Premier: musimy wygrać maraton wyborczy, aby kontynuować dzieło zmiany Polski
Abyśmy mogli kontynuować dzieło zmiany Polski, musimy wygrać maraton wyborczy, który przed nami; nasi przeciwnicy polityczni przystąpili jednak do ataku na nasze silne strony, dlatego niezbędne jest działanie prawdziwych propaństwowych elit – mówił w piątek w Spale premier Mateusz Morawiecki.
W piątek w Spale rozpoczął się trzydniowy XIII Zjazd Klubów "Gazety Polskiej". Premier mówił podczas inauguracji zjazdu, że obóz rządzący idzie "stromą ścieżką" pod górę.
"Czujemy to bardzo wyraźnie, jesteśmy atakowani z każdej strony, również na arenie międzynarodowej, między innymi dlatego, że walczymy o dobre imię Polski, o honor naszych przodków, o prawdę historyczną, o prawdę II wojny światowej i nie zejdziemy z tej drogi walki o prawdę" – podkreślił.
Szef rządu uważa, że obecnie jest czas, w którym albo dokona się zasadnicza zmiana, albo - jak mówił - przeciwnikom obecnego obozu rządzącego "uda się powstrzymać budowę lepszej Polski, budowę Polski, na którą czekaliśmy, budowę nowej Polski naszych marzeń". "Żebyśmy mogli kontynuować to dzieło zmiany, musimy - powiem wprost, językiem politycznym: wygrać ten maraton wyborczy, który jest przed nami" - powiedział Morawiecki.
"Nie wolno nam spocząć na laurach, bo jeśli się nam wydaje, że osiągnęliśmy dużo, to chcę powiedzieć: nic jeszcze nie osiągnęliśmy. Jeśli nie wygramy tego maratonu wyborczego, to wrogowie Polski (…) z zewnątrz i przeciwnicy Polski, ci wewnątrz, obrócą to wszystko w perzynę, zawrócą wszystkie nasze reformy" – mówił szef rządu.
Zaznaczył jednocześnie, że do tego zwycięstwa "niezbędne jest działanie prawdziwych propaństwowych elit". "Kto jest taką elitą? Dla mnie wy, przede wszystkim, tutaj na sali siedzący, stanowicie od dawna taką elitę" - powiedział Morawiecki, dodając, że środowisko "Gazety Polskiej" stanowiło "od samego początku transformacji (...) rdzeń walki o lepszą Polskę".
W trakcie swojego przemówienia Morawiecki wskazał na cztery obszary, w których, według niego, obóz rządzący jest atakowany. Premier mówił, że przeciwnicy rządzących w sposób "fałszywy i brutalny" uderzyli w hasło mówiące, iż "PiS jest partią czystych rąk, jest partią uczciwą".
"Oni próbowali pokazać, że przyznane nagrody były czymś w rozumieniu nadużycia. Te nagrody - nazwijmy je potknięciem - my wszystkie zwróciliśmy na cele charytatywne po to, żeby nie było powodu szarpać nas, żeby nie było wątpliwości, jak traktujemy politykę - politykę traktujemy, jako służbę publiczną" - mówił. "Nie idziemy do polityki dla pieniędzy (...). Przyszliśmy, żeby zmieniać państwo na bardziej uczciwe, żeby odciąć ten klientelizm, odciąć korporacjonizm" - dodał.
Kolejny element ataku to – mówił premier – wmawianie społeczeństwu, że z powodu obecnych relacji z Europą, dostajemy mniej środków unijnych. "Mogę (...) do pewnego stopnia uspokoić. Na pewno końcowy budżet (UE) nie będzie wyglądał tak, jak ten początkowy" - zaznaczył premier.
Podkreślał ponadto, że celem jego rządu jest Polska "silna, dumna", która "wykorzystuje swoje szanse, a nie traci swoje szanse". W tym celu - jak dodał - konieczne jest prowadzenie polityki asertywnej, polityki współpracy". "I taką prowadzimy" - powiedział szef rządu. "Mamy wyciągniętą rękę, nawet jeżeli ktoś tej ręki nie przyjmuje. Ale niech nikt nie sądzi, że nie będziemy kontynuować naszych fundamentalnych reform; do takich reform należy reforma wymiaru sprawiedliwości" - podkreślił Morawiecki.
