Ukryte magazyny z mięsem niewiadomego pochodzenia
Śledczy badający sprawę ubojni znajdującej się w okolicach Białej Rawskiej, do której mogło trafiać martwe i chore bydło, znaleźli ukryte magazyny, a w nich ok. 30 ton mięsa niewiadomego pochodzenia - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
W ub. tygodniu prokuratura w Rawie Mazowieckiej postawiła 43-letniemu Piotrowi M., właścicielowi ubojni, zarzuty oszustwa i usiłowania oszustwa oraz naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Wszystkie mają związek z podejrzeniem, że do ubojni, którą prowadził trafiało martwe i chore bydło. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna został aresztowany, ale po wpłaceniu 150 tys. zł opuścił areszt.
Według ustaleń prokuratury Piotr M., prowadząc działalność nadzorowaną w postaci ubojni, nie spełniał wymogów weterynaryjnych i tym samym produkował żywność o złej jakości, która nie spełniała parametrów zdrowotnych, a być może stanowiła zagrożenie dla zdrowia konsumentów.
Zarzut usiłowania oszustwa wiąże się z prawdopodobnie celowym wywiezieniem z ubojni 18 ton mięsa, które znaleziono w samochodzie - chłodni zaparkowanej w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni. Mięso było w różnej formie przetworzenia, ale nie nadawało się do wprowadzenia do obrotu, bowiem nie miało żadnych oznaczeń weterynaryjnych ani dokumentacji.
Kilka dni temu przy wjeździe do jednej z ubojni w okolicach Białej Rawskiej policja skontrolowała transport bydła, które miało trafić do zakładu. Z 24 sztuk aż dziewięć zwierząt było martwych. Pozostałe były w krytycznym stanie. Część z nich miało złamania; większość była poobijana, nie była w stanie samodzielnie opuścić części ładunkowej tira. Konieczne było ich humanitarne uśmiercenie. Przeprowadzone sekcje padłych zwierząt wykazały, że krowy były chore.
Z dokumentów wynikało, że bydło było zakupione od hodowców indywidualnych, a transport przyjechał z terenu województwa kujawsko-pomorskiego. Policja zatrzymała 43-letniego właściciela zakładu; służby weterynaryjne zdecydowały o zamknięciu zakładu. Z zeznań części świadków wynika, że proceder trwał w zakładzie od dłuższego czasu.
Śledczy ustalili, że mięso z tej ubojni trafiło do co najmniej 16 firm wędliniarskich z województwa łódzkiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, śląskiego i dolnośląskiego.
W związku z tą sprawą prokuratura zamierza zastosować zakaz prowadzenia działalności gospodarczej wobec 43-letniego właściciela ubojni. Do prokuratury trafiły też dwa zawiadomienia powiatowego lekarza weterynarii z Rawy Mazowieckiej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez lekarzy sprawujących nadzór nad ubojnią.
Według prokuratury dotyczą one dwóch lekarzy, którzy zostali wyznaczeni do sprawowania nadzoru nad ubojem zwierząt rzeźnych, w tym badania przed i po uboju, oceny mięsa oraz nadzoru nad przestrzeganiem przepisów o ochronie zwierząt w trakcie uboju i wyładunku w zakładzie prowadzonym przez podejrzanego. (PAP)