Dziennikarze RFI zamordowani w Mali
Dwoje dziennikarzy francuskiego radia RFI zostało zabitych w Mali z zimną krwią - oznajmił w niedzielę szef MSZ Francji Laurent Fabius. Zapowiedział wzmocnienie środków bezpieczeństwa w mieście Kidal, gdzie dziennikarze zostali uprowadzeni i zabici w sobotę.
"Bezpieczeństwo w tym rejonie i na przyległych obszarach, zwłaszcza bezpieczeństwo obywateli francuskich, zostanie wzmocnione" - powiedział Fabius. Uczestniczył on w nadzwyczajnym spotkaniu w sprawie śmierci dziennikarzy, zwołanym w niedzielę przez prezydenta Francois Hollande'a.
Szef MSZ Francji określił sprawców zabójstwa jako "grupy terrorystyczne, z którymi prowadzimy walkę". Wyjaśnił, że dwójka reporterów została wywieziona poza Kidal, a ich ciała znaleziono 12 kilometrów od miasta, niedaleko zamkniętego samochodu. Francuzi zostali zastrzeleni; na aucie nie było żadnych śladów kul - mówił Fabius.
Według wcześniej podanych przez francuskie MSZ informacji dwoje dziennikarzy, Claude Verlon i Ghislaine Dupont, zostało uprowadzonych po przeprowadzeniu wywiadu z mieszkańcem Kidalu, przedstawicielem tuareskiego separatystycznego Ruchu Wyzwolenia Narodowego Azawadu. Po skończonej rozmowie porywacze wciągnęli dziennikarzy do samochodu, a ich rozmówcy zagrozili bronią, by wrócił do domu.
Kidal, leżące ok. 1,5 tys. na północny wschód od stolicy Mali, miasta Bamako, w pobliżu granicy z Algierią, jest kolebką tuareskiej rebelii.
Tuaregowie wywołali wojnę w Mali w styczniu 2012 r. i już wiosną ogłosili na północy kraju niepodległość Azawadu. W czerwcu teren ten odebrali im lepiej uzbrojeni partyzanci Al-Kaidy, którzy północną połowę Mali przekształcili we własny kalifat. Został on rozbity przy pomocy Tuaregów przez Francję, która w styczniu 2013 r. dokonała inwazji na Mali.
Była to druga misja reporterów RFI w Kidalu. W lipcu relacjonowali oni stamtąd pierwszą turę wyborów prezydenckich. (PAP)