Hedegaard: trzeba znaleźć "istotną odpowiedź" na globalne ocieplenie
Komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard po nieformalnych rozmowach, zakończonych w niedzielę po szczycie klimatycznym w Warszawie, powiedziała agencji AP, że negocjacje muszą w ciągu dwóch lat przynieść "istotną odpowiedź" na globalne ocieplenie.
Według niej warto rozważyć, czy rozmowy muszą odbywać się co roku i czy zakres tematów na każdej takiej sesji nie powinien być węższy. "Być może teraz będzie czas, by zastanowić się, czy (szczyty klimatyczne) nie powinny mieć (ustalonych) tematów, żeby nie każda konferencja była o wszystkim" - powiedziała w rozmowie telefonicznej z AP.
Negocjacje oenzetowskie w ciągu 20 lat nie przyniosły rozwiązania. Temperatury i emisje dwutlenku węgla, będące przyczyną ocieplania się klimatu, rosną z każdym rokiem, gdyż gospodarki większości krajów uzależnione są od węgla i ropy.
Część obserwatorów według AP nie była w stanie powstrzymać się od uwag związanych z miejscem obrad na Stadionie Narodowym, na którym delegaci dosłownie "biegali w kółko". "Trudno oprzeć się tej metaforze" oenzetowskiego procesu - powiedział Nathaniel Keohane, wiceprzewodniczący amerykańskiej organizacji ekologicznej Environmental Defense Fund i były doradca ds. klimatu i energetyki prezydenta USA Baracka Obamy.
Negocjatorzy na dwutygodniowych obradach zakończonych w sobotę w Warszawie stworzyli zarys mapy drogowej przed paktem, jaki powinien zostać przyjęty za dwa lata w Paryżu - prace te będą miały zdaniem Hedegaard rozstrzygające znaczenie dla odpowiedzi na pytanie, czy świat nadal potrzebuje procesu negocjacyjnego prowadzonego pod egidą ONZ.
"Myślę, że musi on dostarczyć istotnej odpowiedzi (...) do 2015 roku - powiedziała. - Jeśli nie uda się tego osiągnąć, to takie pytanie będzie zadawać dużo więcej osób".
Wiele inicjatyw w walce z globalnym ociepleniem podejmowanych jest poza oenzetowskimi negocjacjami, na poziomie lokalnym i krajowym; coraz częściej poza ramami ONZ podejmowane są nawet międzynarodowe wysiłki.
Szczyt ONZ w Warszawie "to stracona okazja na wprowadzenie świata na drogę ku porozumieniu ws. globalnego ocieplenia (jakie powinno zostać zawarte) w 2015 roku, postępy są boleśnie powolne" - powiedział Mohamed Adow, doradca ds. klimatu w międzynarodowej organizacji dobroczynnej ds. rozwoju Christian Aid. - Potrzebujemy jasnego planu, aby sprawiedliwie rozłożyć globalny wysiłek w odpowiedzi na zmiany klimatyczne i harmonogramu tych działań."
Podczas oenzetowskiego szczytu COP19 w Warszawie osiągnięto postęp w sprawie programu redukcji wylesiania w krajach uprzemysłowionych, lecz jedynie marginalny postęp w stworzeniu ram pod przyszłe porozumienie w Paryżu. Nierozstrzygnięte pozostały kluczowe kwestie, takie jak forma prawna i sposób rozróżniania między zobowiązaniami ze strony krajów rozwijających się i uprzemysłowionych na rzecz ograniczania emisji.
"Jeśli pojedziemy do Paryża i powiemy, że tego w pełni nie zrobiliśmy, to świat wyciągnie z tego wniosek, że nie można ufać ONZ w realizacji tego procesu" - powiedział Jake Schmidt, ekspert ds. klimatu z międzynarodowej organizacji pozarządowej Natural Resource Defense Council z siedzibą w Nowym Jorku.
Amerykański wysłannik ds. klimatu Todd Stern podkreślił, że "międzynarodowe porozumienie jest ważne, aby kraje, które będą gotowe do kroku naprzód i podjęcia działań (ws. redukcji emisji CO2), ufały, że ich partnerzy, rywale i inni robią to samo". Nadal jednak międzynarodowa akcja nie załatwia sprawy redukcji stosowania paliw kopalnych i zwiększenia efektywności energetycznej. "Wiemy wszyscy, że wszelkie dotyczące tego strategie zasadniczo podejmowane są na poziomie krajowym" - powiedział.
Jennifer Morgan z World Resources Institute - niezależnej międzynarodowej organizacji pozarządowej z siedzibą w Bombaju, zajmującej się sprawami na styku środowiska i rozwoju społeczno-gospodarczego - pochwaliła działania podejmowane przez poszczególne kraje, od rozwijania energetyki solarnej w Niemczech po farmy wiatrowe w Brazylii, lecz zaznaczyła, że to nie wystarcza.
"ONZ jest jedynym miejscem, gdzie wszystkie kraje zbierają się razem i każdy ma głos - powiedziała Morgan. - Światowi przywódcy po prostu muszą patrzeć dalej i swoim zespołom dać uprawnienia do angażowania się w bardziej konstruktywny sposób. Bez o wiele ambitniejszych działań wkrótce może się okazać, że zmierzamy w stronę świata jeszcze bardziej burzliwego i niebezpiecznego".
Działacze na rzecz środowiska, z których wielu w czwartek w proteście opuściło rozmowy, określili konferencję jako fiasko; wskazywali na zniszczenia spowodowane na Filipinach przez tajfun Haiyan, dowodzące według nich, że sprawa jest pilna. Chociaż pojedynczych tajfunów czy huraganów nie można jednoznacznie przypisać zmianom klimatu, to podnoszenie się poziomu mórz sprawia, że uderzenia sztormów są silniejsze.
"Negocjatorzy w Warszawie powinni byli wykorzystać to spotkanie, by uczynić duży i decydujący krok w kierunku globalnego porozumienia. (...) Tak się nie stało" - powiedziała Samantha Smith, działaczka organizacji World Wildlife Fund. Według niej rodzi to zagrożenie dla powodzenia negocjacji o tym układzie, które planowo mają zakończyć się w 2015 roku.(PAP)