Kwaśniewski: stan wyjątkowy na Ukrainie bardziej realny niż odejście Janukowycza
B. prezydent Aleksander Kwaśniewski ocenił, że obecnie niewielkie jest prawdopodobieństwo oddania władzy na Ukrainie przez Wiktora Janukowycza. "Myślę, że bardziej realne jest to, że zastosowane będą twardsze metody, np. stan wyjątkowy w Kijowie" - powiedział.
Pytany w poniedziałek w RMF FM, czy na Ukrainie mamy do czynienia z początkami rewolucji, Kwaśniewski odparł: "to początki pewnego procesu; nie nazwałbym go rewolucyjnym, ale jeżeli będzie to trwało dalej, obejmie inne miasta, to mamy rzeczywiście nową jakość, coś, co można nazwać buntem społecznym".
Według Kwaśniewskiego prawdopodobieństwo, że Janukowycz odejdzie, jest dzisiaj niewielkie. "Myślę, że bardziej realne jest to, że zastosowane będą twardsze metody, np. stan wyjątkowy w Kijowie, czy coś podobnego - na większym obszarze czy w całym kraju" - ocenił b. prezydent.
Jak mówił, istotna będzie "dynamika protestu" na Ukrainie. "Jeżeli będzie utrzymywał się na takim poziomie zaangażowania, emocji, ilości demonstrantów, będzie to zmuszało władze do decyzji - albo tych twardych, albo koncyliacyjnych, np. do dymisji. Później można oczywiście grać rządem, można proponować rząd jedności narodowej - instrumentów z repertuaru rozwiązywania takich konfliktów trochę jest. To nie jest tak, że od razu trzeba podawać się do dymisji" - zaznaczył Kwaśniewski.
Dopytywany, co może być jego zdaniem "maksymalnym wyobrażalnym osiągnięciem" demonstracji na Ukrainie, Kwaśniewski powiedział: "Niewątpliwie to, co oni postulują - doprowadzenie do zmiany prezydenta, nawet jeżeli nie wcześniej, to w marcu 2015 r., zmiana rządu już, w jakiejś perspektywie - rozwiązanie parlamentu i nowe wybory. A oczywiście w tle jest kwestia umowy stowarzyszeniowej" z UE.
Kwaśniewski ocenił, że Janukowycz będzie starał się "uspokoić sytuację i dotrwać do wyborów (marzec 2015) licząc, że ten nastrój minie". Jak mówił, ukraińskiego prezydenta trzeba "przestrzec przed używaniem siły". "Jeżeli użyje siły, jeżeli będzie krew, będzie to po raz pierwszy w ciągu 20 lat niepodległości, czy po raz drugi, bo raz się już zdarzyło w sobotę, i tego Ukraińcy łatwo nie darują" - ocenił.
Według b.prezydenta Polska powinna wspierać aspiracje europejskie Ukrainy, apelować o spokój, o to, aby "nie było prowokacji, ataków milicji, krwi".
Zaznaczył jednocześnie, że należy "rozdzielić pewne funkcje". Kwaśniewski dodał, że popiera obecność polskich parlamentarzystów ma Majdanie, ale - w jego ocenie - "gdy chodzi o instytucje państwa, to trzeba zachować spokój i wstrzemięźliwość". "Przede wszystkim starać się być pośrednikiem" - powiedział.
Jak tłumaczył, "wcześniej czy później musi dojść do dialogu między osłabioną władzą a opozycją na Ukrainie". "Wtedy minister Sikorski, prezydent Komorowski mają swoją rolę do odegrania" - zaznaczył Kwaśniewski.
Na Ukrainie, głównie w Kijowie, trwają od 21 listopada protesty, związane z odmową władz podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Na Majdanie Niepodległości protestowało w niedzielę w południe ok. 200 tysięcy - a według niektórych mediów - nawet 500 tysięcy osób.
Doszło do starć z milicją, gdy młodzi, ubrani na sportowo ludzie, zaatakowali siedzibę Janukowycza. Opozycja twierdzi, że zostali oni wynajęci przez władze. Nawołuje też ludzi, którzy znajdują się przy siedzibie administracji Janukowycza, by powrócili na Majdan Niepodległości.(PAP)