Zdaniem Ardanowskiego, nie ma potrzeby powoływania komisji śledczej ws. KNF
Nie ma potrzeby powoływania komisji śledczej ws. KNF - tego typu komisja jest potrzebna, gdy prokuratura nie radzi sobie z prowadzeniem sprawy. W tym przypadku tak nie jest - PiS chce do końca sprawę wyjaśnić - powiedział w środę minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski pytany był w środę w radiu Wnet, czy uda się opozycji przeforsować pomysł powołania komisji śledczej do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych podejmowanych wobec Getin Noble Banku i Idea Banku w latach 2016-2018. Klub PO złożył we wtorek w Sejmie projekt takiej uchwały.
"Nie, nie uda się oczywiście przeforsować. Mamy większość w Sejmie. Komisja jest wtedy, kiedy prokuratura jest bezradna. Tak jak w przypadku Amber Gold: prokuratorzy właściwie pokazali, że oni nie mają wpływu na to, co się dzieje" - stwierdził Ardanowski.
"Jeżeli by się okazało, że prokuratorzy sobie nie radzą, nie mają dostępu do informacji, jest zmowa milczenia, jest parasol jakiś ochronny, to wtedy komisja jest jak najbardziej zasadna, natomiast tu ze strony Prawa i Sprawiedliwości nie ma żadnego parasola ochronnego. Jest to chęć wypalenia gorącym żelazem i wyjaśnienia do końca, co się tutaj wydarzyło" - ocenił.
Ardanowski dodał, że ma pełne zaufanie do Jarosława Kaczyńskiego i do kierownictwa PiS w kwestii rozwiązania sprawy KNF. "Jeżeli jest podejrzenie, jest ktoś, ma jakieś problemy i nie do końca umie się z nich wytłumaczyć, to jest natychmiast dymisjonowany, jest odsuwany" - powiedział Ardanowski.
Działania opozycji określił jako "próbę rozchwiana okrętu". "To jest ze strony opozycji walenie cepem, zabijanie muchy cepem, tak to trochę wygląda, ale to trudno, w polityce tak jest, że jeżeli dajesz powód, to jesteś atakowany ze wszystkich stron" - dodał.
"Gazeta Wyborcza" napisała w zeszły wtorek, że w marcu 2018 r. Marek Chrzanowski, wówczas przewodniczący KNF, zaoferował Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla jego Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Na nagraniu nie znalazła się jednak wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena Chrzanowski miał mu pokazać kartkę, na której zapisał "1 proc.", co według "Wyborczej" miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku".
Jeszcze w dniu publikacji Chrzanowski złożył dymisję, która została przyjęta przez premiera. W poniedziałek Leszek Czarnecki został przesłuchany przez prokuraturę. Złożył obszerne zeznania; przekazał też śledczym nagrania audio i wideo.(PAP)