Przejście graniczne w Medyce: Kolejny dzień kobiety i dzieci uciekają przed wojną
Niedzielny poranek na przejściu w Medyce (Podkarpackie) jest słoneczny, ale mroźny. Termometr wskazuje minus 3 stopnie C. Dlatego kobiety i dzieci, które uciekły z Ukrainy, zaraz po przekroczeniu granicy dostają grube koce, w które się opatulają. Tak zaczyna się w Medyce czwarty dzień po ataku Rosji na Ukrainę.
W niedzielę dojazd do przejścia jest znacznie lepiej zorganizowany niż w poprzednich dniach. Widać, że służby koordynują swoje działania. Większość kierowców, którzy jadą z całej Polski i Europy po swoich bliskich jest zatrzymywana już w Przemyślu. Kierowani są m.in. na parking przy byłym sklepie Tesco, tam mają być dowożone osoby, które przekroczą granicę. Dzięki temu okolice przejścia i sama wioska Medyka nie są tak zatłoczone, jak w poprzednich dniach.
Na przejściu po godz. 7 ruch był znaczny, ale nie tak duży, jak w sobotę czy w piątek. Rozdawana była herbata i kanapki. Ciągle powiększa się ilość ubrań, które leżą na placu, to dary mieszkańców m.in. Przemyśla. Są już wolontariusze, którzy kierują kobiety do odpowiednich autobusów i busów, które odjeżdżają w różnych kierunkach. Przy samym szlabanie wciąż jest dużo mężczyzn, którzy nerwowo wypatrują swoich bliskich. Na przejściu zaczęli pojawiać się również pierwsi dziennikarze.
Ruch na przejściu na pewno będzie się zwiększał z każdą godziną. Widzieliśmy grupy wolontariuszy, którzy z wielkimi termosami i plecakami szli w stronę przejścia, aby pomagać uchodźcom. W mijanych samochodach widać osoby, które w nich śpią, kolejną noc oczekiwali na bliskich z drugiej strony granicy.