W Niemczech trwają wybory m.in. do Bundestagu. Będzie rekord frekwencji?
W niedzielę (26 września) za zachodnią granicą odbywają się wybory do Bundestagu i do Izby Deputowanych. Nowy parlament wybierze następcę kanclerz Angeli Merkel, która odchodzi po 16 latach rządów. W przedwyborczych sondażach socjaldemokraci nieznacznie wyprzedzają chadeków.
W słoneczną i ciepłą niedzielę przed wieloma lokalami wyborczymi w Berlinie ustawiły się kolejki. Obok wyborów do Bundestagu w stolicy trwają także m.in. wybory do Izby Deputowanych. Ustanowiono rekord liczby głosów oddanych drogą pocztową.
Kandydat SPD na kanclerza Niemiec Olaf Scholz już oddał swój głos w wyborach do Bundestagu. Jego rywal z chadeckiej Unii CDU/CSU Armin Laschet również już zagłosował. „To ekscytujący dzień" - powiedział Laschet.
Scholz, który ma duże szanse na zostanie następcą Angeli Merkel, głosował w swoim okręgu wyborczym w Poczdamie. Po raz kolejny zaapelował do wyborców, by oddali głosy i zapewnili na tyle dobry wynik SPD. „Aby obywatele udzielili mi mandatu na stanowisko kolejnego kanclerza Republiki Federalnej Niemiec" - wyjaśnił po głosowaniu, na które przyszedł z żoną Brittą Ernst, brandenburską minister oświaty.
Laschet i jego żona Susanne głosowali w Akwizgranie. „To jest dzień, w którym nie politycy mówią, ale wyborcy" - powiedział kandydat Unii CDU/CSU po oddaniu głosu.
Lider bawarskiej chadecji CSU Markus Soeder również już zagłosował. Na Twitterze podzielił się zdjęciem, na którym widać go w lokalu wyborczym w Norymberdze. „To będzie mocny finał, każdy głos się liczy" - napisał.
W sondażach przed wyborami do Bundestagu SPD nieznacznie wyprzedza Unię CDU/CSU.
W tegorocznych wyborach startuje 47 partii, więcej niż w jakichkolwiek poprzednich. Łącznie kandyduje 6211 osób. System głosowania jest mieszany - większościowy i proporcjonalny. Każdy wyborca ma dwa głosy: jeden oddaje bezpośrednio na kandydata z jego okręgu wyborczego, a drugi na partyjną listę kandydatów w kraju związkowym.
W wyborach federalnych obowiązuje tzw. pięcioprocentowy próg wyborczy. Oznacza, że partia musi otrzymać co najmniej pięć procent wszystkich głosów, by wejść do parlamentu. Pięcioprocentowy próg ma zapobiec "rozdrobnieniu" parlamentu, tzn. reprezentacji zbyt wielu małych partii, która utrudnia utworzenie rządu.
Jeśli żadna partia nie uzyska w wyborach bezwzględnej większości - a sondaże pokazują, że właśnie tak będzie - rozpoczną się rozmowy koalicyjne. W czasie ich trwania, uprzedni rząd pozostaje u władzy. Może to trwać nawet kilka miesięcy. Kanclerz jest wybierany dopiero po osiągnięciu porozumienia przez rząd koalicyjny.
Obok wyborów do Bundestagu, w stolicy trwają także wybory do Izby Deputowanych, wybranych zostanie także dwanaście parlamentów okręgowych. Wyborcy decydują też, czy korporacje mieszkaniowe posiadające ponad 3 tys. mieszkań powinny zostać wywłaszczone.
2257 lokali wyborczych w Berlinie zostanie zamkniętych o godz. 18, po czym rozpocznie się liczenie głosów. 2,45 mln mieszkańców stolicy Niemiec jest uprawnionych do głosowania w wyborach do Izby Deputowanych.
„Ustanowiono już rekordową liczbę głosów oddanych drogą pocztową" - informuje portal RND. Według komisarza wyborczego landu wydano w sumie 988 201 kart do głosowania. Oznacza to, że liczba osób, które otrzymały dokumenty głosowania drogą pocztową, jest o 44 proc. wyższa niż w wyborach do Bundestagu w 2017 r. Cztery lata temu wysłano 686 177 kart do głosowania.