Szef rządu stwierdził ponadto, że przeciwnicy próbują też wmówić społeczeństwu, że PiS nie jest partią prospołeczną i solidarnościową. Tymczasem - kontynuował – jego rząd podniósł o 20 proc. dodatek rehabilitacyjny, a renta socjalna "o 40 proc. poszła do góry". "A więc my potwierdzamy wszystkimi naszymi działaniami, że jesteśmy spadkobiercami Solidarności, zabieramy emerytury esbekom i ubekom, a dajemy je społeczeństwu" - powiedział Morawiecki.
"Nikt tyle nie zrobił przez ostatnie 30 lat, mogę nawet powiedzieć 130 lat, jak ktoś chce, dla celów polityki społecznej, ile my zrobiliśmy, rząd PiS” – przekonywał dodając, że rząd przeznaczył wszystkie środki odzyskane m.in. z rąk mafii +vatowskich+ na cele społeczne.
Jednocześnie premier zaznaczył, że "przeciwnik chce też złapać nas za słówka". "Chciałoby się powiedzieć czasem dwa słowa więcej, coś bardziej dosadnie, przywalić, jak to się mówi, pięknym za nadobne, ale nam mniej wolno" - powiedział Morawiecki.
"Uświadommy sobie to, że każde nasze słowo za dużo będzie rozdmuchane jak balon, który ma się unieść w powietrze, po to, żeby w nas uderzać, żeby osłabić szanse na zwycięstwa wyborcze, a od tych zwycięstw zależy historia Polski, los Polski, w najbliższych 25 latach, a może nawet 50" - powiedział premier.
W ocenie Morawieckiego obóz rządzący jest atakowany postawił pytanie, czy "ta Polska, którą odziedziczyliśmy w 2015 roku to jest Polska najlepsza z możliwych". Jego zdaniem "wmawiano nam", że "lepszej Polski nie może być, że muszą być takie nierówności" i "więcej wsparcia" dla kapitału zagranicznego niż dla polskiego. "My wierzymy i udowadniamy, że Polska może być lepsza i że Polska będzie lepsza" - stwierdził premier. Ale na to - podkreślił - potrzebne jest co najmniej dwie, trzy kadencje. "A najlepiej jeszcze więcej kadencji - i o to musimy walczyć, żeby kontynuować dzieło naprawy Rzeczypospolitej" - podkreślił Morawiecki.
W trakcie wystąpienia szef rządu został zapytany, jak ocenia sytuację Polski w Unii Europejskiej m.in. w kontekście poniedziałkowej wizyty wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa w Warszawie, z którym ma rozmawiać o praworządności w Polsce.
"Trzeba przygotować się na długą podróż, bo my pokazaliśmy, że walczymy o nasze racje i że z tej drogi nie zejdziemy w bardzo ważnych reformach podatkowych, wymiaru sprawiedliwości. Dlatego ja się cudów nie spodziewam, ale próbujemy znaleźć jakąś przynajmniej małą nić porozumienia" – odpowiedział.
Z kolei odnosząc się do relacji Polski z USA stwierdził, że są one niełatwe. Jak mówił po uchwaleniu nowelizacji ustawy o IPN Polacy, zostali przedstawieni przez społeczność żydowską, w dużym stopniu wpływającą na opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych i w Izraelu, "jako ci, którzy są winni, współwinni strasznym mordom drugiej wojny światowej, Holokaustowi". Wskazał w tym kontekście na pojawiające się w mediach międzynarodowych pojęcia "polskich obozów śmierci" czy "polskich obozów koncentracyjnych". "To jest ten moment, kiedy musieliśmy powiedzieć: dalej ani kroku nie pójdziemy tą drogą, musimy bronić honoru Polski i prawdy historycznej" - podkreślił Morawiecki.
"I tak, to jest prawda, że spadają na nas ciosy z potężnych ośrodków międzynarodowych i na mnie również spadają takie ciosy, jesteśmy między młotem a kowadłem, dlatego tym bardziej to, jak silne jest PiS, również poprzez środowiska takie, jak Kluby Gazety Polskiej, od tego będzie zależała dalsza historia Polski, bo my decydujemy o historii tu, w wyborach w Polsce" - powiedział szef rządu. (PAP)