Sudan Płd./W ataku na bazę ONZ zginęło co najmniej 20 osób
ONZ poinformował w piątek, że ofiarą czwartkowego ataku na bazę sił pokojowych w Akobo w Sudanie Płd. mogło paść co najmniej 20 osób. Milicje plemienia Nuerów wdarły się na teren bazy i zaatakowały ludzi z plemienia Dinka, którzy szukali tam schronienia.
W czwartek ONZ poinformował, że podczas tego ataku zginęło trzech żołnierzy sił pokojowych ONZ.
"Jestem wstrząśnięta tym nieusprawiedliwionym atakiem na misję ONZ w Akobo, który nastąpił bez ostrzeżenia i spowodował śmierć żołnierzy, którzy byli tam, aby chronić ludność cywilną i służyć narodowi Sudanu Południowego. To zbrodnia i ci, którzy ja popełnili będą pociągnięci do odpowiedzialności" - powiedziała specjalna wysłanniczka ONZ Hilde Johnson.
Rzecznik misji pokojowej ONZ Edmond Mulet poinformował, że około 35 tys. osób schroniło się w bazach ONZ na terenie całego Sudanu Południowego.
Waszyngton wysłał w piątek oddział 45 żołnierzy do Sudanu Południowego, by chronili ambasadę USA i jej pracowników - poinformował prezydent Barack Obama w liście do Kongresu.
Oddział ten jest wprawdzie wyposażony w sprzęt bojowy, ale "jego zadaniem jest chronienie amerykańskich obywateli" - wyjaśnił prezydent. Żołnierze pozostaną w Sudanie Południowym do chwili, gdy sytuacja okaże się na tyle bezpieczna, że nie będą już tam potrzebni - napisał Obama.
Również liczące kilkuset żołnierzy oddziały sił specjalnych Ugandy zostały wysłane do Sudanu Południowego. Oficjalnie zadaniem żołnierzy jest ochrona ambasady, ale dwa źródła wojskowe powiedziały w rozmowie z agencją Reutera, że mają oni również pilnować porządku w Dżubie, która leży 75 km od granicy z Ugandą.
Ambasada USA zorganizowała w piątek już piątą rundę ewakuacji amerykańskich obywateli. Zaplanowana była również ewakuacja obywateli niemieckich, brytyjskich i holenderskich. Setki cudzoziemców, włącznie z pracownikami organizacji pomocowych, wyjeżdżają od niedzieli z Sudanu Południowym, po apelach wielu ambasad, które ostrzegają przed eskalacją konfliktu i nasileniem walk grup etnicznych.
W Sudanie Południowym wybuchły w ostatnim czasie nowe niepokoje. Po utrzymujących się kilka miesięcy napięciach wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara, w niedzielę w pobliżu stolicy wybuchły walki. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.
W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych.(PAP)