Sikorski poparł wstrzymanie przez KE konsultacji z Ukrainą
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uznał, że wstrzymanie przez Komisję Europejską konsultacji z Ukrainą na temat umowy stowarzyszeniowej było słuszne. KE wstrzymała je z uwagi na niejasne stanowisko Kijowa. Decyzję tę krytycznie oceniła Holandia.
Szef polskiej dyplomacji ocenił w poniedziałek, że Komisja Europejska postępuje rozsądnie, wstrzymując konsultacje z Ukrainą, ponieważ władze ukraińskie "muszą wiedzieć, czego chcą". "W sytuacji, gdy prezydent Ukrainy mówi, że umowa stowarzyszeniowa jest niekorzystna dla jego kraju, to potrzebna jest pauza na ponowną refleksję" - powiedział Sikorski dziennikarzom w Brukseli.
W niedzielę komisarz UE ds. rozszerzenia Sztefan Fuele poinformował na Twitterze, że rozmowy z władzami ukraińskimi na temat możliwych problemów dotyczących podpisania i wdrażania umowy stowarzyszeniowej z UE są wstrzymane, gdyż słowa i działania prezydenta Wiktora Janukowycza oraz rządu w Kijowie są coraz bardziej ze sobą sprzeczne. Zapowiedziane konsultacje są uzależnione od jasnego zobowiązania Kijowa, że tę umowę podpisze.
Nie wszyscy w UE uważają, że Fuele postąpił słusznie. Szef dyplomacji holenderskiej Frans Timmermans uznał, że "uprawianie polityki na podstawie wpisów komisarza Fuelego na Twitterze nie jest najlepszym wyjściem". Oświadczył też, że z punktu widzenia Holandii nie było powodu, by zawieszać rozmowy.
Rzecznik Komisji Europejskiej Cezary Lewanowicz powiedział w poniedziałek, że podczas swego szczytu 19-20 grudnia UE zasygnalizuje, iż drzwi do stowarzyszenia Ukrainy ze wspólnotą są nadal otwarte. Dodał, że możliwa jest pomoc finansowa UE dla Ukrainy, ale nie jako warunek zgody Kijowa na podpisanie umowy stowarzyszeniowej.
Doradca ekonomiczny rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, Andriej Biełousow, oświadczył, że Rosja może udzielić Ukrainie pożyczki, jeżeli władze w Kijowie o nią poproszą. Biełousow, którego wypowiedź omówiła w poniedziałek agencja Interfax, zasugerował, że do takiego porozumienia może dojść już we wtorek, kiedy spotkają się przywódcy Rosji i Ukrainy.
Ukraina potrzebuje około 17 miliardów dolarów, aby załatać dziurę w wydatkach na 2014 rok. Kijów chce też renegocjować umowy na dostawy gazu, aby móc płacić mniej i zbliżyć się do średnich cen europejskich. Obecnie Ukraina otrzymuje ten surowiec za około 400 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.
„Kommiersant-Ukraina” napisał, że w najbliższym czasie prezydent Janukowycz podejmie decyzję o zwolnieniu co najmniej trzech ministrów, którzy „nie poinformowali rządu o zagrożeniach dla gospodarki wynikających z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE”.
Dziennik powołuje się na własne źródła, które twierdzą, że zdymisjonowani zostaną: minister ds. rozwoju gospodarczego i handlu Ihor Prasołow, minister polityki przemysłowej Mychajło Korołenko i szef MSZ Leonid Kożara.
W poniedziałek deputowani frakcji parlamentarnej rządzącej Partii Regionów spotkali się z członkami rządu premiera Ukrainy Mykoły Azarowa. Po tym spotkaniu zaczęli wysyłać sprzeczne sygnały. Jedni mówili, że frakcja parlamentarna chce wymiany 90 proc. członków Rady Ministrów, drudzy zaś przekonywali, że o żadnych zmianach personalnych w rządzie nie dyskutowano.
W niedzielę ukraińskie media pisały, że w Partii Regionów narasta rozłam, wywołany obawami przed zastosowaniem sankcji wobec przedstawicieli władz zaangażowanych w stosowanie siły wobec uczestników protestów prounijnych w Kijowie.
Prowokacją i operacją specjalną wymierzoną w jego osobę nazwał sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Klujew oskarżenia, że kierował atakiem milicji na demonstrację studentów na Majdanie Niepodległości w Kijowie 30 listopada.
W niedzielę ukraińska opozycja zażądała od prezydenta Janukowycza usunięcia Klujewa ze stanowiska sekretarza RBNiO, przesłuchania go i aresztowania, oraz zaapelowała o objęcie ochroną osób, które wskazały go jako inicjatora ataku milicji na Majdan Niepodległości w Kijowie. (PAP)