Kopacz: będzie wniosek do komisji etyki ws. wypowiedzi Kaczyńskiego
Marszałek Ewa Kopacz złoży wniosek do komisji etyki o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego. Szef PiS zarzucił jej zastosowanie siły wobec zwolenników referendum edukacyjnego, którzy w piątek byli na galerii sejmowej. PiS w tej samej sprawie złoży wniosek przeciw Kopacz.
Kaczyński powiedział dziennikarzom po głosowaniu, że "zastosowano siłę" wobec osób wspierających inicjatorów referendum. "Te osoby wywiesiły transparent, to się na sali sejmowej niejeden raz zdarzało. Użyto siły. Nie ma wątpliwości, że musiała to być decyzja marszałek Sejmu. Wydaje się, że musiało to być zaakceptowane także przez premiera. To jest sytuacja skandaliczna. Wobec kobiet, bez żadnego uzasadnienia, użyto siły" - zaznaczył Kaczyński.
Z kolei rzecznik PiS Adam Hofman poinformował, że PiS złoży wniosek do komisji etyki o ukaranie Kopacz. "Chodzi o użycie siły przez straż marszałkowską, która jej podlega, wobec rodziców i dzieci ze stowarzyszenia +Ratuj Maluchy+, którzy byli na galerii sejmowej" - tłumaczył Hofman.
"O całej historii dowiedziałam się od posła Jarosława Kaczyńskiego, który raczył zarzucić mi pewnego rodzaju +manewrowanie+ strażą marszałkowską, podam go w tej sprawie do komisji etyki poselskiej" - komentowała Kopacz dla PAP.
"Podjęłam decyzję, że nagranie z monitoringu sceny na galerii zostanie umieszczone na stronach internetowych Sejmu" - dodała. Jak zapewniła, straży marszałkowskiej "nie została wydana jakakolwiek dyspozycja". "Straż działa zgodnie z prawem i przestrzega prawa" - podkreśliła.
Dodała, że zauważyła "pewnego rodzaju metamorfozę, jeśli chodzi o zachowanie Jarosława Kaczyńskiego". "To była długa droga od kancelarii premiera do galerii sejmowej. Widzę pozytywną zmianę, jeśli chodzi o stosunek do kobiet. Przypomnę, jak potraktował pielęgniarki protestujące u niego pod kancelarią premiera" - powiedziała marszałek Sejmu.
Po głosowaniu ws. referendum obecna na sali obrad inicjatorka wniosku o referendum Karolina Elbanowska oraz goście na galerii sejmowej skandowali: "Hańba, wstydźcie się!". Tomasz Elbanowski trzymał transparent z napisem: "Dzieci i rodzice głosu nie mają?".
Elbanowska relacjonowała w rozmowie z TVP Info, że matki ze stowarzyszenia chciały rozwinąć transparent, który "mówi o tym, że politycy nas ignorują, o lekcji demokracji". "Przyszli zaraz panowie ze straży marszałkowskiej i nas brutalnie przegonili. Taka przepychanka, kobiety, dzieci, ja w ciąży, mama z wózkiem. Większość osób, która chciała wejść na galerię, nie została wpuszczona. Zatrzymano ich w przedsionku, dzieci przeszukiwano za pomocą detektorów metalu. Trochę to wszystko żenujące" - mówiła.
W piątek po południu na stronie Sejmu opublikowano 36-sekundowe nagranie z monitoringu. Na nagraniu widać jak mężczyzna i kobieta - z grupy obserwujących obrady z galerii inicjatorów referendum - rozwijają transparent z napisem: "Lekcja Temat: Polityczne rozgrywki z dziećmi w tle!". Za transparentem stoi Elbanowska. Tuż po rozwinięciu transparentu interweniuje strażnik. Dochodzi do krótkiej wymiany zdań i przepychanki.
Na stronie Sejmu zamieszczono też komunikat "w sprawie zastrzeżeń Pani Karoliny Elbanowskiej dotyczących Straży Marszałkowskiej". Czytamy w nim: "W związku z pojawiającymi się informacjami na temat interwencji straży marszałkowskiej w czasie dzisiejszego głosowania nad wnioskiem o referendum w sprawie systemu edukacji informujemy, że zasady wstępu na teren Sejmu oraz przysłuchiwania się obradom Izby są jednakowe dla wszystkich obywateli. Wynikają one z przepisów dotyczących ochrony budynków parlamentu, zawartych w ustawie o Biurze Ochrony Rządu oraz z obowiązujących w parlamencie od 2008 r. przepisów porządkowych".
Jak przypomniano, zgodnie z tymi przepisami wszystkie osoby odwiedzające Sejm poddaje się obowiązkowej kontroli pirotechnicznej bez względu na wiek czy cel wizyty. "Pani Karolina Elbanowska, towarzyszące jej osoby i będące pod ich opieką dzieci zostały potraktowane tak samo, jak wszyscy odwiedzający Sejm" - zaznaczono.
"Poza tym, wbrew informacjom przekazanym przez Panią Elbanowską, wszystkie osoby zainteresowane przysłuchiwaniem się obradom Sejmu weszły na galerię. Jednocześnie przypominamy, że osoby te były zobowiązane do przestrzegania przepisów porządkowych, które zabraniają wnoszenia na galerię nad salą plenarną bagażu podręcznego oraz jakichkolwiek przedmiotów, które mogą być wykorzystane do zakłócenia spokoju lub naruszenia porządku. Osoby, które nie stosowały się do tych przepisów, były proszone przez straż marszałkowską o pozostawienie rzeczy w szatni" - głosi komunikat.
Napisano w nim też, że Elbanowska oraz inne osoby przysłuchujące się obradom naruszyły przepis zobowiązujący gości parlamentu do zachowania ciszy, a w szczególności wstrzymania się od wyrażania poparcia lub dezaprobaty wobec toczących się obrad Sejmu.
"Jednocześnie informujemy, że zapis monitoringu galerii sejmowej nie potwierdza zarzutów Pani Elbanowskiej" - stwierdzono. (PAP)