - powiedział Duda.
Wyraził zadowolenie, że NATO zachowuje jedność, że stanowisko jest jednoznaczne. - To znaczy, że musimy uczynić wszystko, posługując się pokojowymi narzędziami, ale używając narzędzi adekwatnych do potrzeb po to, by przerwać rosyjską agresję na Ukrainę. By doprowadzić nie tylko do tego, że nastąpi zawieszenie broni, co ja bardzo mocno akcentowałem w swoim wystąpieniu - mówił prezydent.
Podkreślił, że „zawieszenie broni to za mało”. - Powiem więcej, zawieszenie broni to jest może coś właśnie takiego, czego dziś Rosjanie bardzo potrzebują, biorąc pod uwagę ogromne straty, jakie ponoszą, nieporównywalne z niczym, co do tej pory chyba im się zdarzyło" - powiedział. Jak dodał, Rosjanie potrzebują dziś zawieszenia broni, by się m.in. przegrupować. "Jeżeli miałoby dość do zawieszenia broni, to musi być zawieszenie broni, które będzie połączone z wycofaniem sił rosyjskich z międzynarodowo uznanych terenów Ukrainy, z terenów państwa ukraińskiego uznanego międzynarodowo - podkreślam to bardzo mocno - oświadczył Duda.
- Wszyscy jednoznacznie mówili: musimy wspierać Ukrainę ze wszystkich sił. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której Władimir Putin, w której Rosja wygra tę wojnę, ta wojna nie może zostać przez Rosję wygrana - powiedział prezydent. Zaznaczył, że zwycięstwo Rosji oznaczałoby niebezpieczeństwo dla wschodniej flanki Sojuszu, a także całego NATO. - Trzeba prowadzić dyplomację, ale oprócz tego trzeba także stosować twarde środki, które będą Rosję przywoływały do porządku i które będą od Rosji twardo wymagały powrotu do przestrzegania prawa międzynarodowego - dodał.
Prezydent mówił o tym, że kwestią odpowiedzialności za rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie zajmują się śledczy i prokuratorzy, którzy zbierają dowody i prowadzą postępowania. - Świat musi stanąć na wysokości zadania i winni zbrodni wojennych, które dzieją się codziennie na Ukrainie, muszą odpowiedzieć przed odpowiednimi organami karnymi - podkreślił.
- Dzisiaj zasadniczym zadaniem jest to, aby przerwać mordowanie ludności cywilnej, aby przerwać bombardowanie osiedli mieszkalnych, aby odblokować ukraińskie miasta - te, gdzie obrońcy cały czas się bronią, ale gdzie są tysiące, dziesiątki, setki tysięcy cywilów, którzy są pozbawieni środków do życia, którzy są bardzo często pozbawieni żywności, nie mają dzisiaj podstawowych warunków do normalnej egzystencji, przebywają w schronach, w piwnicach i codziennie giną - mówił Duda. Przywoływał drastyczne sceny, które pokazują z Ukrainy media, a które w takiej skali widziane były podczas II wojny światowej.
- Jest takie wrażenie, że bez wątpienia moglibyśmy - jako wspólnota euroatlantycka, jako NATO - zrobić więcej, że powinniśmy być w tym zakresie bardziej aktywni, powinniśmy więcej w tej kwestii działać, i na pewno to będzie przedmiot troski przywódców Sojuszu w najbliższym czasie – powiedział prezydent. - Były jasne deklaracje, że pomoc dla Ukrainy zostanie zwiększona – zaznaczył Duda, nawiązując do wystąpienia prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który ponowił apel o pomoc wojskową.
- Szczególnie dla nas jest to istotne, żeby Ukraina była wspierana, żeby nie przegrała tej wojny, tylko, aby to była porażka Rosji, aby Rosja połamała sobie zęby na Ukrainie i dwa razy się zastanowiła, zanim zaatakuje w przyszłości, czy to Ukrainę jeszcze raz, czy kogokolwiek innego - mówił prezydent.
Powtórzył, że wobec naruszania przez Rosję prawa międzynarodowego przestał obowiązywać akt stanowiący o wzajemnych stosunkach NATO-Rosja z 1997 r., jako że Rosja „całkowicie ten akt podeptała, złamała wszystkie najważniejsze jego zobowiązania”. - W związku z powyższym mamy carte blanche, jeżeli chodzi o podejmowanie decyzji, żadnych zobowiązań wobec Rosji nie ma, Rosja pogwałciła i złamała wszystkie zasady prawa międzynarodowego, złamała nawet zasady praw wojny – powiedział Duda.
