14 ofiar śmiertelnych wybuchu w Magnitogorsku
Zwłoki 14 osób znaleźli dotychczas ratownicy pod gruzami budynku mieszkalnego w Magnitogorsku, mieście na rosyjskim Uralu, gdzie najpewniej doszło do wybuchu gazu - powiadomił w środę oddział ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych w obwodzie czelabińskim.
"Czternastu zabitych, potwierdzamy" - powiedział agencji TASS przedstawiciel resortu.
Trwają poszukiwania około 30 mieszkańców budynku, których uznano za zaginionych. Kilkadziesiąt osób ewakuowano, w tym niemowlę, które przeleżało pod gruzami ponad 30 godzin. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej jako główną przyczynę zdarzenia rozpatruje wybuch gazu.
Ratownicy pracują na miejscu tragedii w Magnitogorsku zmianowo; jest tam około 1000 osób i ponad 200 sztuk sprzętu.
Do wybuchu i zawalenia się klatki schodowej w zbudowanym w 1973 roku dziewięciopiętrowym bloku mieszkalnym doszło w poniedziałek ok. godz. 6 rano czasu miejscowego (ok. godz. 2 w Polsce). W wyniku eksplozji całkowitemu lub częściowemu zniszczeniu uległo 48 mieszkań.
We wtorek wieczorem w pobliżu miejsca katastrofy eksplodował bus taksówka, w wyniku czego zginęły trzy osoby.
Oficjalnie władze lokalne podały, że prawdopodobną przyczyną eksplozji pojazdu był wybuch butli gazowych, które znajdowały się w aucie. Jednak lokalne media napisały, że samochód wybuchł w czasie próby "zatrzymania terrorystów", zaś eksplozja w budynku mogła być efektem zamachu.
Po ukazaniu się tych informacji Komitet Śledczy Rosji opublikował we wtorek późnym wieczorem komunikat, w którym oświadczył, że na miejscu poniedziałkowej tragedii "nie znaleziono dotąd śladów materiałów wybuchowych lub ich komponentów". Śledczy zaznaczyli, że badają wszystkie możliwe wersje przyczyn tragedii.
Komitet Śledczy poinformował też, że w dochodzeniu, którego celem jest ustalenie przyczyn wybuchu w domu mieszkalnym, ma uczestniczyć w sumie ponad 100 śledczych i kryminologów. (PAP)