Bieńkowska: pieniądze z UE to szansa, ale i wyzwanie
Wykorzystanie unijnych pieniędzy w nadchodzących siedmiu latach jest wielkim wyzwaniem, ale i szansą na to, by w 2020 r. Polska była konkurencyjna w Europie i na świecie - uważa przyszła wicepremier oraz minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, która stanowisko obejmie za tydzień.
Szef rządu wyjaśnił, że decyzja o strukturalnej zmianie w Radzie Ministrów - połączeniu resortów rozwoju regionalnego i transportu - dojrzewała od kilku miesięcy. Chodzi o to - jak tłumaczył Tusk - by szanse związane z wykorzystaniem unijnych pieniędzy i inwestycjami w infrastrukturę "złożyć w jedne ręce". Nowy resort określił jako "ministerstwo odpowiedzialne za skok cywilizacyjny".
"Chcemy, by w roku 2020 Polska była krajem konkurencyjnym na mapie Europy i świata nie ze względu na tanią siłę roboczą, tylko z powodu tego, co się rodzi w naszych głowach i jak cenne to będzie. Żeby to osiągnąć, musimy zrobić jeszcze jeden ogromny krok infrastrukturalny i modernizacyjny" - podkreśliła Bieńkowska.
Przypomniała, że na realizację polityki spójności w latach 2014-2020 Polska otrzyma - po przeliczeniu na ceny bieżące - ponad 80 mld euro. Z tej kwoty znaczna część trafi właśnie na inwestycje transportowe. Pieniądze znajdą się w dużym zarządzanym z Warszawy programie Infrastruktura i Środowisko (ok. 24 mld euro), w adresowanym do pięciu województw wschodnich programie Rozwój Polski Wschodniej oraz kierowanych przez marszałków województw programach regionalnych. Inwestycje w infrastrukturę transportową będą mogły być też współfinansowane z instrumentu Łącząc Europę (CEF - Connecting Europe Facility). Według wstępnych szacunków z CEF-u na inwestycje infrastrukturalne w Polsce trafi co najmniej 4 mld euro.
To już kolejne pieniądze z Unii na polskie drogi i koleje, więc problemy związane z tymi inwestycjami nie są dotychczasowej szefowej resortu rozwoju regionalnego obce. Kilka miesięcy temu kierowane przez nią ministerstwo musiało uporać się z zablokowaniem przez Komisję Europejską pieniędzy na budowę dróg w Polsce, ponieważ przy kilku inwestycjach mogło dojść do zmowy przetargowej. Po negocjacjach z Brukselą i dokonaniu przez MRR przeglądu wszystkich projektów, pieniądze zostały odblokowane.
W lutym br. Bieńkowska wynegocjowała też w KE podniesienie progu unijnego dofinansowania inwestycji w transport szynowy - dzięki temu kolejarze potrzebują mniejszego wkładu własnego. To znacznie zmniejszyło ryzyko, że nie wykorzystają dostępnych dla polskiej kolei pieniędzy z funduszy na lata 2007-13.
W obecnym resorcie transportu skupione są też rządowe kompetencje związane z budownictwem i gospodarką morską. W ministerstwie tym urzęduje obecnie siedmiu wiceministrów, a szefowi resortu podlegają liczne spółki i urzędy, jak choćby cała Grupa PKP, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, Urząd Transportu Kolejowego, Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" w Warszawie, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, urzędy morskie i urzędy żeglugi śródlądowej i inne. To znacznie większe ministerstwo, niż kierowany przez Bieńkowską resort rozwoju regionalnego.
Dotychczasowym szefem resortu transportu był Sławomir Nowak, który w piątek podał się do dymisji. Powodem rezygnacji były wątpliwości prokuratury dotyczące jego oświadczenia majątkowego, w którym nie uwzględnił wartego kilkanaście tysięcy złotych zegarka. Wniosek prokuratury o pozbawienie byłego ministra immunitetu poselskiego już trafił do Sejmu. (PAP)