Podkreślał, że sojusznicy poważnie traktują artykuł o zobowiązaniu do wspólnej obrony, co gwarantuje bezpieczeństwo krajom członkowskim. Jak relacjonował, prezydent USA Joe Biden podczas szczytu „bardzo mocno po raz kolejny podkreślił, że artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego jest i nie ma takich warunków, w których nie chroniłby on państw członkowskich NATO”. Dodał, że „nie ma takiej opcji, że gdyby którekolwiek państwo członkowskie zostało zaatakowane, to artykuł 5. nie będzie uruchomiony”.
- Po raz kolejny usłyszeliśmy absolutnie twardą, zdecydowaną deklarację prezydenta Stanów Zjednoczonych, co oczywiście dla nas, zwłaszcza w dzisiejszej sytuacji, jest bardzo ważne. I co ja też przyjąłem z dużą satysfakcją - powiedział prezydent. - Nie ma dziś potężniejszego sojuszu obronnego niż NATO, NATO jest w stanie pokonać każdego. Nie ma takiego mocarstwa, którego nie jest w stanie pokonać razem działający Sojusz Północnoatlantycki – oświadczył prezydent.
Podkreślił, że dla niego - jako dla prezydenta kraju graniczącego z Ukrainą, ”który jest w związku z tym w potencjalnym zagrożeniu imperializmem rosyjskim” - bardzo ważnym aspektem jest i będzie zwiększenie obecności NATO na wschodniej flance Sojuszu. - Cieszę się bardzo, że ten temat podnosili w zasadzie wszyscy i że nie został podniesiony ani jeden głos sprzeciwiający się zwiększeniu tej obecności - zaznaczył Duda.
Dodał, że on i prezydenci kilku innych państw proponowali, żeby była to obecność przekształcona z Enhanced Forward Presence (wzmocniona Wysunięta Obecność) na wysuniętą obecność obronną. Podkreślił, że zmiana jej charakteru byłaby przeprowadzona „poprzez wprowadzenie dodatkowych brygadowych grup bojowych, poprzez wzmocnienie w związku z tym ilościowe i jakościowe tej obecności Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także poprzez dodatkowe doposażenie sił zbrojnych, armii państw, które na wschodniej flance się znajdują, a także i poprzez wzmocnienie dodatkowym wyposażeniem przynajmniej na czas, kiedy te państwa swojego własnego wyposażenia choćby przeciwrakietowego, obrony przeciwrakietowej, same we własnym zakresie nie zakupią”. - To były nasze postulaty wobec sojuszników i to są kwestie, które będą dyskutowane przez najbliższe miesiące - mówił Duda.
Prezydent zapytany na konferencji o „pogróżki ze strony Rosji wobec Polski”, odparł: „Jest takie powiedzenie w Polsce: +nie strasz, nie strasz+. My jesteśmy narodem, który chce żyć w pokoju. Jesteśmy narodem, który nikogo nie atakował, zwłaszcza na przestrzeni ostatniego stulecia. My zawsze chcieliśmy żyć w pokoju, jeżeli ktoś atakował, to my byliśmy atakowani”.
Zapewnił, że Polska „nadal chce żyć w pokoju”. - Wyrwaliśmy się zza żelaznej kurtyny, odzyskaliśmy pełną suwerenność, niepodległość, wolność gospodarczą, po to, żeby żyć w miarę wygodnie, żeby się rozwijać, bogacić, zwiedzać świat, i być obywatelami świata, i tak chcemy, żeby było dalej. To jest nasze dążenie - jako społeczeństwa i narodu. Jesteśmy nieagresywni i nikogo nie chcemy atakować - powiedział Duda.
Zarazem podkreślił, że „musimy się przygotować do tego, gdyby ktoś nas zaatakował". "Jeżeli ktoś będzie chciał nas zaatakować, czy to od strony północnej, czy wschodniej, czy z jakiejkolwiek innej strony, musi liczyć się z tym, że my twardo staniemy do obrony swojej ojczyzny”. - Zapewniam, że jest ona wystarczająco rozległa, żebyśmy mieli gdzie napastników pochować - powiedział prezydent.